O, już czekam na wypowiedź IsentoR'a
A co ja takiego mogę powiedzieć przecież ja kocham nauczycieli...
Wypierdolić wszystkich niedokształconych uważających się za Bogów, a będzie w miarę git.
To kto wtedy będzie nas uczył ? Ci lepsi pracują już za zachodnią granicą bo płacą im tam dwa razy więcej za mniejszą robotę.
Z jakiego powodu każdy ma byc autorytetem?
No ba święta słowa... Jak tu szanować nauczyciela, który ma głęboko w swoim poszanowaniu uczniów. Nie da się...
Ja wychodzę z założenia, że jeżeli szanuje cię nauczyciel, ty też powinieneś go szanować.
Jedno można powiedzieć: Nauczyciele są tylko ludźmi.
Problem w tym, że większość nauczycieli nie szanuje uczniów uznaje ich za bandę debili, którzy przychodzą do sali by zmusić go do stania przy tablicy i tłumaczenia materiału, który i tak zapamięta garstka. No ale cóż jak nauczyciel prowadzi lekcje tak by odśpiewać to co jest napisane w podręczniku zamiast nauczyć tego co w nim jest to się nie dziwie, że uczniowie nie umieszczają w jednym zdaniu słowa nauczyciel ze słowem szacunek.
Moja mama jest nauczycielem i z tego, co widzę na co dzień ta praca wcale nie jest taka łatwa. Tym bardziej kiedy ma się klasę wychowawczą. Codziennie dowiaduję sie multum sytuacji, w wakacje nie mogę jechać z rodzicami nad jezioro, bo mama od połowy sierpnia pisze protokół i ma rady pedagogiczne, a często sama muszę zrobić sobie coś do wszamania, bo mama wraca wieczorem. Nie przedstawiam minusów tej pracy, ale chce Wam przedstawić jak to wygląda "od kuchni". Bo w szkole nauczyciel może być zupełnie innym człowiekiem niż poza nią. Weźmy to czasem pod uwagę i starajmy się zrozumieć naszych nauczycieli
Zgadzam się
Naprawdę straszne...każda praca jest ciężka na swój sposób inni pracują dłużej za wiele mniej pieniędzy. Nie mówię, że wszyscy bo prawie wszyscy nauczyciele wpadają na lekcje tylko po to by przeczytać temat z książki, podyktować notatkę ze ściągi bądź zadać zadanie i sobie wyjść z klasy. Wyjątki się zdarzają ale te można policzyć na palcach jednej ręki.
Nie wiem wy chyba żyjecie w jakieś szkolnej utopii albo to tylko w miastach gdzie się uczyłem nauczyciele to ostatnie mendy. Pominę rzeczy, które już opisałem wyżej... Arkhan dobrze wspomniał z tymi tytułami. Nauczyciel, który ledwo co posiada magistra karze do siebie mówić na per panie/pani profesorze/r BA jak tak nie mówisz to się skarży wychowawczyni albo ci uwagę wpisze pt. "uczeń niewłaściwie zwraca się do nauczyciela" - paranoja. Albo teksty na szkole typu "wysłuchamy każdego ucznia" bądź zasłanianie się statutem szkoły gdy to w przypadku łamania go praktycznie przez każdego nauczyciela wszystko jest cacy ale uczeń oczywiście zaraz dostaje reprymendę. Krótko mówiąc nauczyciele w szkołach są wyjęci spod prawa za to uczniowie nie mają żadnych.
Tak na zakończenie prawdziwa sytuacja na jednej z lekcji w mojej szkole:
Nauczycielka: Znalazłam wasze sprawdziany.
Uczniowie: Które ?
Nauczycielka: Te z drugiego rozdziału.
Uczniowie: Proszę pani ale my pisaliśmy je na początku pierwszego półrocza. A teraz mamy koniec roku.
Nauczycielka: To nie zmienia faktu...(jakieś kazanie)
Uczniowie: Ale sprawdzian można oddać maksymalnie do 2 tygodni po napisaniu go przez uczniów.
Nauczycielka: Ochrzan za ton do nauczyciela i kazanie...
(wpisała oceny a do końca roku pozostały 2 tygodnie...połowa grupy musiała za nią latać z poprawami)
To tylko jeden z wielu przypadków gdzie nauczyciele olewają uczniów, wywyższają się, zawsze próbują udowodnić swoją rację i ładnie mówiąc łamią regulamin szkoły, którym zawsze tak "umiejętnie" się zasłaniają.
P.S.
Najbardziej jednak podoba mi się tekst (statut mówi, że można poprawić każdy sprawdzian w przeciągu 2 tygodni) gdy nauczyciel na zadane pytanie przez ucznia dotyczące poprawy odpowiada. "Nie teraz, nie mam czasu, poprawisz sobie następnym sprawdzianem."