Szklana Pułapka 4.0 (ang. Live Free or Die Hard)
Wielu zacznie marudzić, zrzędzić, narzekać, a ja mówię: dzięki Bogu!
Każdy z kolejnych odcinków serii "Die Hard" charakteryzował się naprawdę zmyślnym planem działania terrorystów. Tym razem padło na atak elektroniczny. Być może w sposobie przedstawiania akcji są czasem różne naciągnięcia, ale i tak jest w tym coś bardzo przekonywającego. Zebrać grupę najlepszych hakerów świata, którzy za pomocą Internetu i innych sieci komunikacyjnych powoli kładą olbrzymie mocarstwo jakim jest "ju-es-ej" na kolana zaczynając od włamów do siedziby FBI. Z pewnością bardzo ekscytujące. Nie chce nikomu psuć zabawy z oglądania filmu, więc już na ten temat cisza. A co tam u starego Johna? Znów problemy rodzinne. Rozwiedziony z żoną, a córka twierdzi, że jej ojciec wącha już kwiatki, co oczywiście nie podoba się wrażliwemu policjantowi. Poza tym dalej jest tym samym sarkastycznym, źle ubranym detektywem z uporem maniaka na twarzy wymalowanym niczym obraz na płótnie. Znów znajduje się nie tam gdzie trzeba i wkurza tych, których raczej nie powinien. Ot cały McClane, który po prostu stracił trochę włosów, a i zmarszczek od samotności przybyło.
Jak na dobry film akcji przystało, wybuchów, strzelania, skakania, kopania się po twarzy i ogólnego robienia demolki jest dużo i w jak najbardziej przystępnym stylu. Co prawda jest kilka scen, które z ręką na sercu mogę określić jako "przegięte"(choćby zestrzelenie helikoptera za pomocą...samochodu), ale całość przynajmniej stara się zachować trochę realizmu co w filmach prosto z Fabryki Snów jest czasem niemożliwe. Widoczne jest to choćby w głównej postaci. Detektyw jak zwykle z całej akcji wychodzi podziurawiony, poobdzierany i zakrwawiony. Nie jest Rambo, który przedziera się przez wrogów jak gorący nóż przez masło, a i nawet kul się czasem obawia. Przede wszystkim bazuje na swoim sprycie. Przez cały film, podawany nam obraz jest przesycony akcją. Zdarzają się momenty w których zwalnia, ale można je zliczyć na palcach jednej ręki. Na ekranie coś się nieustannie dzieje. Z pewnością jest tam kilka scen, które przejdą do historii kina akcji, jak np. ostrzeliwanie ciężarówki przez F35. Mój trzynastoletni kuzyn widząc tą akcje potrafił wydusić z siebie jedynie bardzo wymowne "łooooł". Mi również było blisko do takich okrzyków.
Gra aktorów jest...dobra. Może nie jest to mistrzostwo świata, ale Willis nadrabia wszystkie braki. Z pewnością jest jednym z moich ulubionych postaci filmowych. Role drugoplanową gra Justin Long - stosunkowo młody aktor, który wcielił się w hakera o nazwisku Farrell , któremu oczywiście matkuje McClane. Poza tym jest kilka ról mniej lub bardziej charakterystycznych złoczyńców, którzy prędzej czy później giną. Największym zawodem dla mnie jest postać mózgu hakerów - Thomas Gabriel, grany w filmie przez Timothy'ego Olyphanta. Jako główny zbir jest...miałki. Jest chyba najsłabszym złoczyńcą z wszystkich "Szklanych Pułapek", a już z pewnością nie dorównuje Jeremy'emu Ironsowi z trójki.
Podsumowując: pomimo kilku drobnych mankamentów Szklana Pułapka 4.0 to najwyższa półka wśród filmów akcji. Tak samo jak byłem oczarowany poprzednimi częściami tak i tegoroczna wersja zmagań Johna McClane'a z tymi złymi przysporzyła mi sporo zabawy. Film przepełniony akcją, humorem i charyzmatycznymi postaciami. Czegóż chcieć więcej? Moim zdaniem zasługuje na ocenę 9/10, a w ankiecie zaznaczę 5/5, bo jednak ciężko znaleźć smaczniejszy kąsek dla fanów kina akcji. Szczerze polecam.
Ocena na filmweb -
8,49/10Ale zacznijmy od polskiego tytułu. Ja wiem, że polscy tłumacze są upośledzeni i zamiast skorzystać z pomocy amatorów, którzy robią to o wiele lepiej wymyślają takie cudeńka. Jestem ciekaw jak przetłumaczą transformerów - mechaniczne roboty z kosmosu ? No żal po prostu żal...
Hehe...swoją drogą gdyby wykazali się konsekwencją względem poprzednich części (Die Hard = Szklana Pułapka) to z tegorocznego tytułu wyszło by? ÂŻyj wolny, albo Szklana Pułapka? A może jeszcze większe cudeńko? Wole nie myśleć i przyjąć do wiadomości Szklaną Pułapkę 4.0.