Płyta sarkofagu została odsunięta. Z wnętrza pradawnej skrzyni wydobył się obłok dymu. Niepokojąco podobny do postaci, jaką czasami przyjmowały demony astralne. Jednak w końcu istotą uformowała się w postać cielesną. Wyglądała dość mrocznie. Odziana w pancerz, na głowie miała hełm, zakrywający twarz. Miała także rogi. Ciężko było stwierdzić, czy był to element ciała istoty (jeżeli miała jakieś ciało) czy też częścią hełmu. Jednak, pomimo groźnego wyglądu, istotą nie zdradzała złych zamiarów. Była raczej zrekonstruowana. Nie można było się temu dziwić. Każdy taki by był po przebudzeniu po niezliczonej liczbie lat. Dragosani spojrzał na towarzyszy. Potem wyszedł krok do przodu.
- Witaj w świecie śmiertelnych, pradawny - zaczął. Brzmiało to chyba nieźle. Pasowało do kronik. Lepsze niż coś w stylu "O kurwa, co to jest?". - Nazywam się Dragosani Antares - uznał, że warto się przedstawić. - Moi towarzysze zaś to Evening Antarii, Gunses Cadacus, Izabell, Lithan le Ellander, Charon, Hope, Mortis i Henandur Gnivaral. - Wskazywał na każdego z obecnych, przedstawiając ich. Mogliby kiwnąć głową, czy coś. - A ty, pradawny, kim jesteś? - zapytał w końcu. Odpowiedź na to pytanie była niezwykle istotna.