Elf kiedy znalazł się w jaskini, zaczął biec i od razu na rozstaju dróg napotkał swojego pierwszego przeciwnika. Wampir wpadł w szok, gdyż pewnie nie widział nigdy na oczy biegającego wielkiego płomienia o humanoidalnych kształtach. Nastała cisza i czas próby, który pierwszy zaatakuje. Mag nie miał zbytnio czasu, więc zaatakował pierwszy. Złapał Wampira za ramiona, która zaczęły płonąc. Przeciwnik próbował się wydostać, ale nie miał na czym oprzeć dłoni, które w kontakcie z ogniem spłonęły. Wampir jednak ostatnią siłą fizyczna próbował ugryźć elfa. Jednak jego czaszka spłonęła. Arcymag ruszył dalej, gdyż energia magiczna cały czas się marnowała. Tunel prowadzący do pieczary z dziećmi nie był taki długi, ani krótki. Był w sam raz, żeby znalazł się w nim kolejny dziki wampir. Tym razem przeciwnik wiedział z kim ma do czynienia, wiec zaczął się wycofywać, jednakże humanoidalny płomień rzucił się na niego. Kiedy przylgnął do chłodnego ciała wampira, ten wydarł się, gdyż jego ciało zaczęło płonąć. Aż stało się żywą pochodnią. W końcu Dev znalazł się z jaskini, gdzie stacjonowały dwa wampiry., które natychmiast zaatakowały. Widać było, że dopiero co stworzone, gdyż zero doświadczenia ani wypracowanego stylu walki. Jednakowoż walka z ognistym elfem była dla nich przegrana. Taki los wampira,że jest podatny na ogień. Gdy pierwsze ciosy padły, Elf nawet nie unikał ich, aby dać naukę przeklętym stworzeniom. Ich chłodne dłonie od razu spłonęły w takiej temperaturze. Następnie to mag przystąpił do działania. Dzięki szybkości żywiołu, dotknął szat wampirów w kilku miejscach, dzięki czemu szybko oba wampiry stanęły w płomieniach. Teraz tylko trzeba czekać na ich agonię, którą przyśpieszył sam mag chwytając wampiry za szyję...