Wejście to znajdowało się między dwoma budynkami, w wąskiej uliczce, skąd był widok na port i spokojne morze. Regash wszedł przez okrągłe, nieduże wejście. Tak, że musiał się schylić. Dopiero po kilkudziesięciu metrach w śmierdzących kanałach, mógł się wyprostować.
Gdzieniegdzie widział kawałek ludzkiego palca, gdzieś sporo krwi, jakąś kość, rozmoknięte mięso... Było ciemno a w nozdrza uderzał nieznośny zapach zgnilizny.