- Ja swoje wiem. - odpowiedział kończąc temat pseudo domysłów i wymysłów Silavstera, który nie mógł wyczuć ani wiedzieć wielu rzeczy, które rozpowiadał.
Mijaliście wielkie posągi magów, najpewniej draconów, chociaż bez skrzydeł wykute w skale. By w następnej chwili dojrzeć w kotlinie miasto zbudowane niczym efehidońskie miasto, bez murów okalających, którymi de facto były góry, lecz zwyczajne zabudowania układające się w 3 oddzielne dzielnice układające się w okręgi miasta. w samym centrum górowały podniszczone niszczycielską mocą czasu budynki duże, większe zabudowania kontrolne miasta, zaś w osobnych dzielnicach zwykłe domu nie przypominające żadnych istotnych rzeczy, najpewniej mieszkalne czy handlowe.
- Spotkajmy się na placu targowym, ja idę do budynku władz i sądu, wy zaś przejdźcie się po innych miejscach. Znajdźcie miejsce na magazyn naszych zapasów, tu gdzieś na wylocie miasta, byśmy mieli łatwiejszy dostęp. poszukajcie jakichś wozów ręcznych, które ciągnęli kiedyś jaszczury niewolnicy z minerałami, będziemy musieli jakoś brać część zapasów ze sobą. czekają nas długie wycieczki. Szukajcie czegoś wartościowego istotnego, nie wiem, czegoś, co może się przydać. - Powiedział i jakby nigdy nic wszedł w zabudowania szybko znikajac wam z oczu między budynkami, jakby chciał się ukryć.