Dracon zbierał właśnie mapy, gdy usłyszał za sobą dziwny odgłos, przypominający chrupot kości. Odwrócił się i natychmiast odnalazł źródło owego dźwięku. Skojarzenie z chrupotem kości okazało się prawidłowe. W stronę dwójki towarzyszy zbliżało się kilka szkieletów. Pomimo dość pokracznego wyglądu, który mógł wystarczyć prostych ludzi, nie wydawały się one zbyt groźne. Mimo to z pewnością były utrapieniem. Zeleris wyciągnął zza pasa toporek. Uznał, że nie warto używać tutaj zaklęć. Obrał na cel jeden że szkieletów i skupiwszy moc, uderzył w niego energią telekinetyczną. Kościany relikt dawnego życia był względnie lekki dlatego bez większych oporów został pchnięty w tył i zwyczajnie się wywalił. W swej bezmyślości nawet nie próbował wstać, tylko zaczął czołgać się w stronę dracona. Ten natychmiast doskoczył do niego i zdeptał nogą jego głowę, napierając na kruchą czaszkę całym swoim ciężarem. Kość czaszki pękła, rozpadając się w drobne kawałki, co zakończyło nieżycie szkieletu. Zeleris kopnął jeszcze sam szkielet, rozsypując kości. W tym momencie zaatakował go drugi nieumarły. Kościotrup rzucił się na niego z zębami. Flamel zasłonił się ramieniem, przez co szkielet wgryzł się zębami w rękę maga. Lub raczej, próbował. Zęby jego okazały się bowiem zbyt tępe, aby przegryźć skórę dracona. Mimo to ugryzienie i tak bolało. Zeleris warknął i odetchnął przeciwniką, powalając go na ziemię. Rzucił się na niego i uderzył toporem w jego czaszkę. Ostrze wbiło się w kość czaszki, rozcinając ją na dwie nierówne części. Zeleris uderzył jeszcze raz i kolejny. Na koniec jeszcze kopnął resztką czaszki. Kawałki rozsypały się po podłodze. Szkielet zaś nie wykazywał już objawów ożywienia.
2 martwe szkielety
3 żywe szkielety