Gdy już każdy nawet najmniejszy skrawek okolic brzucha kobiety był zbadany przez wargi krasnoluda, ten nie odpuszczał, wszak nie miał zamiaru rozbierać kobiety całkiem lecz popieścić się trochę przecież nie zaszkodzi. Czuje że to za wcześnie na coś WIĂCEJ, zresztą nie chce żeby sobie pomyślała że jestem jakiś narwany. Objął ją w okolicach biustu i przewrócił się na plecy, teraz to ciemnoskóra była na górze. Sil wodził dłońmi po gładkich jak pupcia niemowlaka plecach kobiety. Wreszcie trafił na zapięcie od stanika. Szamotał się z nim chwile lecz w końcu zapięcie ustąpiło i biustonosz został odrzucony na bok, uwalniając tym samym sami wiecie co. Miał kobietę na poziomie oczu, spojrzał w kawową otchłań i odpłynął, musnął delikatnie usta kobiety, po czym zatopił się w nich. Delikatne, pyszne, pachnące jej ciałem i wiśniowym winem usta hipnotyzowały mężczyznę. -Ooch! - westchnął przeciągle. - Jak ja cię kocham! - szepnął jej na ucho.
Dotknął jej jędrnych piersi, po czym przytulił kobietę mocno do siebie. -Spokojnie, nie będziemy teraz tego robić. Nie chce cie wykorzystywać. - szepnął jej na uszko.