Nie ociągając się, Thoran rozpoczął demontaż prymitywnie skonstruowanego namiotu. Materiał wyglądał na całkiem solidny, dlatego też nie było obaw o to, że może urwać się przy byle szarpnięciu. Wędrowiec rozłożył tkaninę na ziemi i trochę niezręcznym ruchem topora, odciął od niej dwa całkiem szerokie pasy materiału. Z których to zamierzał zrobić prowizoryczną linę, poprzez naprzemienne przeplatanie tkaniny. Następnie zabrał się za ogłuszonych gagatków. Leżeli blisko siebie dlatego też postanowił usadzić ich tak, aby ich plecy stanowił oparcie dla każdego z nich. Jak postanowił tak też uczynił. Kiedy już tak ładnie siedzieli zarzucił na nich resztę materiału z namiotu. Kiedy ciemności egipskie stały się dla nich teraźniejszością i przyszłością, obwinął ich mocno prowizorycznie skonstruowanym sznurem i zawiązał na supeł. Dumny po skończonej pracy udał się do pozostałych namiotów, aby sprawdzić czy przypadkiem nie zostawili tam jakichś grzywien lub innych kosztowności, a następnie skierował swe kroki w stronę łódeczki, aby sprawdzić czy są w niej wiosła i w jaki sposób jest przymocowana do lądu...