-ty tu zostań.
powiedział jeden z wampirów do KERTHA.
-my zajmiemy się tą sprawą
po czym wampiry udały się z mieczami na bandytów.
-no nie słyszałeś ich?uciekajmy w krzaki!
powiedział kupiec do KERTHA.
-nie musze im pomóc
-nonsens.wcale nie musisz.ale zresztą jak sobie chcesz.
po czym kupiec pobiegł w kierunku krzaków
-na pewno cię zabiją głupcze!
dodał w biegu
KERTH wyjął miecz z pochwy,i pobiegł w kierunku walki.jeden z bandytów odrazu go zauważył
-ty gnoju!giń!!!
bandyta zaatakował KERTHA.wziął rozmach.KERTH odskoczył, i ugodził oprycha prosto w brzuch
-arrghh...
zakrwawiony bandzior upadł na ziemię martwy.
-ty gnido!zabiłeś zbycha!khy!khy!giń...
dwóch bandytów podbiegło z mieczami do KERTHA.jeden był mocno pijany.
KERTH wziął miecz zabitego przez niego bandyty,i rzucił w jednego oprycha,celując mu w szyje.
-cho...aaaaaa!!!
bandyta dostał ostrzem prosto w zamierzony przez KERTHA cel.
pijany bandyta zamachnął się na KERTHA, a KERTH kucnął, i ciął bandycie ręke.
-oż ty, ałć!!!
zakrwawiony bandyta upadł na ziemię, i wił się z bólu.KERTH dobił go wbijając mu ostrze w brzuch.
-wiedziałem że ci się uda wiedziałem!
z krzaków wybiegł kupiec.
-no no brawo!aż trzech bandytów, i ani zadraśnięcia!
powiedziały wampiry, po czym wszyszcy udali się w dalszą droge.
***