Konkrety. To się bardzo podobało Lucasowi, był on bowiem człowiekiem bardzo prostym, co wyniósł z domu rodzinnego. Nienawidził gadania od rzeczy, prosto i konkretnie, to mu imponowało. Odpowiedział więc:
- Mimo tego, że jesteśmy silni, wysyłanie niedoświadczonych rycerzy na niebezpieczną wyprawę, to szkoda człowieka. Wy jesteście zaprawieni w boju, do tego macie zdolności, których moi rycerze nie posiadają. Poza tym Bractwo musi strzec siedziby, gdyż tam mag również ma swoje oczy i uszy. Drugie, co wiem? - Lucas spojrzał zafrasowany na Silvastera - Wiem tyle, że to potężny nekromanta o szerokich wpływach w gmimie Raschet. Tam posiada swój zamek, skąd dowodzi armią trupów. Nie przyszło mi się jeszcze z nim mierzyć, tyle wyciągnęli nasi ÂŻniwiarze od zdrajcy. A co do armii, szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia.
Czas nagli, a więcej osób nie pojawiło się w karczmie, zatem to, co miał Lucas obecnie musiało mu wystarczyć. Dwójka rycerzy Bractwa, wampir i dhampir. Cóż za kompania. Należało ruszać, z Efehidonu do Raschet było dość daleko. Lucas postanowił przedstawić wszystkim dokładne informacje.
- Panowie o wyczulonych zmysłach zapewne słyszeli już wszystko, ale wolę się upewnić, że każdy ma wszystkie informacje. Otóż, całkiem niedawno wewnątrz Bractwa ÂŚwitu, jeden z naszych aniołów wykrył w naszej rodzinie zdrajcę, który zapragnął zinfiltrować organizację i przekazać komuś nasze tajemnice. Całe szczęście został wykryty i przesłuchany przez ÂŻniwiarzy, którzy wyciągnęli od niego informacje, że jego Pan posiada swoją siedzibę w południowej części gminy Raschet, nazywa się Gondar i jest potężnym nekromantą, prawdpodobnie nawet liczem. Wiemy, że chce zaszkodzić Bractwu i rozszerzyć swoje wpływy, otrzymaliśmy informacje o pojawieniu się istot nieumarłych na terenach gminy. Naszym zadaniem jest zniszczyć Gondara i zatrzymać jego ekspansję. Każdy ma konia? Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania?