Lucas założył, że bestia wyskoczy tak wysoko, że on przejedzie jej mieczem po brzuchu. Jednak plan ten nie do końca się udał, gdyż sambir skoczył raczej w poziomie, niż w pionie, atakując tylko jedną łapą, jak to wielkie koty mają w zwyczaju. Manewry rycerza nie pozwoliły jednak na satysfakcjonujące zakończenie tegoż ataku przez bestię, co doprowadziło do wyrównania stanu rzeczy. Teraz Lucas stał na nogach, a dokładnie pięć metrów przed sobą miał gotowego do ataku wielkiego kota, który był groźny jak sama śmierć. Sambir jeszcze nie atakował, czekając i obserwując bacznie swoją z dawna wyczekiwaną wieczerzę. Jego oczy przetykane czerwonymi, na pewno nie naturalnymi żyłkami, lśniły złowieszczo. Zakonnik stał trzydzieści centymetrów przed pierwszym schodkiem, a po bokach, na dwa i pół metra z każdej strony, miał regały z księgami.
//1x sambir