Frideric z pewnym obrzydzeniem oglądał popisywanie się wampira, słyszał że miał on niby być kimś ważnym starym, a jednak nie? To było pogmatwane, ale nie przejmowało też za bardzo chłopaka, oczywiście do czasu aż krwiopijca nie zacznie sprawiać zagrożenie, ale na to się chyba nie zanosiło.
Co do sytuacji w którą się wplątali nie miał zielonego pojęcia co robić. Ech, gdyby jeszcze trzeba było się dostać do zamku, którego załoga niczego się nie spodziewa. Wspomnienia opanowały chłopakaAch, jak dobrze byłoby raz jeszcze poczuć tę adrenali... stop! Czy tak się powinien zachowywać mag? Po to dołączyłem do magów, żeby teraz biegać jak jakiś idiota po murach? Swoją drogą to ciekawe czy magia mogła by w tym pomóc? Nie! Cholera, koniec z tym, od teraz władam magią, a nie skaczę po dachach jak jakiś kot.
To wewnętrzne starcie zajęło mi jakiś czas. Kiedy w końcu uporządkował myśli o swojej przyszłości zajął się czymś bardziej trywialnym, zorientował się że w zasadzie odkąd przybył na wyspę z nikim tak naprawdę nie pogadał, póki co wszystko wydawało mu się obce i jakoś nie chciał się do tego zbliżać, ale teraz nadszedł już na to czas. Rozejrzał się dookoła wypatrując jakichś ciekawych towarzyszy do rozmowy. Chyba należałoby zacząć od innych adeptów magi.
-Malavonie, widzę że zdajesz się znać na rzeczy, miałeś kiedyś okazję oblegać lub bronić takiego zamku? czym zajmowałeś się zanim trafiłeś do wyspę?