- Jestem Aldebran, kontakt Marszała Funerisa Venatio w Atusel. Działam niezależnie i podlegam jedynie jemu, więc nie wiem, czy mogę Ci udzielić wszystkich informacji, Wielki Kanclerzu. Od pewnego czasu, a dokładniej od twojej wizyty w Boleskine, śledzę ślady sekty Orwella w mieście. Jakiś czas temu natrafiłem na ten trop w kanałach, który wydał mi się nieco podejrzany. Długo węszyłem, aż odnalazłem inne wejście do kanałów, te w magazynie. Tuszę, iż ty też na nie natrafiłeś. Niestety nikt inny miał się tą sprawą nie zajmować, przechwytywałem wszystko, co miało trafić na biurko Tandema. Widocznie coś się prześlizgnęło... Wracając jednak do tematu - na miejscu, już w magazynie, zostałem od razu zaatakowany przez fanatyka w fartuchu i z tasakiem. Sparował jeden cios, ale poległ szybko. W kanałach natrafiłem na tego elfa, którego pewnie odnalazłeś. Odprawiał jakieś gusła nad martwym ciałem, gdy go zobaczyłem. Uciekał aż do ujścia, przyszpiliłem go do muru. Walczył jak lew, lecz po tym jak stracił dłoń, nie był już niebezpieczny. Nie wyjawił nic, chociaż w kółko powtarzał, że "On nas dopadnie". Jego broń wyrzuciłem do morza, a sam wróciłem na górę, gdyż dostałem sztychem pod żebra, jak widzisz.