Chwilę później elf ujrzał innego przedstawiciela swojej rasy krzątającego się pomiędzy dwoma krasnoludami wykłócającymi się o coś. W miarę zbliżania się nie do końca radosnej gromady do Alistair'a dało się słyszeć coraz więcej z rozmowy.
- ... Boś głupia kurwa i świński ryj! - krzyczał jeden z krasnoludów.
- Spierdalaj pókim dobry! - odkrzyknął drugi plamiąc rozmówcy kubrak pokaźną stróżką śliny mimowolnie wypuszczonej z ust otoczonych szeroką i długą brodą w kolorze jesiennych liści...
- Panowie, pokój! Pokój! Da się to załatwić jakoś inaczej! - krzyczał elf obracający głowę to w kierunku jednego, a to drugiego zawadiaki.
- Pokój to będzie jak mu w tą zapitą mordę przywalę! - odpowiedział jeden z nich.
- Mi? W mordę?! No chodź! - odpowiedział drugi po czym obaj rzucili się na siebie.
Ich niedoszły rozjemca mógł tylko stać i patrzeć jak obaj dzielą się po twarzach silnymi pięściami i tarzają w śniegu zmieszanym z błotem.
- Ehhh - wydusił z siebie elf po czym spostrzegł Alistair'a. - Witam. To ty zgłosiłeś się do zadania, tak? Jasne, że ty. Pozwól, że przejdę do konkretów. Otóż widzisz... Od dłuższego czasu region nawiedzają dziwne zdarzenia w postaci znikających ludzi. Na pewno już o tym słyszałeś. Od czasu, do czasu wysyłam zwiadowców do lasu aby zdali raport z tego co widzą. Czemu do lasu spytasz? Bo to właśnie w tam widać znikających ludzi... Niekiedy już niestety martwych. Jeśli zaś są żywi... Cóż... Każdy z nich postradał zmysły. Całkowicie. Złapaliśmy kilkoro i umieściliśmy w izolatkach ale zbyt dużo nie dowiedzieliśmy się z przesłuchań. Ludzie po prostu wychodzą z miasteczka i już nie wracają o własnych siłach i zmysłach. Straż i zwiadowcy podobni Tobie nie dowiedzieli się niczego poza tym, że pomyleńcy mają jakiegoś "Pana", który to nie pozwala im o sobie mówić. Nie da się ich do niczego zmusić. Nie wyduszą z siebie nic. Ba! Prędzej popełnią samobójstwo, co już się zdarzało... Nawet na moich oczach. Odkąd to się zaczęło, zniknęło już ok. 30 ludzi. To nie są żarty. Ostatniego zwiadowcę wysłałem tydzień temu i przeszedł z niczym. Las jest spory, wiem ale ile można szukać? W pewnym momencie wpadłem na pomysł, że to może nie kwestia boru ale miasta... ÂŻe... To w mieście może dziać się coś nie tak. Owszem, straż miejska ma pieczę nad wszystkim ale jak widać, to nie wystarcza. Jakąś godzinę temu zgłosiło się do mnie dwóch innych chętnych do zbadania sprawy. Będą cały dzień i całą noc patrolować ulice w poszukiwaniu czegoś dziwnego. Strażnicy są zbyt zajęci swoimi sprawami pilnowania porządku i jest ich niewielu. Ty również udaj się wgłąb miasta. Patrz, szukaj. Pozostali to Groban i Selvit - ludzie, bracia. Obaj są rudzi jak grzywa rumaka, nie trudno będzie ich poznać, jakby co. Wróć, gdy coś znajdziesz. Jeśli nie... To też przyjdź, tak abym wiedział, żeś cały.
// Zadanie w pełni odbywa się na terenie
Atusel. Opisy poszczególnych dzielnic mogą Ci pomóc zorientować się w klimacie miejsca.