- Czyli mam być nieodróżnialny od małpy, tak? Da się zrobić komandorze. - westchnął cynicznie Diomedes. Poczekał aż Aragorn straci ich z pola widzenia, a potem zastosował się do instrukcji przełożonego. Kręcił się dłuższy czas po lesie w poszukiwaniu jakiejś lepszej kryjówki. Wymazał twarz błotem, do którego przylepił parę liści, które zdążyły już wyrosnąć. Wyglądał jak prawdziwy dzikus, gdyby teraz natknął się na niego jakiś zwykły wieśniak to pewnie pogoniłby go z widłami i pochodnią w ręku. Diomedes wszedł w głąb lasu. Było tu ciemniej, światło przenikało przez nieliczne szpary w koronach drzew, dając charakterystyczny klimat temu miejscu. Diomedes zobaczył spory pagórek, gęsto porośnięty leszczyną. Stąd mógł obserwować teren, jednocześnie zostając niezauważonym. Na dodatek zaraz za pagórkiem ziemia się osunęła, tworząc małą jamę, w którą mógłby się wtoczyć gdyby Aragorn za bardzo by się zbliżył do jego kryjówki. Zadowolony Diomedes wkroczył w krąg porośnięty leszczyną i usadowił się wygodnie, ale i tak by w razie czego bez problemu mógł bezszelestnie przedostać się do małej jamy. Gałązki kuły go niemiłosiernie, pot spływający z czoła łączył się z błotem i niemile świerzbił jego twarz. Diomedes jednak nie zwracał uwagi na wszelkie niedogodności i skupił się na zachowaniu ciszy. Uspokoił oddech i rozejrzał się po okolicy. Tu przebiegła wiewiórka, tam zaćwierkotały ptaki. Jednakże dookoła nie było nikogo, kto mógłby odkryć jego obecność. Aragorn zapewne jeszcze nie wszedł do lasu. Diomedes miał chwilę, aby odetchnąć, to też skorzystał z niej. Nagle usłyszał trzask łamanej gałązki. Natychmiast wrócił do poprzedniej postawy stając się bardziej czujny, mimo, że na gałązkę wdepnął jakiś przechodzący zwierz. Kryjówka była całkiem dobra, jednakże z komandorem nie było przelewek. Przez umysł Diomedesa przemknęła myśl, że nawet Rasher nie byłby w stanie ukryć go przed zdeterminowanym, surowym, ale i sprawiedliwym przywódcą Bractwa. Kruk był zadowolony z tego, że może walczyć pod komendą takiego elfa, jednakże jeśli coś się spieprzyło, to już tak dobrze nie było.