-Jedziemy teraz traktem łączącym bractwo z Atusel. Nie bezpośrednio oczywiście, ale jest to najlepsza i najbezpieczniejsza droga. Istnieją dużo krótsze drogi, lecz o tej porze roku są praktycznie nieprzejezdne. Ale mniejsza z tym. Kawałek drogi stąd trakt schodzi do pewnego jaru porośniętego dosyć gęstym lasem. W tym właśnie miejscu kilkanaście lat temu spora grupa bandytów napadła na konwój kupiecki przewożący zboże i skóry z południa właśnie do Atusel. Nie wiem skąd, ale bandyci wiedzieli, że kupcy przewożą coś więcej niż pszenicę. W zapieczętowanych beczkach przewożono bryły srebra wydobyte gdzieś tam na południowych rubieżach. Jak łatwo się domyślić taki konwój był wyjątkowo strzeżony, co dodatkowo mogło zwrócić uwagę bandytów. Napadli na kupców właśnie w tym jarze. Zginęło wtedy ponad trzydzieści osób w tym dwudziestu dwóch ludzi z konwoju. Pozostałych ośmiu to właśnie bandyci w tym herszt szajki, którego śmierć odnalazła przez ręce zdrajcy, który podstępnie dźgnął go nożem. Ciała kupców zabrano w ich rodzinne strony, natomiast bandyci zostali pochowani w miejscu w którym zginęli. Taka masowa mogiła można powiedzieć. Osiem ciał i jeden grób. Nie wiem co powiedział wam Brat Albert, ale tak właśnie wygląda ta historia. Nasze zadanie polega na uspokojeniu tych ośmiu umarłych, którzy z niewiadomych względów postanowili opuścić groby.- rzekł -Wybaczcie jeśli przynudzałem, ale chciałem, żebyście poznali dokładnie tą historię.