A dracon tymczasem czekał sobie, aż zakonnik wróci. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie zamknąć za nim kamiennej pokrywy, co mogłoby być zabawne, ale ostatecznie uznał, że nie warto się męczyć. Aurius pewnie nie byłby w stanie docenić tak wysublimowanego poczucia humoru. A mag nie chciał robić sobie kolejnego wroga, bo ich się ostatnio namnożyło nieco. W końcu Zeleris usłyszał wracającego rycerza i ostatecznie ujrzał go przechodzącego przez przejście. Zerknął na amulet, który zakonnik miał w dłoni.
- Miejmy nadzieję, że to wystarczy. Nie mamy tu już chyba nic do roboty, więc wracać można do karczmy - powiedział.