Wampir rozejrzał się po sali. Jako dziedzic mądrości Starożytnych wiedział, a raczej nie wiedział gdzie jest wejście do mechanizmu. Bowiem żaden z Wampirów, których dusze spoczęły w Krysztale nie były w tym miejscu. Słyszały o nim i rozmawiały. Wiedziały, że uruchamia je krew, ale nie wiedziały gdzie jest 'włącznik'. Wampir rozejrzał się po jaskini i dookoła drzwi. Ujrzał niewielką szczelinę, którą każdy uznałby za twór natury. Wampir podszedł do niej i wsunął w nią swą prawą dłoń. Nic się nie stało. Wampir jednak nie dał się zwieść, swą nadprzyrodzoną mocą popchnął kamień w głębi szczeliny uaktywniający sprężyny mechanizmu. W tej samej chwili trzy ostrza niczym brzytwy przebiły dłoń Gunsesa pomiędzy kosteczkami paliczków. Mechanizm zadrżał, a ostrza powiększyły rany. Z przebitej dłoni Gunsesa obficie zaczęła sączyć się krew i spływać gdzieś niżej, niżej. Kompatybilne z krwią Wampira kryształy w mechanizmie zadziałały. Coś zasyczało, szczelinę wypełnił purpurowy blask, a uwolniona z kryształów energia poruszyła starożytnym mechanizmem skrytym w podłodze i ścianach. Drzwi ruszyły zrzucając z siebie tumany kurzu, drżąc i piszcząc starym metalem...
Ostrza wystąpiły z dłoni Gunsesa. Wampir wyjął zakrwawioną i poszarpaną dłoń. Była ona już prawie zagojona, gdyż nocna pora przyśpieszała gojenie.