Smocza Wyspa
Rozdział 1
"Niecne plany"
Dawno temu, na myrtańskim morzu, leżała wyspa o nazwie Drachenisle (pl. Smocza Wyspa). Na wyspie panował pokój. Jej mieszkańcy - smoki, świetnie sobie radziły. Chodziły na polowania, uprawiały ziemię, itp. Władzę na wyspie sprawował smok mocy natury, którego zwali Deomixyr. Pod jego rządami Smocza Wyspa rosła w siłę. Smok ten miał dwóch braci: młodszego smoka wiatru Affera i rówieśnika Lightingera, smoka władającego burzami i piorunami. Na Drachenisle nie było żołnierzy, toteż wyspa była łatwym kąskiem dla wrogich prowincji. Ale mieszkańcy potrafili walczyć, więc można powiedzieć, że to oni są żołnierzami. Wioska była położona w żyznej dolinie, zwanej po prostu Doliną. Sprawa gospodarki nie była problemem, wręcz zaletą Smoczej Wyspy.
Ale to wszystko wkrótce się zmieni. Wiele mil morskich na zachód od Drachenisle rosło potężne imperium mrocznego Beliara. Pod jego władzą znajdowały się całe archipelagi, stałe lądy, wysepki. Jego najwierniejszymi sługami byli dwaj smoczy bracia: Oxodon i Feoxil. Oxodon, czarny smok władał śmiercią i zniszczeniem, a szary Feoxil kamieniem i skałami. Armia Beliara składała się ze Smokorosów, podobnych do jaszczuroczłeków istot, które władały smoczymi łukami i magicznymi mieczami.
Pewnego dnia Beliar zawołał do siebie Oxodona i zaczęli rozmowę:
Oxodon - Witaj, panie. Chciałeś mnie widzieć?
Beliar - Tak Oxodonie. Mam dla ciebie zadanie.
O - Jakie, mój panie?
B - Słyszałeś kiedyś o...Smoczej Wyspie?
O - Tak, panie. Tam się urodziłem.
B - To dobrze. Chcę abyś pokierował oddziałem Smokorosów i przejął wyspę.
O - Ale panie...Po ostatniej bitwie pod wyspą Gorsch - Utua armia tamtejszych orków zatopiła całą naszą flotę.
B - No i co z tego, Oxodonie? Stocznia się kłania. Każ stoczniowcom wybudować 4 opancerzone korwety.
O - Oczywiście, mój panie. Coś jeszcze?
B - Nie, Oxodonie. Możesz odejść.
O - Tak, panie.
Oxodon wyszedł z sali tronowej Beliara i skierował swe kroki (a może loty?) do portu. Wszedł do najlepszej stoczni i powiedział inżynierowi:
O - Słuchaj, no. Beliar powiedział, abyście wybudowali cztery opancerzone korwety. ALE JUÂŻ!
Inżynier zadrżał ze strachu i powiedział:
- T-tak j-jest. Do ju-u-tra rana korwety będą gotowe.
Oxodon ze zadowoloną miną rzekł:
- Mam nadzieję. - i odszedł spokojnie.
Zaczęły się wielkie prace. Drwale ścinali wielkie mahonie, które następnie przepiłowiwano w tartakach. Gotowe deski przetrasportowywano do stoczni, w której pracowano pełną parą. Stoczniowcy wiedzieli, że z Beliarem nie ma żartów. Przez cały dzień w porcie było słychać stukot młotków, a w odlewniach huki młotów, ognia w piecach, i skrzypania śrub.
Nazajutrz w porcie kotwiczyły cztery spore, mocne korwety. Oxodon wleciał do stoczni:
O - Czy korwety są już gotowe?
Inżynier - Tak, czcigodny Oxodonie. Pracowaliśmy przez całą noc.
O - Widzę, że postaraliście się. Macie kilkudniowy odpoczynek.
Po tej rozmowie smok udał się do zamku swego pana. Wszedł do sali tronowej i rzekł:
O - Panie, statki kotwiczą w porcie. Powiedz mi jeszcze, ile żołnierzy mam wziąć?
B - Masz prawo wziąć po stu Smokorosów na statek, czyli w sumie czterystu żołnierzy. Masz jeszcze jakąś sprawę, Oxodonie?
O - Nie, panie. To już wszystko.
Oxodon wyszedł z zamku i poleciał do koszar. Rzekł do dowódcy:
O - Ilu mamy Smokorosów, dowódco?
Dowódca - Około ośmiuset. A po co przyszedłeś, Oxodonie?
O - Muszę wziąć czterystu wojowników do szturmu na Wyspę Smoków. To rozkaz Beliara!
D - Oczywiście, czcigodny Oxodonie.
Dowódca odwrócił się i zawołał:
- Słuchajcie, Smokorosi! Smok Oxodon potrzebuje 400 żołnierzy, aby wyruszyć na Wyspę Smoków! To rozkaz samego Beliara!
I w kilka minut połowa garnizonu wyruszyła do portu. Oxodon w tym czasie poszedł jeszcze po Feoxila i kilka innych smoczych sług Beliara.
Wkrótce w porcie na statkach było po setce Smokorosów na okręt. Oxodon dowodził dwiema korwetami, a Feoxil pozostałymi dwoma. Cztery statki odbiły od brzegu i wyruszyły na Wyspę Smoków...
CDN
(PS: To jakieś jedna cała i pół kolejnej strony w Wordzie.)