//
- Skurwysyn! - krzyknął strażnik, któremu wyrwał się Alistair.
- Jak go trzymałeś?! Za nim! Biegnij do budynku! Ja będę pilnował okien.
Strażnicy ruszyli czym prędzej. Jeden z nich wbiegł do sklepu jak poparzony z bronią w ręku.
- Gdzie on jest?
- Kto? Bogowie! - odpowiedział przerażony sprzedawca.
- ARGH! Gdzie masz jakieś zaplecze?! Prowadź!
Sprzedawca poprowadził funkcjonariusza do magazynu. Za skrzynią skrywał się Alistair, który wskoczył tam oknem, przez którego wylot było już widać drugiego strażnika.
- ÂŁap go! - powiedział ten zza okna.
Strażnik pochwycił elfa za fraki i przyłożył mu dwa razy rękojeścią w twarz. Zaraz po tym rzucił na ziemię i zaczął kopać w brzuch.
- NIE... U... CIE... KASZ... Więcej!
Elf wijący się z bólu pluł krwią. Chwilę potem gwardzista wziął go ponownie za fraki i wyprowadził ze sklepu, przed którym stał mieszczanin, który wcześniej wskazał Alistaira jako osobę będącą świadkiem morderstwa.
- Prowadź ty! Ja skupię się na tym gagatku, co by nie próbował niczego głupiego.
Chwilę potem dwóch strażników prowadzących Alistair'a i mieszczanin przybyli na miejsce morderstwa.
Stało tam 5 obywateli i dwóch strażników. Wszyscy śmieli się do rozpuku robiąc przy tym dziwne miny. Zebrani byli w około czarnej plamy na bruku, która powstała po rozbiciu butelki przez mordercę strażnika, którego ciało zresztą cały czas leżało obok. ÂŻaden z ludzi zdawał się nie zwracać na niego uwagi...
- Co tu się do cholery dzieje?! - krzyknął jeden z trzymających Alistaira.
Nikt nie odpowiedział. Sytuacja była naprawdę przerażająco groteskowa.
- Odsuńcie się! - rzekł ten sam strażnik odpychając tłum. - Kamracie! Co się dzieje?! - spytał łapiąc strażnika będącego wcześniej na miejscu. Ten popatrzył tylko na pytającego po czym roześmiał się.
- Kurwa! Odsuńcie się! - krzyknął ten sam w kierunku mieszczanina i strażnika trzymającego Alistair'a. Popatrzył przez chwilę na czarną substancję rozlaną na bruku.
- Pamiętasz ciągle ciągnącą się sprawę zaginionych ludzi, w której mówił ten elf? Widziałem przesłuchanie jednego z nich... Zachowywał się jak totalny idiota. Zero kontaktu... Zupełnie tak samo jak ci tutaj. To coś... Na ziemi... Ta ciecz... Może być przyczyną tego wszystkiego.
- Sądzisz, że ktoś zatruwa otoczenie, a ludzie od tego wariują? To ty chyba oszalałeś! - odpowiedział drugi.
- Zamknij się! Wiem co mówię! Cholera... Biegnij po pomoc, na posterunek. Ja się zajmę elfem - powiedziawszy to przekazali sobie więźnia.
- Badasz sprawę zaginionych ludzi, tak? - spytał funkcjonariusz nachylając się do zakrwawionej twarzy Alistaira.