Postać była czymś nieznanym, ale chyba nie tak bardzo, jak można przypuszczać. Oczywiście wyglądem nie przypominała nic ludzkiego, powodowała paraliżujący strach. Gdy pan wszystkich demonów rozmawiał z Melkiorem, Eve doświadczyła dziwnego uczucia. Nigdy przedtem nie spotkała takiego tworu, a czuła się jakby kiedyś miała z nim do czynienia. Ale to odczucie było mgliste, zamazane, jakby za dymną powłoką, chowało się w zakamarkach jej świadomości i pamięci. Anielica skupiła się, by odnaleźć źródło tego, co czuje. Aura... tajemnicza... boska!? nie... boska aura... Przystań, Funeris, anioły... To musiał być upadły anioł.
Po uświadomieniu sobie tego, Eve zagryzła wargi i szarpnęła łańcuchami. Chciała jedynie rozładować złość i strach, gdyż szarpanie się nie zrobi na demonach najmniejszego wrażenia.
Upadły anioł, tak, to musiało się zgadzać. Czarne skrzydła, i ta aura. Znajoma, anielska aura, ale zdominowana przez zło...