Warcisław dumał wcześniej nad wizją zaświatów. Jego wiara, wzięta jeszcze z poprzedniego świata, mówiła mu o jednym Bogu - Ojcu całej Ziemi i wszystkich istot żywych, a także wszystkich wymiarów, galaktyk itd. Jego wiara rozróżniała dobro i zło i przewidywała, że dobre dusze uwalniają się z tego złego świata i tylko złe pozostają tak długo, aż staną się dobre. Gdy odejdzie stąd ostatnia istota nastanie Nowe Królestwo, w którym będzie panował wieczny pokój i sprawiedliwość. W to wierzył i wierzył, że tylko drogą dążenia do Nowego Królestwa żywe stworzenia są w stanie ze sobą współżyć. Ale tu nikt nie podzielał jego idei. W tym jednak momencie to do niego podszedł ostatni szkielet. Warcisław wyciągnął swoją broń i jednym ruchem zablokował broń szkieletu. Nastąpił pat. Szkielet nie mógł mu nic zrobić, a on szkieletowi. Bronie przechylały się to w jedną, to w drugą stronę. Warcisław zaczął się coraz bardziej męczyć, lecz zdołał jeszcze zawołać:
- Pomóż mi, ktoś!