Pany, mam dylemata. Ostatnio sporo sobie myślę o tym na jaki kierunek studiów by się wybrać. Niby zawsze byłem jakoś sprecyzowany, że prawo to podstawa. Ale ostatnio uświadamiam sobie, że bez większych pleców to chuj, kolokwialnie mówiąc, z tego będzie. A i absolwentów prawa są miliony. I tak sobie rozwazam różne kierunki, w okolicach tego.
I tu mam pytanie do Iszentoła jako studenta psychologii. Opłaca się w to jeszcze pakować, czy spotkamy się raczej w macu? Zastanawia mnie jak dużo obecnie ludzi idzie na psychologię. Bo tu jest ten dylemat, że same w sobie, studia psychologiczne bardzo by mi pasowały, ale czy to aby odpowiedni pomysł?
:[