- Pamiętacie Paladynie jak byliście tutaj... parę tygodni temu? Oczyściliście cmentarz zabijając pomioty Rashera dzięki czemu zielarz i myśliwy mogli wrócić spokojnie do swojej pracy. Niemniej jednak dwa tygodnie po tym zajściu lekko ziemia zadrżała w caaałej okolicy, a centrum tego był właśnie ten sam nieszczęsny cmentarz. Tam najsilniej drżało, nagrobki się porozwalały do końca. Następnego poranka Myśliwy ruszył na łowy jak co dzień, lecz jedyne co dojrzał to zwierzęta uciekające w popłochu... nic nie ustrzelił... teraz możemy jeść tylko chleb i nabiał... a gdzie mięso? musimy mieć siłę do prac... a nie hodujemy aż tyle drobiu ani innych zwierząt co by móc je spożytkować... Ostatnio nawet nasze krowy mleka nie dają takie są zdenerwowane... A jajka? małe jak te przepiórcze, z tego nawet malutkich pisklaczków nie da...
- Wybacz ale chcemy wam pomóc by wszystko wróciło do normy... nie możemy tutaj siedzieć by dla was polować w innych lasach raczej... - Powiedział Canis lekko nerwowy na opowieści z kurnika...
- No tak rzeczywiście wybaczcie... Wracając... Początkowo były drgania, nie było tak tragicznie, byśmy nawet przeżyli... ale po paru dniach drgania się zrobiły silniejsze i co jakiś czas było słychać walenie się budynków... ale nic nam się nie porozwalało. Później zauważywszy, że w okolicy pojawiło się pełno dziur.Takie wielkie jamy w głąb ziemi. Myśliwy Precel mówił ze widział wokół jednej z takich dziur błękitne kule... takie płomienie dziwnej materii. Wędrowały i latały w okół, a żeby w końcu wrócić w głąb tych wnęk. Wiele razy zapuszczaliśmy się by wejść do jednej z takich dziur, ale nawet światło pochodni nie rozświetla tam mroku... bardzo ciemno... Dla nas to za dużo, dlatego posłałem po was... Pójdzie z wami nasz myśliwy... pokaże wam parę tych dziur, i zaprowadzi na cmentarz... może wam się uda coś z tym zrobić...