Ork wygodnie sobie jechał na furgonie i nic mu nie przeszkadzało, bo nawet demon będący w nim milczał, był zaciekawiony następnymi sytuacjami, które być może będą miały zły obrót wydarzeń. Jednak na razie było spokojniutko i marsz łowców był dość ciekawy, bo lud ten był silny i nieustępliwy, co budziło podziw orka, lecz gdyby było inaczej to dawno, by polegli zjedzeni przez wampiry. W sumie dobrze, że mają wsparcie, bo ta misja wciąż dla orka była karkołomna i niemal nie do wykonania, ale najpierw behemot! Wóz się zatrzymał, szarpiąc lekko orka i już wiedział, że będzie zaraz gorąco w tej zimnej krainie. Kenshin rozejrzał się wokół i, już wiedział, że tutaj jest pierwszy przystanek, a świadczyły to połamane drzewa, uszkodzone krzewy oraz ogromne ślady. Alfa oczywiście nie będzie siedział bezczynnie, bo do kolekcji będzie miał kolejną potężna bestie na koncie, a może nawet jakieś trofea na pamiątkę! - Idę. Oznajmił wampirowi i reszcie towarzystwa, która nie ruszała się z miejsc. - Gunses, którędy idziesz? I niech Ventepi ma nas w opiece. Zapytał na razie jedynego towarzysza do polowania, bo idąc takimi śladami każdy jeden, by trafił na taką bestyję.