Zadanie: „Porwanie”
Łowca nagród, Anaconda przyjął swoje drugie zlecenie. Tym razem nie otrzymał żadnych szczegółowych informacji, dowiedział się jedynie, że jednego z bandytów którzy porwali córkę zleceniodawcy można spotkać w porcie jak wpatruję się w morze. Otrzymał także informację co do jego wyglądu, ale nie wie o której i gdzie dokładniej można spotkać tego mężczyznę. Łowca postanowił zasięgnąć języka w najlepiej do tego nadającym się miejscu w mieście; w karczmie. Jak zwykle, w gospodzie było gwarno, w kącie przy stoliku siedziało trzech mężczyzn którzy spojrzeli na łowcę który wkroczył do pomieszczenia i potem bez większego zainteresowania wrócili do popijania piwa. Anaconda podszedł do właściciela gospody i usiadł w pobliżu, zauważył, że podłoga jest mokra, prawdopodobnie jeden z gości się awanturował albo był w stanie upojenia i wylał swój trunek. Po pewnym czasie gospodarz który był słusznej tuszy podszedł do łowcy by przyjąć zamówienie.
- Witam, co dla pana? - spytał z udawaną i sztucznie brzmiącą uprzejmością
- Informację - odpowiedział powoli i pewnie Anaconda jakby nie zwracając uwagi na mężczyznę
- Aaah - zareagował gospodarz - To by kosztowało...
Zanim gospodarz zdążył dokończyć łowca chwycił mężczyznę za koszulę, przyciągnął go do siebie i spojrzał mu prosto w oczy.
- Chyba się nie zrozumieliśmy? - powiedział powoli akcentując każde słowo łowca
Wtedy inni goście zauważyli co się dzieję, kilku mężczyzn wstało od stolików i zaczęło iść właścicielowi tawerny na pomoc.
- Hej! Zostaw go zakuta pało! - krzyknął jeden z nich
Łowca spojrzał na mężczyznę który się awanturował i pokiwał litościwie głową.
- Chyba naprawdę nikt nic tu nie rozumię... - powiedział Anaconda wstając przy okazji ciągnąc ze sobą gospodarza do góry tak wysoko, aż trzymał go już w powietrzu. Sięgnął do pasa, po chwili na stole położył swój miecz i znak rozpoznawalny: Wężowe Ostrze. Widząc broń ludzie bez słowa, w ciszy wycofali się na swoje miejsca i siedli. Patrząc na to co się dzieję gospodarz również spojrzał na blat stołu gdzie leżało ostrze i zrozumiał co się stało.
- Łowca... Anaconda? - wydukał zdenerwowany
- Nareszcie się zrozumieliśmy - odrzekł z nutką ironii mężczyzna ciągle trzymając barmana w powietrzu.
- To..to... w czym mogę pomóc szanownemu...? - z przerażenia gospodarz zaczął się jąkać, inni goście patrzeli na całe to zdarzenie w milczeniu.
- Zabawmy się w zagadki... dobrze? - spytał z opanowaniem łowca, na co właściciel gospody zareagował energicznym kiwnięciem głowy.
- To dobrze, a więc kto to jest: często przesiaduję w porcie wpatrując się w morze, ma bliznę na twarzy i nie posiada oka? - zadając to pytanie łowca chwycił drugą ręką gospodarza gdyż jego ciężar nie pozwalał mu już na dłuższe trzymanie jedną ręką. W tym momencie Anaconda pierwszy raz okazał zdziwienie i zaskoczenie, właściciel gospody wskazał prawą ręką na jeden ze stolików i rzekł jąkając się:
- B...br...Brazil?
Łowca szybko spojrzał we wskazanym kierunku i rzeczywiście, ujrzał mężczyznę który jak ulał pasował do opisu. "Niech to szlag, ale jestem głupi" pomyślał, "Dlaczego najpierw nie rozglądnąłem się zanim zacząłem tą rozrube?"
- Dziękuję - odpowiedział łowca i puścił gospodarza, ten z trudem utrzymał równowagę i szybko uciekł za blat.
Łowca wolnym krokiem podszedł do wskazanego mężczyzny i skierował na niego rękę.
- Ty, wychodzimy. - powiedział rozkazującym tonem.
- Ha! Chyba sobie żartujesz? Bo co? - odpowiedział łowcy kpiąco bandyta
Anaconda wykonał szybki ruch i znalazł się przy mężczyźnie, wykonał zamaszysty ruch ręką i uderzył Brazila prosto w szczękę, ten upadł od impetu ciosu na stół przewracając go i wylewając znajdujące się na nim trunki.
- Idziemy - warknął Anaconda, chwycił za ramię bandytę i podniósł go na nogi. Ciągnął go następnie już bez oporu w stronę wyjścia, przechodząc obok swojego stolika łowca pochwycił swój miecz, schował go do pochwy i odwrócił się w stronę karczmarza.
- Przepraszam za kłopoty, kiedyś się odwdzięczę za to - rzekł Anaconda kiwając prawdopodobnie w akcie podziękowania głową.
Łowca otworzył drzwi gospody i wyrzucił przez nie Brazila po czym sam wyszedł z tawerny i zamknął je za sobą .
---------------------------
Oto moje umiejętności które mogą zostać wykorzystane podczas wyprawy (nie ma tu wszystkich) i ekwipunek który zabieram ze sobą:
Czary:
- Telekineza
- Światło
- Sen
Umiejętności:
- Walka mieczami jednoręcznymi III
- Strzelanie z kuszy II
- Skradanie się II (bieg)
- Wytrzymałość na ból
- Pozyskiwanie trucizny I (Krwiopijcy)
Ekwipunek:
- 96 x Zatrute bełty
- Kusza Samotnego Łowcy
Typ: Dwuręczna
Rodzaj: Kusza
Jakość Wykonania: Amatorskie
Opis: Prosta kusza, tylko, że można strzelać z niej zatrutymi bełtami.
- Wężowe Ostrze
Typ: Jednoręczny
Rodzaj: Miecz
Jakość Wykonania: Mistrzowskie
Poziom: III
Dodatkowo: Zatruty Oręż, Mistrzowski Oręż, Błogosławiony Oręż
Opis: Wężowe ostrze jest mieczem średnio długim (w okolicach 110cm) ale za to cechuje ją poręczność która jest bardzo ważna podczas władania bronią jednoręczną. Klinga nasączona jest trucizną która skutecznie osłabia wrogów, a na rękojeści wygrawerowany jest wąż; znak Anacondy, Samotnego Łowcy.
- Żelazny Pancerz Łowcy Nagród I
Typ: Całościowa
Rodzaj: Żelazna
Poziom: II
Jakość wykonania: Mistrzowskie
Opis: Pancerz ten zapewnia średnią ochronę przed bronią dystansową i dobrą przed orężem bezpośrednim.
Wiem, wiem. Trochę się rozpisałem, ale miałem wenę.... Mam nadzieję, że to nie problem.