Stolica robiła piorunujące wrażenie. Budynki były bardzo wysokie, a wszędzie było wiele orków. Głównie byli to strażnicy, którzy patrolowali dzielnicę. Ci wydawali się nie zauważać obecności przybyszy.
- Od nich się niczego nie dowiemy. Lepiej popytajmy kupców. - powiedział Bandyta
Jednak wypytali wszystkich w okolicy i nie uzyskali satysfakcjonującej odpowiedzi. Dopiero jeden, bardziej skory do rozmowy rzekł do Williama:
- Dzisiaj w Dzielnicy Zamkowej nasz król, wielki arcyszaman Pojgak ukarze się naszemu społeczeństwu i powie o przyczynach wojny. Jednak prawdziwe informacje wygłosi tylko w obecności wielkich kapitanów, majorów, pułkowników i czterech wielkich generałów, którzy mają poprowadzić oblężenie.
- Skąd ta pewność? - spytał Assasyn popisując się przy okazji znajomością orkowego języka. Kupiec tylko uśmiechnął się szeroko i wskazał palcem na budynek stojący nieopodal. Było wyraźnie słychać krzyki jednego osobnika.
- Tam jest karczma, a w niej jeden z majorów, Hatjash. Stary pijak, zawszwe wszystko wyśpiewa za kilka butelek 'Groshjaku'. Dzięki niemu jestem na bierząco.
Wszyscy towarzysze udali się do speluny. Zauważyli lekko podpitego orka, który nosił bardzo charakterystyczny pancerz dla elitarnych jednostek. Assasyn podszedł do niego i powiedział nadal po orkowemu:
- Jest mnóstwo plotek w okolicy. Może podzieliłbyś się aktualnościami, jesteśmy nowi w mieście...
Piany Ork: A co ja będę z tego miał ?
Assasyn uśmiechnął się lekko. Podał Williamowi dziesięć sztuk złota i powiedział swojemu towarzyszowi na ucho:
- Kup tego 'Grojshaka', powinno starczyć na dwa. Złoto każdy przyjmie.
Po chwili William wrócił z dwoma butelkami trunku. Assasyn usiadł naprzeciw orkowego elity i powiedział:
- Wystarczy? Jestem tylko zwykłym podróżnikiem, po drodze do waszej krainy natknęliśmy się na orkowy patrol. Jestem ciekaw...
Piany Ork: Czego jesteś ciekaw....patrole to normalna sprawa.
- Cóż... Niedługo planujemy wycieczkę na Marant, podobno piękny kraj. Kiedy będziecie w najbliższym czasie je atakować? Tak to muszę przełożyć termin. Mam jeszcze tam kolegów, którzy są prawdziwymi awanturnikami i napewno będą bronić miasta. To są moi kumple od kołyski, szkoda by było, gdyby zginęli. Może jak się zorientują, że na próżno bronić miasta pomyślą, że lepiej byłoby uciec na czas oblężenia. Podobno dzisiaj wasz wielki król powie wszystkim wojskowym o dokładnej liczebności armii Marantu i waszego wojska. - w tym momencie podsunął drugą butelkę napoju Hajtashowi. Zaczął opróżniać jej zawartość - Pewnie macie jakąś wtykę wśród ludzi. Może wiesz gdzie może być? Myślę, że pojawi się na zebraniu. Wiesz gdzie jest?
Piany Ork: Nie mamy powodu by atakować Marant nie ma tam nic ciekawego.
- W takim razie dziękuję, to wszystko co chciałem wiedzieć.
Ork tylko uśmiechnął się obłędnie, po czym uderzył twarzą o stół. Wyglądało na to, że naprawdę przesadził z piciem. Trzech towarzyszy wyszło z karczmy.
- Gładko poszło - mruknął Assasyn - Musimy już wracać na Marant.