O się zaczęło. Tyle w zasadzie można było powiedzieć o rozpoczynającej się bitwie. Lecz to w zupełności wystarczało. Chmara wrogich wojowników wpadła na most, nieziemsko przy tym hałasując pancerzami. Oto, między innymi, dlaczego Dragosani osobiście nie przepadał za zbrojami płytowymi. Strasznie głośne toto. Widząc, że wrogowie zaczynają przełazić wokół bagna, które wytworzył Elrond, Drago wyciągnął miecz z pochwy. Trzeba było rozpocząć oczyszczanie tego obszaru z obecności niechcianych osób. I nie, wampir nie miał na myśli niziołka. W sumie to był w pewnym sensie wdzięczny siłom zbuntowanej szlachty, że raczyli zaatakować most w nocy. Miło z ich strony, że pojawili się wtedy, gdy wampir był w pełni sił. Wokół rozpoczęła się prawdziwa bitwa. udzie i nieludzie lali się po pyskach i mordowali innych ku uciesze... właściwie to chyba tylko swojej. Dookoła wampira wrzała bitwa, zewsząd dobiegał szczęk i trzask broni, oraz pancerzy. Drago zakręcił młynek mieczem, właściwie po to tylko, aby lepiej "wyczuć" miecz. Wokół wszyscy walczyli i zabijali się. Zapach krwi był wręcz nieziemski. Zmysły wampira szalały. Krwiopijca ruszył na jednego z przeciwników. Zagrodził drogę rycerzowi, który chyba zmierzał w innym kierunku. Ten, po ułamku sekundy wahania, ruszył na wampira, wznosząc miecz i osłaniając się tarczą. Drago oczywiście uniknął ciosu. Nocą był zbyt szybki dla odwleczonego w zbroję rycerza. Zgrabnie okręcił się, wywinął z zasięgu ostrza przeciwnika. Na chwile znalazł się z jego boku, od lewej strony. Wykorzystał to i najzwyczajniej w świecie popchnął przeciwnika. Pęd ciosu rycerza, oraz ciężar jego pancerza ułatwiły sprawę. To oczywiście wykorzystał wampir. Chlasnął ostrzem pod udo rycerza. W miejsce na styku nagolenników i butów. Miejsce to, ścięgno kolanowe, było niechronione. Pancerz tam raczej uniemożliwiłby rycerzowi chód. Ostrze miecza rozcięło więc ścięgno bez problemów. Zbrojny wojownik wrzasnął. Raniona noga nie mogła go utrzymać, więc padł na bok. Drago nie czekając rozpłatał mu mieczem gardło. Rycerz zginął. Lecz wampir nie miał chwili spokoju. Kątem oka dostrzegł próbę ataku kolejnego przeciwnika. Ten wydawał się lepiej wyposażony od swojego poprzednika. Miał zbroję płytową. Miecz także trzymał pewniej. Nie było wątpliwości, był mistrzem miecza. Wampir zmienił więc taktykę. Skupił się na robieniu uników. Był szybki i zwinny, co dawało mu pewna przewagę nad zbrojnym. Jednak i tak musiał bardzo uważać. Nie chciał zostać ranny, mimo iż jego ciało zregenerowałoby się w kilka chwil. Zbrojny wywijał mieczem i atakował tarczą. Radził sobie doskonale, kilka razy niemalże trafił wampira. Jednak jego ciężka zbroja, tarcza a nawet miecz spowalniały go. To oczywiście wykorzystywał Dragosani. Próby ataku zbrojnego i uniki wampira trwały trochę czasu. Wokół szalała bitwa. Wampir zwinnie odskoczył poza zasięg kolejnego ciosu, przeskakując nad jednym z ciał. Zbrojny znów naparł i... zawadził stopą o wspomniane zwłoki. Był zbyt dobry, aby się przewrócić, lecz na moment jego koncentracja zachwiała się. Wampir uderzył błyskawicznie uderzył. Nie frontalnie, lecz szybko znalazł się z boku zbrojnego. Ciał od dołu w pachę zbrojnego, tam gdzie jego ciało chroniła tylko cienka i elastyczna warstwa skóry. Krew się polała, zbrojny wrzasnął. W krwawym szale błyskawicznie się odwrócił, chcąc trzepnąć wampira tarczą lub uderzyć mieczem. Lecz rana już obniżała jego sprawność. Drago uskoczył. Zbrojny zachwiał się. Krwiopijca dostrzegł to i doskoczył do zbrojnego atakując. Ciał mieczem po jego gardle. Zbrojny nie mógł uniknąć szybkiego ciosu. Zacharczał coś, próbował jeszcze stać, a nawet uderzyć... lecz nogi ugięły się pod nim. Zwalił się na kolana, a potem padł na twarz. Wampir nawet nie sprawdzał, czy jego przeciwnik jeszcze żyje. Jego śmierć była kwestią kilku sekund.
Rycerz 63/100
Pancerny 48/60
Kusznik 60/75