I tak was rozdzielono.
//Nessa
- Nazywam się Piter Dalza, jestem w tej kompanii od dobrych czternastu lat, czyli... od moich dwudziestych urodzin - przedstawił się podając imię i wiek, poprowadził wzdłuż linii brzegu. Oddaliliście się od obozu, jednakże i tutaj były rzeczy piratów. Skrzynie, liny, wiosła, szalupy, sieci... Piaszczysty brzeg morza był odcięty od lądu uskokiem skalnym, wysokim na kilka metrów. Szerokość plaży obliczyłaś na długość sześciu wozów konnych. Rachowałaś tak na wszelki wypadek. Co jakiś czas zauważałaś muszelki, albo wyrzucone przez wodę kłody drewna.
- Eh Mgła - rzekł żaląc się Piter. Słońce zachodziło, byliście jednak od wschodu, więc nie mogliście podziwiać w całej okazałości rozświetlonego promieniami słońca magicznego oparu
- Już nie mogę doczekać się, aż ta Mgła zniknie. Znowu poczuć wiatr we włosach i wodę na twarzy. Znowu mocować się z falami i żywiołem. Stały ląd jest dobry, ale na dłuższą metę staje się nudny...
//Severus
Piraci popatrzyli po sobie, usiedli przy stole podając Ci krzesło i podsuwając kielich z winem
- Ja jestem Rufus, a to Joe najstarszy pirat wśród tej kompanii, a ten co sobie poszedł to Piter - rzekł i wziął na wykonany z czystego srebra widelec, zapewne piracki łup, kawałek pieczonego (już zimnego) mięsa i wsadził sobie do gęby przeżuwając. Podał i Tobie.