Autor Wątek: Wyrok  (Przeczytany 1589 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Fortuno

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 40
  • Reputacja: 0
Wyrok
« dnia: 09 Lipiec 2007, 10:02:17 »
Niedługo w tym temacie pojawi się pierwszy rozdział mojego (jak dotąd pierwszego na tej stronie) opowiadania. Zakładam, iż zrobię parę części po min. 15 rozdziałów. Mam nadzieję, że opowiadanie was nie zanudzi. A oto o czym będzie opowiadać.

"Wyrok" to opowiadanie o skazańcach, którzy zostali zesłani do Kolonii Karnej w Górniczej Dolinie Khorinis. Pierwsza seria będzie opowiadać o życiu więźniów przed i po utworzeniu Bariery. W każdym rozdziale będzie także mowa o tym w jaki sposób dany skazaniec trafił do więzienia. Głównymi bohaterami będą znani nam już: Diego, Milten, Gorn i Lester, ale często pojawiać się będą także inne znane twarze: Bloodwyn, Angar i Wrzód:)

Chciałem wam najpierw przedstawić o czym będzie opowiadanie. Pisałem już kiedyś kilka opowiadań na innych stronach i nie miałem złych wyników, ale zobaczymy jak wyjdzie mi tutaj  

Pozdrawiam wszystkich fanów.
                                               Fortuno


Rozdział pierwszy: Obóz
Kolonia - miejsce, w którym żyją wszyscy ujęci przestępcy pod bacznym okiem królewskich żołnierzy. Wojna z Orkami okazała się bardzo kosztowna toteż każdy przestępca niezależnie od występku jaki popełnił zmuszany był do pracy w kopalniach rudy w Khorinis. Każdy mężczyzna zesłany do tego miejsca zaczynał swe nowe, trudniejsze życie. W czasach istnienia Kolonii pod władaniem króla Rhobara była zielona Myrthana i pustynny Varant. To z tych dwóch regionów przybywali skazańcy: złodzieje, mordercy lub zwykli niewolnicy. ÂŻelazną ręką władał w dolinie jeden człowiek, który nie potrafił wybaczać. Każdy więzień, który mu podpadł nie miał najmniejszych szans na przeżycie. Obóz więzienny był miejscem opisywanym w licznych książkach. Nazywany był "Domeną Beliara", a to ze względu na szaleńców go zamieszkujących i bardzo srogich wojowników króla. Przez 4 lata więźniów przetrzymywano w lochach pod głównym zamkowym dziedzińcem. Jednak w niedługim czasie zaczęło brakować tam miejsc dla nowych przybyszów. Rodriguez, człowiek dowodzący zamkiem nakazał rozbudować wokół niego obóz, w którym żyć będą skazańcy. Każdy mężczyzna zabrał się do pracy byle tylko wybudować chatę, która da mu choć odrobinę wygody. Rodriguez przestał interesować się więźniami niedługo po rozpoczęciu budowy Zewnętrznego Pierścienia. Tylko strażnicy doglądali pracy i strzegli, by nikt nie uciekł. Większość wiedziała, że nie uda im się opuścić doliny w jednym kawałku toteż nawet nie mieli czelności pomyśleć o ewentualnej próbie ucieczki, ale zawsze znajdzie się paru mężnych, którzy uważają, iż plan się powiedzie. Po wielu miesiącach ciężkich prac przy budowie zewnętrznego pierścienia udało się go ukończyć. Niemal każdy posiadał własną chatę, a obozowisko otaczał wysoki, drewniany mur. Dziury w palisadzie zostały załatane zbędnymi materiałami i szmatami. Tak powstał Obóz Więzienny. Porządku w nim pilnowali nieliczni, ale jakże brutalni strażnicy. Większość straży nie miała do więźniów nawet odrobiny szacunku. Niedaleko południowej bramy wybudowano arenę, na której trenowali codziennie rano strażnicy i Paladyni. Niekiedy na arenie organizowano walki specjalnie dla więźniów, by ci ewentualnie się nie buntowali, ale nie pozwalano im także na zbyt wiele. Kilku więźniów nie było zaganianych do kopalni w celu wydobywania rudy, dlatego, że znali się na myślistwie. Polowali oni na zwierzynę w celu pozyskania dla obozu nowych skór, mięsa i tym podobnych. Jedynie myśliwi mogli opuszczać obóz. Reszta żyła w jego wnętrzu nie mając prawa go opuścić. Bardzo pracowitym i lojalnym łowcom pozwalano nawet na mieszkanie po za obozowiskiem,a le aby uzyskać licencję i pozwolenie na łowy trzeba było pierw oddać szczególne usługi wojsku króla. Wielu skazańców ubiegało się o pozwolenie, ale tylko nieliczni je uzyskali. Jednym z najzdolniejszych myśliwych był skazaniec Diego. W Kolonii przebywał dopiero 3 miesiące, ale jakież ciężkie dla myśliwego. Jednakże Diego nie zdecydował się zamieszkać poza obozowiskiem. Swą chatę miał blisko zamkowej bramy. Wnętrze chaty nie było cudowne jak na myśliwego, którzy byli jedynymi ludźmi cenionymi przez strażników. W prawym rogu stało łóżko pokryte słomą, a z lewej strony stała stara skrzynia i drewniany stół, na którym leżał rozlany kufel piwa i resztki niedojedzonego mięsa. Był pochmurny dzień, kiedy to chrapiącego mężczyznę przebudziło głośne uderzenie pioruna. Diego niczym poparzony wyskoczył z łóżka i wybiegł na zewnątrz sprawdzić czy coś się stało. Owszem, piorun trafił jedną z zamkowych wież. Odłamał się spory kawał wieżyczki, która nie stabilna runęła w dół niszcząc przy okazji jedną z chat i odrobinę fortyfikacji zamku. Tego dnia deszcz lał niczym ulewa. Wszyscy zainteresowani wydarzeniem szybko rozbiegli się z powrotem do swych chat. Tylko Diego zmuszony był wyruszyć na polowanie. Podszedł, więc do jednej z pobliskich chat i zapukał, a następnie wszedł...

WSPOMNIENIA:
Przy wąskiej dróżce prowadzącej do gęsto porośniętego lasu stała samotnie wybudowana tawerna. W środku panowała przyjemna, ale hałaśliwa atmosfera. Karczmarz właśnie kończył pić piwo, dwóch ludzi grało w kości, a kilku innych przyglądało się rywalizacji. Tylko jeden z klientów głośno chrapał w jednym z ostatnich stołów. Mężczyźni przebywający w tawernie byli farmerami pochodzącymi z pobliskich gospodarstw. Tylko śpiący miłośnik piwa był obywatelem miasta. Obok mężczyzny leżał przewrócony i rozlany kufel piwa. Przez okno wpadł promień światła, który obudził pijanego mężczyznę. Ten wyglądał na oszołomionego, gdyż zaraz po przebudzeniu zaczął rozglądać się dookoła siebie i natychmiast zapytał:
- Co...gdzie ja jestem?
W tym momencie jeden z farmerów grających w kości krzyknął:
- Wygrałem!
Karczmarz podszedł do pijanego i powiedział:
- Jest Pan w tawernie.
- Co...w jakiej tawernie?
- "Wściekły Dzik". Mówi to coś Panu?
Mężczyzna westchnął i odpowiedział:
- Jak ja się tu...?
- Przyprowadziło Pana tutaj dwóch mężczyzn. Był Pan pijany, a oni zapłacili za to, by mógł Pan tutaj przenocować.
Karczmarz uśmiechnął się i pomógł wstać chwiejącemu się na nogach mężczyźnie. Facet, gdy tylko ustał na nogach odparł:
- Ach, tak! Teraz sobie przypominam. Ale dlaczego przyprowadzili mnie tutaj? Jestem obywatelem, wie Pan?
- Zapewne.
- A, teraz niech Pan pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Diego.
- Miło poznać - odpowiedział Karczmarz.
Diego chwiejąc się wyszedł z tawerny i skierował się w stronę miasta. Drogę do niego wskazywał stojący przy drodze drogowskaz...
Był bardzo słoneczny dzień kiedy Diego wracał do miasta. Lekki powiew wiatru ustępował miejsca panującemu upałowi. W jaskini znajdującej się blisko ścieżki leniwie leżały Kretoszczury, a na polanie nieopodal ÂŚcierwojady dziobały powoli trawę. Diego po półgodzinnej wędrówce dotarł do miasta - do Geldern. W mieście panowała miła atmosfera, kobiety wybiegały na targ, by zakupić potrzebne produkty, a mężczyźni szli do karczmy na pogawędkę. Geldern było bogatym miastem toteż przyciągało wielu złodziei. Diego podszedł do siedzącego samotnie mężczyzny:
- Witaj Konradzie.
- Ach! Diego! Gdzieś ty się podziewał?
- Kirck kazał wynieść mnie swoim ludziom do tawerny za miastem.
- Dlaczego to zrobił? - Konrad zapytał z zaciekawieniem.
- Byłem u niego na przyjęciu. Upiłem się i nie wiem co się ze mną później działo.
- (śmiech) A sprawdziłeś czy coś Ci nie zniknęło?
Diego natychmiast sprawdził kieszenie, ale nic w nich nie znalazł:
- Cholera! Okradli mnie!
Diego był wściekły, ale po chwili powiedział:
- Ale dlaczego zapłacili za mój pobyt w tawernie? Chyba odwiedzę Kircka...
- Dobry pomysł! Będę szedł z tobą - odpowiedział Konrad...

KOLONIA:
- Witaj Thomas! Idziesz dziś na polowanie?
- Nie mam ochoty, Diego. Sam zobacz jaka pogoda. - odparł
- Hmm.... Ja widzę, że świeci słońce.
- Nie żartuj. Przecież widzę jaki jesteś przemoczony.
- Sam spójrz... - Diego się uśmiechnął
Zdziwiony Thomas wyjrzał przez drzwi... Na zewnątrz świeciło niemal rażące słońce.
- Jak to możliwe? Przecież przed chwilą...
- No to jak? Idziesz na polowanie? - przerwał mu Diego
Zszokowany Tom odparł:
- Nich Ci będzie, marudo! Idę!
Mężczyzna podniósł się ze stołka i razem z Diego ruszył w stronę północnej bramy...
« Ostatnia zmiana: 10 Lipiec 2007, 11:27:44 wysłana przez Fortuno »

Forum Tawerny Gothic

Wyrok
« dnia: 09 Lipiec 2007, 10:02:17 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top