No oczywiście że był tam jakiś strażnik, nawet kilku. Przecież była to brama miejska, to było duże miasto, które należało patrolować i pilnować go należycie. Nie można było sobie pozwolić, żeby ktoś niepostrzeżenie zakradł się pod mury. A Rinę zauważono już wcześniej, dwóch kuszników od mniej więcej minuty celowało w nią ze swoich broni. Z tym, że kobieta nie mogła tego dostrzec.
- Bramy zamknięte! Po nocach nie lza wchodzić! - krzyknął strażnik, mężczyzna raczej młody. Trudno było dostrzec jakieś jego szczegóły, gdy mrok skutecznie utrudniał widzenie. Stał w mroku, nie wchodził w zasięg płomieni pochodni.