- Jak to nie dostaniemy broni? - zapytał jeden z mężczyzn, który wyszedł z krzaków.
- Sandaro ma pewne problemy. Nie dość, że ostatnio straż odnalazła jego tajną skrytkę z bronią, to jeszcze podobno ktoś nasłał na niego łowcę nagród. W to akurat nie wierzę, bo któż by się ośmielił?
- Słuchaj, Ukwer, załatw te miecze, potrzebujemy ich jak najprędzej. Każdy dzień zwkłoki przynosi nam straty.
Mężczyźni skończyli mówić - dwójka z nich znów zniknęła w gąszczu, a trzeci poszedł leśną ścieżką. Greg próbował go dalej śledzić, lecz ktoś złapał go za ramię.
- Kim jesteś? - zapytał jakiś człowiek stojący za nim.
ÂŁowca nagród momentalnie się odwrócił i wyciągnął miecz. Tak jak się spodziewał - musiał to być jeden z tej bandy opryszków - zapewne zwiawdowca. Przeciwnik Samotnego ÂŁowcy także wyciągnął swoje ostrze, a już po chwili zaczęła się walka.
Greg wiedział, że musi to szybko i po cichu załatwić, gdyż tamci dwaj mogli być gdzieś w pobliżu...