Zobaczyłem trójkę nieumarłych, którzy dość szybko przemieszczali się w naszym kierunku. Zacząłem się bać. Pierwszy raz miałem do czynienia z takim rodzajem ożywieńców. Zartat mnie chroni. Wiedziałem, że sobie dam radę, ale martwił mnie problem braku miejsca. Było nas trzech, każdy z nas miał miecze, a Aurius jeszcze tarcze. Mówiąc w skrócie zestaw nie do walk z ciasnych pomieszczeniach. Brak miejsca, będzie trudno.
Postanowiłem zastosować taktykę obrony stałej, ewentualnie ratując się małymi, statycznymi unikami. Wysunąłem się o dwa kroki do przodu i czekałem na pierwszego potwora. Nie musiałem długo czekać. Gdy zbliżył się w moje nozdrza uderzył charakterystyczny zapach. Jakby to powiedział poeta "Nie pachniał Ci on fiołkiem!"
Potwór z wściekłością rzucił się na mnie mogłem tylko machać mieczem z nadzieją, że uszkodzę mumię na tyle, że chociaż o odrobinę. I o dziwota słabym poziomym cięciem udało mi się przebić obandażowany bok mumii. Mumia zawyła w sposób nad wyraz przerażający. Należy zaznaczyć, że cięcia poziome jak i pionowe były ograniczone poprzez kształt pomieszczenia, toteż nie były one zbyt silne, ale zdawały egzamin.
Po chwili potwór zaszarżował na mnie ponownie. Postanowiłem zaryzykować. Uklęknąłem, a miecz ułożyłem pod kątem 60 stopni. Gdy nieumarły był coraz bliżej szybko wstałem, a miecz uniosłem w górę i trafiłem przeciwnika w szczękę. Przebiłem mu podbródek na skutek czego stracił on umiejętność gryzienia. To go ogłuszyło. Cofnął się o parę kroków. Postanowiłem się nie cackać z nim bardziej. Starałem sie wykorzystać to, że jest lekko ogłupiony. Postanowiłem pionowym cięciem skrócić go o rękę. Udało sie to jednakże potwór znwou zaczął atakować. Cofnąłem się o dwa kroki i zacząłem wymachiwać poziomo mieczem. Oczywiście tak, aby nie zranić współbraci. Gdy w pewnym momencie on zamachnął się, aby zaatakować mnie pazurami, ja skontrowałem jego atak. Kawałki jego kości i bandaży.zasypały podłogę i spadły schodami w dół. Ponownie zaatakowałem, mumia skontrowała, jednakże byłem silniejszy. Uciąłem mu ramię na wysokości stawu.Potwór był bezbronny. Ucięcie jego głowy było już tylko koniecznością. Wbiłem mu miecz pomiędzy oczodoły i pchnąłem go w dół, gdzie roztrzaskał się. Miałem nadzieję, ze to spowolni jakiegoś nieumarłego tak długo, abym mógł pomóc braciom.