Autor Wątek: Historia o Rangusie  (Przeczytany 7267 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« dnia: 11 Marzec 2007, 22:15:59 »


Początki

Rangus pochodził z biednej rodziny. Mieszkali w ciasnym mieszkaniu wynajmowanym u jednego z rybaków w Silden. Ojciec pracował jako drwal. Był to silnie zbudowany mężczyzna o błękitnych oczach i lwiej grzywie. Gdyby nie fakt, iż każdą swoją wypłatę przepijał w jednym z tutejszych barów, on i jego rodzina miała by się na prawdę dobrze. Walka halabardami, też nie była mu obca, gdyby tylko nie jego nałóg, mógły nawet zostać gladiatorem na miejscowej arenie. Było nędznie, ale było do wytrzymania, matka i ojciec Rangusa musieli ciężko pracować, lecz jemu nie potrzeba było dużo, poza tym miał już 15 lat, więc rozumiał sytuację rodziny. Wszystko się zmieniło tego wieczora, kiedy po ciężkim dniu wrócił "pan domu". Odziwo, jak to zawsze bywało w momencie kiedy wracał wieczorem, w dniu, kiedy dostawał wynagrodzenie - był trzezwy, szczęśliwy. Wyciągnął zza pleców potężną halabardę ozdobioną pięknymi trofeami i oznajmił:

- Dostałem dziś na prawdę dużą wypłatę. Postanowiłem oprzeć się "pokusie" w postaci wielu zimnych, przepysznych piw i soczystego steku i kupiłem tą halabardę. Mam też 50 monet na swoją wpłatę do walki na arenie! Walczę z tym chudzielcem, Lanfordem.

Żona wiedząc, że potężny małżonek z łatwością poradzi sobie z Lanfordem w uczciwej walce na arenie, uściskała go, a Rangus oznajmił, iż jest z ojca bardzo dumny. Następnego dnia Rangus poszedł oglądać walkę, lecz jego matka musiała zostać - chciała ugotować coś specjalnego z tej okazji. Lanford i Khaemir (bo tak się nazywał ojciec Rangusa) stanęli na arenie życzyć sobie nawzajem powodzenia. Odwrócili się, więc Rangus mało widział, ale z tego co dostrzegał - napili się po jednej butelce ryżówki. Po tej butelce, jego ojciec dziwnie się zachwiał, co nie było zbyt zwyczajne, chociażby z tego powodu, że mógł wypić nawet 10 butelek mocnego piwa, a i tak trzymał się na nogach. Lanford i Khaemir uścisnęli sobie jeszcze raz dłonie i wyciągneli swój oręż. Potężny drwal chciał uziemić swojego szybkiego przeciwnika więc uderzył w niego z góry, lecz zachwiał się i nie dokończył tego, z pewnością morderczego ciosu. Lanford przeturlał się i po szybkim pchnięciu swojego nieprzyjaciela, zadał potężny, śmiercionośny cios. Rangus nie mógł uwierzyć, jego ojciec, potężny mężczyzna został pokonany przez jakiegoś chuderlaka? Lecz szybko opamiętał się, bo nie to teraz było problemem - jego ojciec w ogóle nie wstawał. Szybko pobiegł schodkami i rzucił się w objęcia ojca. Ostatnim wysiłkiem ojciec szepnął mu:

- Butelka.... pomścij mnie....

Rangus podbiegł pod ławkę dla zawodników, podniósł butelkę z zawartością paru kropel tego trunku, powąchał i poczuł truciznę. Śmiercionośną truciznę, cuchnący odór śmierci. Jego potężny ojciec, mimo to przeżył, ale nic dziwnego, że był taki osłabiony w czasie walki.

- Ty parszywy psie - powiedział do Lanforda, podnosząc do rąk halabardę Khaemira

Mimo iż miał dopiero 15 lat i nie miał tyle siły, co jego ojciec, w akcie gniewu przeturlał się do swego przeciwnika i zadał jedno potężne uderzenie prosto w głowę swojej przyszłej ofiary.


Wiem, że cudo, to to nie jest, pewnie brakuje kilku przecinków, może jakiś błąd, ale starałem się cos zrobić a nudziło mi się. Oczywiście liczę się z możliwością negatywnych ocen
« Ostatnia zmiana: 02 Maj 2007, 14:00:54 wysłana przez Darkon »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #1 dnia: 11 Marzec 2007, 23:22:46 »
Moja ocena będzie raczej negatywna. Mógłbyś się wysilić i napsiać coś oryginalnego. Brdzo dużo opowiadan zaczyna sie w ten sposób jak twoje. Potem jest zemsta, dalej pewnie będzie, ze wyruszył w świat ple ple ple.... Urozmaiciłbyś bardziej, dał dialogi, jakąś akcję przed walką, np, ze ojceic obraza tego Lanforda. A ten właśnie dlatego dolał mu trucizny. Jakiś opis areny, coś w tym stylu. Jedno mnie trochę rozśmieszyło, nie wiem czy było to twoim zamierzeniam, ale ten tekst był niezły:
Cytuj
- Ryżówka.... pomścij mnie....
Daję 3 gwiazdki
Ocena 5/10, mało oryginalne i takie schematowe.

Forum Tawerny Gothic

Historia o Rangusie
« Odpowiedź #1 dnia: 11 Marzec 2007, 23:22:46 »

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #2 dnia: 12 Marzec 2007, 15:42:32 »
Na początek powiem, iż przyjmuje krytykę, te ostatnie słowa Khaemira na prawde brzmiały idiotycznie. Na całokształt opowiadania też nie miałem zbyt ciekawej fabuły, ponieważ włączać już mi się nie chciało nic, to napisałem dość banalnie, ale mam nadzieję, że pózniej się rozkręce.

Konsekwencje


... Lanford zaskomlał z bólu i upadł bezwładnie na ziemię. Strumyk krwi popłynął z jego tragicznie wyglądającej rany. Rangus wypuścił z rąk halabardę Khaemira i z przerażeniem popatrzył na swoją zmasakrowaną ofiarę.

- Co ja zrobiłem - pomyślał

Wrócił do swojego "domu" i rzucił się na swoje łózko, nie mówiąc nic swojej matce i gorzko zapłakał. Kochająca żona, poszła na arenie, a kiedy zobaczyła zmasakrowane ciało Lanforda i lekko poturbowanego męża, który nie dawał żadnych oznak życia, przeraziła się i pobiegła stromymi schodkami na arenę. Kiedy dobiegła, wzięła w obięcia martwe ciało małżonka i również zapłakała. Skromny pogrzeb Khaemira odbył się kilka dni pózniej. Ceremonia odbyła się w kamiennym kręgu nieopodal miasta, a odprawił ją miejscowy kapłan Innosa - Safurem. Nie było tu dużego tłumu, Khaemir nie był specjalnie znanym człowiekiem, na pogrzebie była tylko jego żona i syn. Jednak nie na tym skończyło się nieszczęście. Następnego dnia Rangus wybrał się na targ z celem zakupienia czegokolwiek na obiad. Był właśnie przy targu z warzywami, a wtedy podeszli do niego dwaj strażnicy miejscy i sędzia.

- Rangusie, synu Khaemira, zabiłeś gladiatora Lanforda z zimną krwią. Zgodnie z prawem za te okrutne czynu w imieniu Rhobara II zostajesz skazany na pobyt w Górniczej Dolinie, Kolonii karnej na wyspie Khorinis, jutro zostanie po ciebie wysłana łódz, która cię tam zabierze, przykro mi.
- Ale mam dopiero 15 lat!
- W Khorinis znajdują się największe pokłady magicznej rudy na świecie. W związku z czym prawo zostało zaostrzone, a większość skazańców trafia właśnie tam.
- Ale czemu większość skazańców trafia akurat tam?
- Ponieważ Kolonia została otoczona barierą, przez którą można wejść, ale nie można wyjść - co działa tylko na żywe stworzenia.
- Co wam po rudzie, jak jej nie dostaniecie. Wątpie, żeby skazańcy chcieli wam ją wydobywać, a co dopiero oddawać
- W Kolonii jest jeden obóz, do którego trafiają skazańcy, rządzi nim Gomez, który stale z nami współpracuje wysyłając nam magiczną rude, za co mamy mu wysyłać wszelkie potrzebne materiały do przeżycia. Nie mogę ci udzielić więcej informacji, już i tak pewnie powiedziałem za dużo, wszystkiego innego dowiesz się na miejscu.

Sędzia wraz z strażnikami miejskimi oddalili się, a Rangus wrócił szybko do domu.


Rozdział również jest dość "ckliwy" i niezbyt wnosi. III rozdział też nie będzie zbyt ciekawy, dopiero po wtrąceniu do Kolonii się coś zacznie. OK, teraz o rozdziale - chciałbym powiedzieć 3 rzeczy, o których pewnie będziecie mówić.

1. Niektórzy być może zaczną, że skoro jest już Kolonia to i Orkowie. Kolonia powstała jeszcze przed wieloma ważnymi faktami. Wojna z Orkami dopiero się zaczeła, nie było jeszcze podziału na magów wody, ognia, a także Orkowie nie władali jeszcze Silden
2. Sedzia tak ckliwie tłumaczył, na pewno normalnie by powiedział i od razu odszedł - ja uważam iż dziecku tak jak to zrobiłem wytłumaczyłby jeszcze dokładniej trochę i dopiero wtedy odszedł
3. Nie opisałem też uczuć Rangusa, po tym, kiedy dowiedział się o konsekwencjach, swojego czynu (zabicie Lanforda), ponieważ wg. mnie było to dziecko, ale o silnym charakterze - bieda w rodzinie, którą znosił dość dobrze, silny wojownik - ojciec.  Myślę, że w takim wypadku by się raczej nie rzucił znowu na łóżko xP

Oczywiście, nie mam w tym doświadczenia, nie jestem zagorzałym (aż tak bardzo) fanem gothica, ani świetnym pisarzem, ale mam nadzieję, że kogoś to zainteresuje i oszczędzi mi w prawieniu złych ocen. No cóż, ale jak już mówiłem - liczę się z krytyką

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #3 dnia: 12 Marzec 2007, 16:20:39 »
Po pierwsze
Dlaczego "domu" w cudzysłowiu?

Po drugie
Cytuj
Wrócił do swojego "domu" i rzucił się na swoje łózko, nie mówiąc nic swojej matce i gorzko zapłakał.
To zdanie jest bez sensu. Mogłeś po prostu napisać: Wrócił do domu i rzucił się na łożko, nie mówiąc nic matce. Gorzko zapłakał.

Po trzecie
Cytuj
Nie było tu dużego tłumu, Khaemir nie był specjalnie znanym człowiekiem, na pogrzebie była tylko jego żona i syn.
Jeżeli była tylko żona i syn, to w ogóle nie było tłumu.

Po czwarte
Cytuj
Sędzia wraz z strażnikami miejskimi oddalili się, a Rangus wrócił szybko do domu.
O LOL mógł sobie spokojnie uciec teraz. Wątpię, czy strażnicy zostawiliby go.

Druga część nawet fajna.... Powiem jedno: Pisz dalej.    Ciekawie się historia zapowiada.

za drugą część 8+/10

Brak dłuższej opini ta temat samego opowiadania. Upomnienie słowne - ostanie. - [Boba Fett]
« Ostatnia zmiana: 12 Marzec 2007, 17:01:37 wysłana przez Boba Fett »

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #4 dnia: 12 Marzec 2007, 21:17:59 »
"domu" w cudzysłowiu, ponieważ małe mieszkanko wynajmowane u jednego z rybaków niełatwo nazwać domem, o to mi chodziło. Co do pozostałych uwag się zgodze

Wtrącenie do koloni

Było południe. Rangus żegnał się z przyjaciółmi, a także z swoją drogą matką. Było mu, żal, że wyjeżdza, ale przede wszystkim bał się o jego matkę. Wiedział, że nie poradzi sobie z utrzymaniem domu. Nie chciał o tym myśleć, miał też inne problemy - Kolonia m.in. była tym głównym problemem. Jak on sobie tam poradzi? Czy przeżyje? Lecz jego rozmyślania przerwały słowa:

- Rangus oraz Lesuar - czy są obecni ci ludzie? Wraz z resztą swych braci mamy ich zabrać na wyspę Khorinis - powiedział paladyn z drobnej łodzi, która rzekomo miała go zabrać do Kolonii
- Nie pytaj o obecność, ostatni, który nam zwiał, to był ten przebiegły Harnek, ale to był jedyny taki wypadek! - powiedział sędzia, który stał wraz z swoimi strażnikami
- Dobra, dobra, Rangus oraz Lesuar - na statek - odpowiedział rycerz

Rangus chwiejnym krokiem wkroczył na pokład, a za nim Lesuar. Był to wysoki, szczupły mężczyzna z charakterystycznym znamieniu na lewym policzku - bliznie w kształcie młota. Mimo iż był wysłany do Kolonii, nie był specjalnie złym człowiekiem - podobnie jak Rangus również żył w biedzie, lecz po śmierci matki, która się nim opiekowała, nie miał już prawie nic. Musiał kraść by przeżyć, a że w tych czasach prawo zostało "zaostrzone"... tak został skazany na pobyt w Górniczej Dolinie. Poszedł od razu do swojej kajuty, lecz Rangus poczekał i jeszcze raz pomachał do swojej matki, ostatni raz.... Pózniej stracił ją już z oczu i ruszył do kajuty przespać się - w końcu i tak czekało na niego parę dni zanim trafi do Kolonii, więc czemu nie użyć tych ostatnich chwil pełnej wolności, by trochę popróżnować. Mijały dnie, a Rangus i tak większość czasu spędzał w kajucie, bądź rozmawiając z Lasuarem. Oprócz tego poznał też bliżej Lothara - królewskiego paladyna, który był w pełni, jedyny odpowiedzialny za więźniów, których wozi. Rangus dowiedział się, że zamierza on przybyć do miasta Khorinis i czuwać nad tamtejszą barierą, a również miastem. Mimo iż nadal Rangus jak i Lasuar byli więźniami, Lothar poznał się do nich. Czasami nawet wspólnie rozmawiali całą noc w jednej z swoich kajut. Po tych kilku dniach dobili do portu Khorinis. Tam królewski paladyn rozstał się z więźniami, a tych przejęła grupka strażników miejskich, lokalny sędzia oraz mag. Co było dość dziwne, bo ten ostatni nie za często towarzyszy przed wtrąceniem do bariery. Choć po drodze przez okoliczne ścieżki aż do "miejsca wymian" napotkali parę dość groźnych zwierząt, w takiej grupce bez problemu poradzili sobie z olbrzymim szczurem, a choćby nawet z topielcem. Kiedy dotarli, sędzia krótko przeczytał winy Rangusa i Lasuara, a potem zdarzyło się coś dziwnego. Rangus poczuł, jakby ktoś wsadzał mu coś do kieszeni, ale przecież nie zacznie sobie nagle grzebać ostentacyjnie w kieszeni, więc pomyślał, że po prostu mu się zdawało. Następnie dwaj najbardziej rośli strażnicy miejscy wrzucili ich obu do Kolonii...
« Ostatnia zmiana: 21 Marzec 2007, 20:00:51 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Marzec 2007, 22:52:31 »
Ta część bardzo krótka i mało ciekawa. Nie zauważyłem większych błędów. Zarzucam ci następującą rzecz. ÂŻywcem ściagnięte z Gothic 1, szczególnie końcówka. Mag, Sędzia, Dwóch strażników. Identyczne. Ktoś mu wkłada do kieszeni itd... nie za bardzo mi sie to spodobało. Wątpię, żeby paladyn, szczególnie Lothar, pyszny i zadufany w sobie zaprzyjaźnił się ze skazańcami. Trochę to nie realistyczne. Ponadto przedstwiłeś tu topielca jako potwora, z którym mogłoby spokojnie rozprawić sie 6 ludzi. Topielca mógłby przecież spokojnie zabić nawet jeden człowiek!! Rozbuduj opisy postaci, dodaj rozbudowane dialogi, opisy przyrody. To uczyni twoje opowiadanie ciekawszym.
Za tą część 6+/10

Offline Grison

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6623
  • Reputacja: 2319
  • Płeć: Kobieta
  • Grisq. :*
    • Karta postaci

Historia o Rangusie
« Odpowiedź #6 dnia: 13 Marzec 2007, 14:39:07 »
Powiem tak. Opowiadanie nawet fajne i interesujące lecz jest strasznie krótkie. Powinieneś pierwszą część wydłużyć poprzez danie jakiś opisów i charakterystyk. Moim zdaniem powinieneś opisać jak wyglądała arena czy np. napisać coś więcej o tym jak wyglądał pogrzeb. Pierwsze 2 części powinny być dwa razy dłuższe i dobrze by było gdybyśzrobił z nich jeden rozdział. O wtrąceniu do koloni też już chyba ni musze nic pisać jest tak samo jak z poprzednimi fragmentami.
Mimo tej całej krytyki opowiadanie nawet mi się podobało. Tak jak już napisałem jeśli wydłużysz opowiadanie to będzie ono naprawde atrakcyjne dla czytealnika i wtedy będzie powód aby je kontynuawać.
Ocena 3/5

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #7 dnia: 13 Marzec 2007, 16:03:14 »
Drogi Kozłowie, choć przyjąłem twoją krytykę co do poprzednich części, tej nie za bardzo przyjmuje. Co do topielca, wyobraz sobie, że strażnicy to nawet bolki z czasami nawet mniejszym niż 5 lvl - wystarczy byc obywatelem, albo spelnic cos specjalnego. A topielec jest dość trudnym przeciwnikiem na początkowym etapie gry. Sędzia, który większość czasu spędza w swoim domu w Khorinis, też nie jest zahartym wojownikiem. Dwaj skazańcy, bez miecza, z samymi pięściami, również stanowią łatwy obiad dla topielca. A Mag już by sobie pewnie poradził dość dobrze, choć sam - niekoniecznie. Więc w takim wypadku tak - topielec, a szczegołnie w grupkach jak to występują przy przełęczy do GD - stanowią zagrożenie i to poważne. Lothar nie był też jeszcze pysznym, zuchwałym, samochwalczym paladynem, jak to większość z nich, ale młodym wojownikiem, który dopiero, co miał zaszczyt dostąpić takiego honoru. Rozdział był krótki, bo opisywać docieklej raczej nie było czego, a chciałem zakończyć na wtrąceniu do Kolonii. Jest troche oparcia na G1, lecz oto różnice:

- Mag w tej wersji był cały czas obecny, podczas wyprawy na sam plac wymian, a w GI dopiero przybiegł
- Rangusowi włożono coś do kieszeni, lecz nie napisane nawet, co i kto. W GI zaś mag przybył tylko po to by wręczyć mu ten list
- 5 strażników miejskich, a nie 2

Choć jest bardzo podobne, nie opowiadaj mi, że identyczne, bo chyba do końca nie znasz definicji tego słowa.

Co do Grega, zadam ci pytanie - ilość czy jakość? Wolę pisać krótkie rozdziały, kiedy tego chcę niż robić 1 rozdział robiąc z opisu każdego domu, przedmiotu czy oręża i robiąc w ten sposób totalny kicz;p

Kolonia

Rangus powoli otworzył oczy, i zdał sobie sprawę, że jest w Górniczej Dolinie. Obok niego, na skraju jeziora siedział Lasuar, choć miał parę ran bo najwidoczniej spadł na kamienie, miał się dobrze.

- Co robimy, Lasuar? - zapytał Rangus
- Wreszcie, czekałem aż się wybudzisz. Przyszli tu jacyś ludzie. Mówili, żebyśmy udali się do obozu - ponoć jedyny w Kolonii. Chcieli mnie zaprowadzić, ale pokazałem, że ty jeszcze się nie wybudziłeś. Pokazali mi gdzie mamy iść i myślę, że jeśli nie masz nic przeciwko - to chodzmy tam.
- Jasne, przecież nie spędzimy tu reszty życia

Więc ruszyli krętą ścieżką. Po chwili usłyszeli jakieś dziwne odgłosy.

- To ścierwojady, padnij za ten kamień! - powiedział Lasuar, wskazując na pobliski kamień
Dobra, oddaliły się ruszajmy po cichu - przejdz przez tą rzekę i patrz! Widać już stąd bramę do tego obozu.

I biegiem ruszyli w stronę obozu. Kiedy byli już po drugiej stronie rzeki zauważył ich ścierwojad. Rzucił się uziemiając Lasuara. Rangus musiał szybko działać zanim ta przerośnięta ptaszyna zeżre jego przyjaciela. Wtedy chwycił dość sporą drewnianą pałkę, która leżała pod pobliskim drzewem, zamachnął się i uderzył ścierwojada. Po kilku rykach, zwierzę upadło na ziemię.

- Dzięki, Rangus, ale teraz choćmy już szybko do obozu zanim, następny potwór się na nas rzuci - podziękował Lasuar
- Dobra, cho... Czekaj, tutaj jest jakaś skrzynia, nie ma zamka, mamy tylko tą pałkę sprawdzmy co w niej jest

Po przeszukaniu skrzyni dwaj przyjaciele wzbogacili się o 10 bryłek rudy, sztylet, dwa bochenki chleba, wino i ser.

- Na początek i tak dobrze, ja wezmę pałkę, a ty wez sztylet, zaraz, zaraz, 10 bryłek rudy! Jesteśmy milionerami! - powiedział Rasuar
- Nie chcę gasić twojego zapału, ale tutaj chyba to jest waluta.

A teraz chodzmy

Więc ruszyli w kierunku obozu. Był to już wielki obóz o kształcie koła. Mury zajmowały liczne oddziały strażników ubranych w ciężkie zbroje ozdabiane trofeami ze zwierząt i dzierżących potężny oręż. Oczywiście z tyłu pleców u każdego z nich nie zabrakło wielkiej kuszy albo długiego łuku. Już stąd rzucała się w oczy jedna najwyższa wieża. Kiedy już przyglądneli się obozowi, weszli przez bramę. Było tu pełno domost, jedno obok drugiego, a ogniska przy których zawsze siedziała przynajmniej grupka ludzi były porozstawiane co parę kroków. Ale najbardziej rzucał się w oczy piękny dziedziniec zamkowy, z którego wystawała wspomniana już wcześniej wieża. Obaj ruszyli w jego stronę lecz zatrzymał ich wysoki, czarnoskóry strażnik w zbroi różniącej się od tych, które nosili inni strażnicy - była jeszcze bardziej "ozbrojona", na naramiennikach wystawały kolce, zapewne z kłów jakichś straszliwych bestii, a ochrona głowy nie ograniczała się do kawałków skóry jakiegoś gada w okół szyi - na głowie tego strażnika leżał wspaniały hełm ozdobiony kilkoma kawałkami rudy.

- Tylko ludzie należący do Obozu, mogą tu wejść.
- Co możemy zrobić, żeby dostać się do Obozu?
- Zapytajcie Diega, jest jeszcze dość młody, ale Gomez mu ufa, zajmuje się nowymi
- Jak go poznamy?
- Widzieliście strażników? Oni mają takie zbroje, tamci przy ognisku to Cienie - najniższa warstwa społeczeństwa tego obozu zaraz po kopaczach. Diego nosi zbroję taką jak oni, ale jako przywódca Cieni, ma na niej parę ulepszeń tak jak ja, jako lider Strażników. Powinien się gdzieś tutaj kręcić.

Po chwili kręcenia się w pobliżu bramy do obozu, zauważyli kogoś, kto się wyróżniał. Siedział przy ognisku gawędząc z paroma innymi Cieniami. Lasuar i Rangus podeszli do niego i spytali:

- Ty jesteś Diego?
- Tak, to ja. - odpowiedział
- Chcemy się dostać do Cieni.
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec 2007, 17:56:55 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #8 dnia: 13 Marzec 2007, 16:15:45 »
Ta część muszę przyznać spoko.... nawet.
Kilka zastrzeżeń:
 Po pierwsze
Cytuj
- Nie chcę gasić twojego zapału, ale tutaj chyba to jest waluta.
Skąd wiedział?  

Po drugie
Cytuj
- To ścierwojady, padnij za ten kamień!
Jeżeli już trzymasz sie gothicowych realiów. Ja jak szedłem beziem z kilofem to rozwalam ścierwojada na 2 ciosy  na 1 levelu. A tutaj sie chowają. Zależy jeszzce ile było tych ścierwów, bo nie napisano.

Po drugie
Cytuj
na naramiennikach wystawały kolce
powinno być: Z naramienników wystawały kolce.

Po trzecie
Cytuj
- Chcemy się dostać do Cieni.
Te zdanie takie marne trochę, ja bym napisał: Chcemy się nająć do Cieni.

Prócz kilku literówek nie zuważyłem więcej błędów. Ta część jest jak dotąd najfajniejsza ze wszystkich.
Co do długości... Jak to poiwedział mój idol: "Lepiej mniej, ale lepiej".
Ciekawie się zapowaidają dalsze losy tej dójki, a w szczególności Rangusa.
Ocena 9/10

Offline Grison

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6623
  • Reputacja: 2319
  • Płeć: Kobieta
  • Grisq. :*
    • Karta postaci

Historia o Rangusie
« Odpowiedź #9 dnia: 13 Marzec 2007, 18:14:18 »
Cytuj
Co do Grega, zadam ci pytanie - ilość czy jakość? Wolę pisać krótkie rozdziały, kiedy tego chcę niż robić 1 rozdział robiąc z opisu każdego domu, przedmiotu czy oręża i robiąc w ten sposób totalny kicz;p

Co do tego to może i masz rację ale czy ja kiedykolwiek napisałem żebyś pisał opis każdego domu ,przedmiotu i oręża tak jak to mi wygarnołeś? Otóż nie. Zaproponowałem ci tylko abyś urozmaicił swój tekst niewielkimi wzmiankami o wyglądzie miejsc i osób z którymi spotyka się twój bohater. Bez tego ani rusz. Dlatego w twoim tekscie wydarzenia rozgrywają się tak szybko. Mógłbyś np. w I rozdziale umieścić rozmowę z matką bohatera czy z zarządcą areny. A w trzecim bohaterowie mogli się najpierw trochę pomęczyć zamim dotarli do obozu, mówię tu o spotkaniu z jakimiś ludżmi po drodze czy coś w tym stylu.
No dobra ,a teraz pora na ocenę ostatniego z zaprezentowanych fragmentów.
Podobnie jak KOZÂŁOW twierdzę, że ta część jest najlepsza ze wszystkich dotychczasowych.
Piszesz fajnym językiem i widać, że twój zasób słów stoi na przyzwoitym poziomie. Do tego unikasz powtórzeń, a i błędów nie ma z wiele. Tak więc pracuj dalej, chętnie przeczytam.
Ocena 7/10 albo 3/5

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #10 dnia: 13 Marzec 2007, 21:12:28 »
Składniki

- By wstąpić do Cieni, należy sobie zaskarbić szacunek mieszkańców "zewnętrznego pierścienia" - powiedział Diego
- Hmmm? Zewnętrzny pierścień? - powtórzył Rangus
- To po prostu obszar między zamkiem - wewnętrznym pierścieniem, a murami - wytłumaczył Diego
- Tylko tyle? - zapytał z niedowierzaniem Lasuar
- Jest jeszcze jeden inny warunek - kiedy zdobędziecie respekt, dam wam specjalne zadanie z osobna, aby przetestować waszą lojalność
- A ty? Wstawisz się za nami? - zapytali Lasuar i Rangus
- Mi wystarcza Test Zaufania.

Po tej krótkiej rozmowie poszli parę kroków w stronę jakiejś pustej chałupy i Lasuar powiedział:

- Chyba musimy się rozejść, przecież nie jesteśmy blizniakami syjamskimi, choć chatę możemy dzielić, spotkamy się o zmroku - powiedział Lasuar
- Dobrze, do zobaczenia - odrzekł Rangus i ruszył w stronę areny.

Przeszedł kilka kroków i potknął się o coś. Wstał i napotkał na swojej drodze kogoś w stroju kucharza.

- Oj, przepraszam, zachaczyłeś o mój kocioł. Jesteś nowy, co? Masz tutaj gulasz, przyda ci się, jeśli chcesz jeszcze żyć za parę godzin. Nazywam się Harev i jestem tu kucharzem.
- Hej, dzięki za gulasz.
- Chcesz się dostać do Cieni, co?
- W sumie, to tak...
- Mogę ci powiedzieć kogo należy przekonać jeśli na prawde chcesz do nas wstąpić - powiedział Harev
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Potrzeba mi 1 zioła królewskiego i trzy sztuki mięsa, najlepiej z kretoszczura -  one są wbrew pozorom dość smaczne.
- Dobrze, tylko...
- Niech zgadnę, nie masz broni, ani nie wiesz gdzie znalezc kretoszczury i zioło królewskie
- W sumie, to tak...
- Dobrze, masz tutaj mój stary kilof. Trolla to tym nie powalisz, ale z kretoszczurami sobie poradzisz. Kretoszczury możesz znalezc niedaleko północnego wejścia, którym za pewne wszedłeś, biorąc pod uwage, że jesteś nowy. Na lewo od wejścia jest tam taka grota. Jest tam na pewno stadko kretoszczurów, albo ścierwojadów, a przy odrobinie szczęścia to i ziele królewskie będzie.
- Dziękuje, postaram się przynieść te rzeczy jak najszybciej - powiedział Rangus i pożegnał się

"Miły gość" - myślał sobie. No, ale od czegoś trzeba zacząć, więc ruszył ku bramie. Zgodnie z instrukcjami Hareva, na kilka kroków od bramy rzeczywiście była grota, a w niej cztery kretoszczury. Zrobił parę kroków tylko tak, żeby zauważył go jeden, albo dwa kretoszczury, żeby mógł się nimi zająć oddzielnie. Podstęp się udał - otłuszczone zwierzę rzuciło się wraz z swoim najbliższym pobratymcem na Rangusa. Ten odbiegł kilka kroków i kiedy kretoszczury już go doganiały obrócił się i z zamachu uderzył oba kretoszczury. Jeden padł po wielkeij ranie na głowie, ale drugi tylko lekko draśnięty w łapę, nadal nie dawał za wygraną. Rangus zrobił parę kroków w tył i gdy kretoszczur podbiegł - ciął na prawo i lewo, tym samym robiąc sobie pole siłowe przez które głupi zwierz nie mógł przejść. A że spróbował - od razu padł trupem. Zebrał z nich wszystkie możliwe części, które można zjeść i ruszył wygonić następnego potwora. Kiedy zrobił parę kroków, w stronę groty, a kretoszczur go nie zauważył, schował się za kamieniem obok, a gdy jeden z kretoszczurów właśnie tam się kręcił - wyskoczył i szybko zadał kilka śmiertelnych ciosów. Lecz zwrócił na siebie uwagę ostatniego z kretoszczurów. Tym razem nie zdążył zareagować i potwór przewrócił go, gotów zakończyć jego żywot. W tym czasie usłyszał jakby przecięcie powietrza i kretoszczur padł martwy. Wtedy zauważył myśliwego, który stał po drugiej stronie rzeki. Rangus szybko zebrał mięso z martwych kretoszczurów i zebrał to, co leżało koło kilku szkieletów znajdujących się w ich jamie. Wtedy ruszył do myśliwego, a kiedy już przeszedł przez rzekę powiedział:

- Dzięki. Kim jesteś?
- Mam na imię Clive i jestem myśliwym. Poluję tu na ścierwojady, ale jak już zauważyłeś kretoszczury też nie sprawiają mi problemu. Taka rada - myśl szybko kiedy walczysz z potworem. Jeśli jest już za blisko - tnij do przodu, jeśli uderzenie będzie celne, wycofa się na chwile do tyłu. Jeśli jednak jest jeszczęo parę kroków dalej - staraj się zrobić "zasłonę" tnąc od lewa do prawa.
- Jeśli chcę przeżyć, to pewnie mi się przyda, co?
- Tak. Jesteś nowy, widać, więc po co próbowałeś zabijać te kretoszczury, skoro nie masz jeszcze dobrej zbroi i oręża.
- Miałem znalezć dla kucharza 3 szt. mięsa kretoszczurów i ziele królewskie
- Proszę, ziele królewskie, mam takie, dam ci, bo jak się zapuścisz by takie zdobyć, to chyba nie pożyjesz już długo.

Po krótkich podziękowaniach Rangus wrócił do obozu i zdał sobie sprawę, że już noc, więc ruszył do chaty i nie budząc śpiącego na jednym z łóżek Lasuara, sam zajął drugie i zamknął oczy.

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #11 dnia: 13 Marzec 2007, 21:24:14 »
Po pierwsze
Cytuj
specjalne zadanie z osobna
zapomniałeś o "każdemu"

Po drugie
Cytuj
Oj, przepraszam, zachaczyłeś o mój kocioł. Jesteś nowy, co? Masz tutaj gulasz, przyda ci się, jeśli chcesz jeszcze żyć za parę godzin. Nazywam się Harev i jestem tu kucharzem.
- Hej, dzięki za gulasz.
- Chcesz się dostać do Cieni, co?
- W sumie, to tak...
- Mogę ci powiedzieć kogo należy przekonać jeśli na prawde chcesz do nas wstąpić - powiedział Harev
- Co mogę dla ciebie zrobić?
- Potrzeba mi 1 zioła królewskiego i trzy sztuki mięsa, najlepiej z kretoszczura - one są wbrew pozorom dość smaczne.
Nie no to to wziąłeś żywcem z Gothica. Tylko imiona inne i inne składniki.

Po trzecie
Cytuj
Taka rada - myśl szybko kiedy walczysz z potworem. Jeśli jest już za blisko - tnij do przodu, jeśli uderzenie będzie celne, wycofa się na chwile do tyłu. Jeśli jednak jest jeszczęo parę kroków dalej - staraj się zrobić "zasłonę" tnąc od lewa do prawa.
Nie no .... tak za darmo  

Po czwarte
Ziele Królewskie też za darmola, a w Gothicu jest to bardzo rzadka roślina. Chyba nawet w G1 takowej nie ma... Ale myśliwy daje ja nam ot tak...

Sumując...
Było trochę literówek i chyba ze dwa ortografy. Ta część prawie w całości ściągnięta z Gothica. Gościu, dobrze piszesz, neizłe słownictwo, opisu coraz lepsze, ale wysil się prosze i napisz coś oryginalnego...

Ocena 7+/10


Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #12 dnia: 13 Marzec 2007, 21:44:56 »
Kozłow akurat o brak oryginalnosci kolejny raz sie nie zgodze. Wedlug ciebie kazda postac, ktora robila cos w Gothicu musi zostac usunieta - nie bedzie kowala, nie bedzie kucharza, nie bedzie nic. Rozmowa rowniez nie jest podobna do rozmowy z Kucharzem Snafem z GI. Co do 1 - tak zgodze sie. Co do 3 - istnieja tacy ludzie, Kozłow, nie wszyscy to bezwzgledni skazancy ;] Po 4 - w GI nie było królewskiego ziela, więc równie dobrze mógł być to w Khorinis, co drugi krzaczek, a równie dobrze może to być inna odmiana królewskeiego ziela. A pisze, a przynajmniej staram sie wedlug tamtejszych realii.

Arena


Kiedy się obudził, był już ranek, a Lasuar właśnie pogryzał bochenek chleba.

- O już wstałeś, mamy jeszcze ser, drugi bochenek chleba, wino, co chcesz na "śniadanie"?
- Daj trochę sera i nalej mi trochę wina, tam jest jakiś antyk - kubek - odpowiedział Rangus wskazując na zakurzone szklanki, które stały na jednej z szaf - Jak ci idzie z tym "szacunkiem"?
- Słabo, wczoraj spotkałem jakiegoś strażnika - Bloodwyn, kazał mi zapłacić 10 bryłek rudy
- Oddałeś mu? - powiedział lekko zdenerwowany Rangus
- Oczywiście, że nie, ale wtedy rzucił się na mnie. Na szczęście go powaliłem i lekko przejechałem sztyletem. Powiedział mi, że jeszcze pożałuje.

Po krótkim śniadaniu Rangus i Lasuar wyszli. Rangus ruszył w stronę bramy, by zapytać o coś Diego, ale za plecami usłyszał jak, któryś Cień mówi do Lasuara "Bloodwyn przesyła pozdrowienia". Więc szybko wyjął kilof i gdy Cień już nabierał zamachu - szybko go znokautował.

- Dzięki, mało brakowało - powiedział Lasuar
- Coś mi się wydaje, że ten Bloodwyn nie żartuje, chodz ze mną póki co, będzie bezpieczniej.

I ruszyli w stronę Hareva, który jak zwykle na drodze do areny gotował coś w kotle.

- Witaj, Harev, to mój przyjaciel, Lasuar - masz tu składniki - powiedział oddając je
- Dziękuje, a teraz informacje, co? Dobra, pomyślmy, Fisk, Rączka, Nek, Fletcher, ten nowy Dexter, Szakal, Narev, Thorus, Gorn, Angar, Berion, Namib, Kagan, Tyon, Scatty, Fortuno, Parvez, Lares, Lee, Jarvis, Cipher, Torlof. Wiem, że to dużo, pewnie nawet nie wszyscy, ale Diegu mogą wystarczyć mniej osób na pewno.
- Dzieki, Harev

Po krótkim pożegnaniu, Lasuar i Rangus się rozeszli. Rangus pognał w stronę areny - to zawsze go ciągneło - walka. Przed areną przy ognisku siedzieli czterej ludzie - za pewne wojownicy, a przy ławce siedział jakiś silnie zbudowany mężczyzna.

- Chcesz spróbować na Arenie, co? - powiedział mężczyzna
Jestem Nek, zajmuje się areną, należę do Cieni
- Chce się dostać do Obozu i chciałem spróbować na arenie.
- Tamci czterej to gladiatorzy - Gorn, Angar, Narev i Scatty. Jeśli jesteś nowy, polecam Nareva, też trafił tu niedawno, ale znał go sam Gomez, więc od razu się dostał do Cieni.
- Dobrze, chcę walczyć z Narevem.
- Już na ciebie czeka - powiedział Nek dając Narevowi znak

Rangus pognał na arenę i wyciągnął kilof. Jego przeciwnik na pewno miał lepsze wyposażenie - zbroja Cieni i przyzwoity miecz. Rangus od razu ruszył na przeciwnika i przeturlał się, gdy ten zrobił "zaporę". Przemieścił się bardzo szybko więc zdążył uderzyć Nareva kilofem. Cień wrzasnął i odskoczył. Rangus nie dał za wygraną - od razu, kiedy Narev był jeszcze osłabiony po ciosie - zadał ostateczny cios kilofem. Narev upadł upuszczając miecz. Nek z uśmiechem krzyknął do Rangusa:

- Mamy taką zasadę, jeśli go pokonałeś możesz mu zabrać broń, którą walczył

Rangus zadowolony podniósł miecz. Był to szeroki, zdobiony kilkoma trofeami takimi jak pazury zębacza, długi miecz. Po chwili pomógł wstać leżącemu dalej Narevowi, a ten odpowiedział mu:

- Dobra walka, jesteś lepszy, gdyby nie Gomez już dawno bym tu zginął
- Tak słyszałem, że go znasz
- Nie masz zbroi, co? Chcesz się przyłączyć? Pomogę ci, masz mój głos, obiecuję
- Dzięki, Narev, może jeszcze kiedyś się spotkamy na arenie

Kiedy wyszedł, spotkał niemiłą niespodziankę...


Bloodwyn


Z wejścia na arenę wychylił się silnie zbudowany, wysoki strażnik o gęstej czarnej czuprynie, wraz z dwoma ludzmi w pancerzach Cieni.

- A więc utrudniasz sobie, tutaj życie, co? Zaraz się przekonamy na jak długo - powiedział do Rangusa strażnik - Pogadamy o tym w tamtej dziurce, twój kumpel też tam jest, na pewno dojdziemy do porozumienia. - dodał z uśmiechem

Rangus opierał się lecz Strażnik objął go i prowadził w stronę ciemnego pomieszczenia wybudowanego w "antycznej" części murów. W środku był już Lasuar pilnowany przez kolejnego Cienia.

- Teraz się zabawimy - powiedział strażnik i wyciągnął miecz

Nagle z tyłu stanął Diego i podciął od tyłu Bloodwyna, który upadł na ziemię z jękiem. Pozostali Cienie rzucili się na Diega, lecz Rangus i Lasuar dobyli swoich broni (Lasuar szybko podniósł miecz ich obalonego przywódcy) i po krótkiej walce napastnicy padli trupem, za wyjątkiem strażnika.

- Narev powiedział mi, że widział jak cię ciągneli - wskazał na Rangusa i schował broń
- Dzięki...
- Ten strażnik to Bloodwyn, ma tu spore wpływy. Jeśli nie chcesz zginąć musisz mu dawać codziennie 10 bryłek rudy.
- Albo... -  powiedział Lasuar
- Albo są dwa inne wyjścia: Wpływy Thorusa lub załatwienie Bloodwyna - dokończył Diego
- Który to Thorus? - spytał Rangus
- Ma ulepszoną zbroję strażników, kręci się przed zamkiem
- Spróboję się wkupić w niego łaski, jak tylko skończę załatwiać rzeczy na arenie - powiedział Rangus
- Ja ruszę tam chyba od razu - powiedział Lasuar

Po ponownym podziękowaniu wszyscy spowrotem się rozeszli zostawiając pół martwego strażnika i trzy zakrwawione ciała na starej, zakurzonej posadzce. Rangus wrócił przed arenę i powiedział do Nareva:

- Dzięki, za to, że przysłałeś Diega
- Nie ma, za co, sam wiem jak czasami trudno tu przeżyć, poza tym masz coś z wojownika, a takich nigdy za wiele - odpowiedział mu Narev i uśmiechnął się

Rangus podszedł do Neka i już otwierał usta, lecz ten go uprzedził

- Dobra walka
- Dzięki, Narev był trudnym przeciwnikiem
- Nie ta walka - odpowiedział z uśmiechem Cień - Wiem, że chcesz się do nas dostać. W każdym razie masz mój głos.
- Chciałbym następnego przeciwnika
- Dobra, Scatty się robi!

Rangus ruszył na arenę, a gdy dotarł - Scatty już tam czekał z wyciągnietym toporem bojowym. Był on podobnie jak zresztą wszyscy w Kolonii - "napakowanym", zdrowym mężczyzną z zamiłowaniem do bójek.
Rangus również wyciągnął w pośpiechu miecz i czekał co zrobi Scatty. Cień rzucił się na niego z okrzykiem na ustach, lecz Rangus przyblokował jego cios swoim szerokim mieczem. Następnie serią szybkich ciosów poważnie poranił nieprzyjaciela. Ten odskoczył i czekał na działanie ze strony Rangusa. Ten tak samo barbarzyńsko rzucił się na Cienia, lecz przy ostatnich krokach przeturlał się na lewo i zadał mężczyznie ostateczny cios. Scatty z wrzaskiem upadł na ziemię. Rangus zebrał mu miecz i wziął mu zręcznie sakiewkę z 150 bryłkami rudy. Kiedy wychodził z areny zaczepił go czarnoskóry mężczyzna ubrany w nieco innej zbroi niż inni Cienie - inny kolor, na oko z innego zwierzęcia i przede wszystkim bardziej imponujące trofea.

- Niezle walczysz, nazywam się Gorn
- Rangus
- Widziałem twoje walki, dobre, jeśli chcesz możemy przyjacielsko zawalczyć
- Jestem dopiero co po kilku bójkach, chyba muszę się po....
- Masz tutaj miksturę, jedna mnie nie zbawi

Rangus podziękował, wypił wszystko dokładnie i napełniony siłami dał znak, by Gorn ruszał na arenę


\\Rajca: A Ty jak odpowiadasz komuś(Tu Kozłowowi) to zechciej robić mnie błędów! I post pod postem po kilku godzinach...złączyłem.
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec 2007, 17:48:53 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #13 dnia: 14 Marzec 2007, 18:10:00 »
Co do części "Arena"
 Po pierwsze
Nie "diegu" tylko "diegowi"

Po drugie
Cytuj
za pewne
jak już coś to "zapewne"

Po trzecie
Cytuj
Rangus nie dał za wygraną - od razu, kiedy Narev był jeszcze osłabiony po ciosie - zadał ostateczny cios kilofem. Narev upadł upuszczając miecz.
Według mnie trochę nie realistyczne. Jakiś niedoświadczony pokonał wojownika walczącego an arenia i to kilofem!!
 Część musze przyznać nawet fajna. Na przyszłość obszerniej opisuj walki
 będzie ciekawiej
Ocena 8+/10

Co do części "Bloodwyn"

Po pierwsze
Cytuj
pół martwego
Na wpół martwego powinno być

Po drugie
Cytuj
wziął mu zręcznie sakiewkę
raczej:  zręcznie wziął od niego sakiewkę

Po trzecie
Cytuj
zawalczyć
powinno być: powalczyć

Ta cześć krótka i trochę monotonna, ciągle tylko sama walka. Mogłeś wpleść jekiś dodatkowy wątek....
Postaraj sie nie robić tylu błędów, chociaż akurat ortografów było mało. Więcej robisz błędów stylistycznych. Zła konstrukcja składniowa zdania itp...  
Ocena 7/10
Mała aluzja do twojego wcześniejszego postu: Nie chce, żeby każda postać w Gothicu została usunięta... Ale kolejność spotykania ludzi przez Rangusa jest prawie tak sama jak Bezimiennego. Diego, kucharz...
Mimo wszystko czekam na następne części  



Offline Grison

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 6623
  • Reputacja: 2319
  • Płeć: Kobieta
  • Grisq. :*
    • Karta postaci

Historia o Rangusie
« Odpowiedź #14 dnia: 14 Marzec 2007, 19:53:48 »
No teraz to mi zaimponowałeś. Składniki, Arena i Bloodwyn stoją na naprawde wysokim poziomie no i w końcu zaczołeś pisać stosunkowo długie i rozbudowane rozdziały. Oprócz tradycyjnych przecinków i literówek nie zauważyłem błędów a te do których mogłem się przyczepić podał juz KOZÂŁOW.
Jest jednak jedna rzecz która mnie martwi. A mianowicie: Lesuar powiedział
Cytuj
Na szczęście go powaliłem i lekko przejechałem sztyletem. Powiedział mi, że jeszcze pożałuje.
No nie coś mi się nie chce wierzyć ,ze drobny złodziejaszek taki jak Lesuar byłby w stanie powalić potężnego Strażnika jakim jest Bloodwyn.

Oceana- 9/10

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #15 dnia: 14 Marzec 2007, 21:49:40 »
Kozłow, teraz się z tobą zgadzam. Robię o wiele mniej ort. a bardziej językowych, stylistycznych. ;p Co do walk:

- Walka z Narevem - jak już było napisane, został promowany przez Gomeza, ponieważ ten go znał i dołączył prawie od razu. A że do areny go ciągnęło - już próboje. A że Rangus był synem na prawdę silnego mężczyzny, nie wychował się słabiakiem (np. zabicie Lanforda)
- Walka z Bloodwynem i Cieniami - Bo tyle było, walka z Bloodwynem potoczyła się tak, że Diego go od tyłu "przejechał" lekko mieczem, a walka w grupach z Cieniami, nie byłaby już interesująca tymbardziej w małym ciemnym pomieszczeniu - zwykłe mortal combat xP
- Walka z Scatty'm - Scatty już wtedy był dość starym poszukiwaczem przygód, więc nowy wojownik, już z dość przyzwoitym mieczem pokonał już starego wojownika, który i tak był raczej berserkerem niż mądrym wojem.

Tajemnica Urasa

Rangus wyciągnął swój szeroki miecz i czekał na atak ze strony Gorna. Ten od razu ruszył na przeciwnika z swoim wielkim toporem. Rangus próbował blokować, lecz po chwili parowania nieustających silnych ciosów ze strony przeciwnika, zrezygnował i przeturlał się do tyłu. Gorn, który w parę sekund z powrotem był przy przeciwniku zamachnął się i zadał straszliwy cios. Rangus pod wpływem ciężaru musiał puścić cios, lecz zamiast skierować ostrze na siebie, szybko przykucnął i ciął na wysokości kolan Gorna. Ten, poczuwszy ból odskoczył na chwilę do tyłu, a następnie znowu ruszył do ataku. Rangus znacznie mniejszy przeturlał się pod Gornem i ugodził go od tyłu. Czarnoskóry wojownik wiedział, że tak nic nie zdziała więc z całej siły wziął wielki zamach i ugodził w przeciwnika. Rangus nie miał siły zablokować ciosu i poczówszy straszliwe uderzenie, stracił przytomność. Po godzinie odzyskał przytomność. Nad nim stała już grupa gapiów, a koło niego przykucnął Gorn. Nie widział dobrze, sylwetki były bardzo rozmazane, a budynki były o 100 razy większe niż naprawde są. Poczuł jakieś zioła, na chwilę zasnął i po chwili znów się obudził - tym razem już całkiem zdrowy - oprócz obolałych kości.

- O stary, niezle mi przyłożyłeś, ale ja też ci niezle dokopałem - Powiedział Gorn - Ale to dobrze, że umiesz przyłożyć, jak się nazywasz, bo już nie pamiętam
- Rangus
- Chcesz się przyłączyć, co?
- Jasne
- Masz mój głos, umiesz przyłożyć.
- Dzięki

Rangus pożegnał się i powoli ruszył w stronę Neka, by porozmawiać z nim po walce, lecz przystanął przy ognisku dla zawodników i spojrzał na czarnoskórego mężczyzne z dziwną blizną na oku. Przypomniał sobie, że 4 z nich to Angar, którego również musi przekonać i zagadał:

- Hej, ty nazywasz się Angar?
- Tak, czego chcesz? - burknął
- Chciałbym się do was przyłączyć
- Nie jestem taki jak reszta tutaj. Pojedynkuję się dla doświadczenia, jeśli chcesz się dołączyć masz coś dla mnie zrobić
- Mianowicie?
- Huno, to mój znajomy, którego poznałem jeszcze przed trafieniem do bariery. Teraz tutaj też trafił i chce się przyłączyć do Obozu. Łatwiej jest zdobyć tutaj pracę - wtedy tak jakby jesteś już członkiem Obozu. Więc chce zostać kowalem. Ale ten brudny Uras przejął ten biznes parę dni przed nim. Założę się, że nie zdobył tego uczciwie. Twoje zadanie - masz sprawić Hunowi tą pracę!

Rangus bez zbędnych dziękowań, potakiwań, czy pożegnań ruszył w stronę drabiny, wspiął się i pognał w stronę kuzni, którą widział już przedtem - ponieważ była nad areną. Nikogo nie było w pobliżu. Uras też widocznie gdzieś poszedł. Więc podkradł się do domu obok kuzni. Tam spostrzegł wielką skrzynię i otworzył ją (prawdopodobnie była właśnie Urasa). Znalazł tam parę bryłek rudy, trochę jedzenia, skórzaną zbroję i jakaś książka. Po krótkim przejrzeniu Rangus uznał że to dziennik. Przeszukał go dokładniej i znalazł ten kawałek -
"Fletcher musiał mi to załatwić, żebym czasem nie pokazał Thorusowi tego, co zrobił tamtemu strażnikowi, no, Ponuriemu. Teraz spędze reszte życia kując bronie dla tych fajtłap - w sumie mi to na rękę, jestem jedyny w zewnętrznym pierścieniu, a jak już się niezle wzbogacę - jestem członkiem obozu i resztę życia spędze na dziedzińcu zamkowym."
W tym samym momencie do chaty wszedł ktoś ubrany w strój kowala i wydarł się

- Już nie żyjesz!

W drzwiach stał Uras. Z przerazliwym krzykiem wyciągnął swoją maczugę i rzucił się w stronę Rangusa. Ten upuścił dziennik i szybko wyciągnął miecz. Z rozpędem popchnął wściekłego kowala i przybił go do ściany. Kiedy Uras był jeszcze zszokowany ciosem, Rangus uderzył mieczem. Kowal oszołomiony popatrzył na swoją rękę i przerazliwie wydarł się na widok kikuta jaki teraz miał. Rangus dopiero teraz usłyszał huk maczugi, która upadła na ziemię. Z przerażeniem usłyszał również zbliżających się już strażników. Szybko podjął decyzję - podniósł spowrotem miecz i przebił okaleczonego kowala. Wziął dziennik, schował go, miecz założył z powrotem na plecy i wyskoczył przez okno w kierunku domku obok areny.
« Ostatnia zmiana: 14 Marzec 2007, 22:39:36 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #16 dnia: 14 Marzec 2007, 22:21:06 »
ok jedziemy...
Po pierwsze
Cytuj
- Chcesz się przyłączyć, co?
- Jasne
- Masz mój głos, umiesz przyłożyć.
Wiesz co, nigdy nie spodziewałbym się po Gornie, że będzie służył pod Gomezem.... Złe rozwiązanie....

Po drugie
Nie  "z poza" tylko "spoza"

Po trzecie
Cytuj
- Huno, to mój znajomy z poza bariery. Chce zostać kowalem, ale już mają takiego w zewnętrznym pierścieniu. A tak najłatwiej jest zostać członkiem Obozu - zostać kowalem/kucharzem bądz kimś innym, więc tymbardziej mu tego życzę. Ten, kto obecnie tam pracuje to Uras. Jestem pewny, że w czymś maca palce. Masz podarować Huno tą pracę!
Boże, tego fragmentu wogóle nie rozumiem..... chyba chodzi o pracę dla Huna, który jest poza barierą..... hmm...

Po czwarte
Cytuj
Więc podkradł się do domu obok kuzni i otworzył skrzynię, która najwidoczniej była jego.
Stylistyka panie, stylistyka..... Tutaj napisałeś jakby skrzynia należała do Rangusa

Po piąte
Cytuj
ktoś z strojem kowala
"ktoś w stroju kowala" jakby coś.

Ta część fajna, choć krótka. Trochę literówek, ortografów chyba żadnych. I tylko wiesz... Stylistyka. Popracuj nad tym. Operujesz bardzo fajnym stylem pisanai i słowami też niczego sobie. Dopracujesz stylistykę i spoko. Prócz tego fragmentu - gadania Angara, którego w ogóle nie zrozumiałem nie mam wiekszych zatrzeżeń. Muszę ci jedno przyznać... Fajnie kończysz, niczym w serialach  
Ocena 9/10


Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #17 dnia: 15 Marzec 2007, 17:51:49 »
1. Gorn widać, że już ma swoje lata, a sądząc po jego zamiłowaniach do bójek - siedzi tu już sporo lat, a, że istnieje dopiero Obóz - musiał się tu tak czy siak przyłączyć.

2,3,4,5 - Fakt, chyba poprawiłem już



Kłopoty

Rangus spadł prosto na domek znajdujący się zaraz koło ogniska dla gladiatorów. Słyszał podniesiony już alarm, okrzyki, które wołały:

- Uras nie żyje!

bądź:

- ALARM! KTOŚ ZABIŁ KOWALA, MACIE ZNALEźĆ GNOJA, KTÓRY TO ZROBIŁ!!

Przerażony, schował się do pomieszczenia w murze, w którym jeszcze niedawno był krótko przetrzymywany przez Bloodwyna. Popatrzył na posadzkę - ciała Cieni, dalej się poniewierały, lecz Bloodwyn najwidoczniej już do siebie doszedł, bo nigdzie go tu nie było. Lecz Rangus musiał trzeźwo myśleć. Zdecydował tu zostać do nocy, potem jeśli sprawa trochę ucichnie - wydostać się stąd. Nie minął jeszcze kwadrans, a już zauważył na przeciwległym od dziury muru cień jakiejś osoby, która niebezpiecznie zbliżała się do jego kryjówki. Przykucnął i cicho zbliżył się do rogu pomieszczenia na prawo od drzwi. Wyciągnął miecz i czekał, aż nieproszony gość wejdzie. Po kilku sekundach, tajemnicza postać weszła, a okazał się nią Lasuar, więc Rangus po cichu schował miecz.

- Diego mi powiedział, że widziałcię jak zeskoczyłeś na tamtą chatę obok areny i wbiegłeś tutaj. - wytłumaczył Lasuar
- Musiałem zabić tamtego kowala.... Urasa.... Boże mam 15 lat, a zabiłem więcej osób niż przeciętny Łowca Głów.
- Musiałem? - powtórzył Lasuar

Rangus wyjaśnił całą historię o zadaniu Angara i Lasuar powiedział:

- To nie tłumaczy, czemu go zabiłeś....
- Nikogo nie było wokół kuźni więc wszedłem do jego chaty. Tam znalazłem dziennik, w którym napisał, że ma coś na Fletchera.... I wtedy Uras wszedł do chaty. Powaliłem go, ale zamiast normalnie, odciąłem mu przez przypadek ręke.... Wtedy zdążyła się dowiedzieć już o tym każda, najmniejsza dusza w tym obozie. Więc musiałem go zabić - jeśli przyszli by strażnicy, on na pewno by mnie wskazał....
- Nie ukrywaj się - moja rada. Jeśli będziesz tu siedział - w końcu znajdą sprawcę - czyli ciebie
- Idę się przespać do naszej chaty, jutro zobaczymy - powiedział Rangus i bez słowa oddalił się w kierunku starego domu.

Obudził się następnego dnia w południe. Dopiero teraz dały się we znaki walka z Gornem i skakanie z 5 metrów na drewniany dach. Jednak z bólem wstał i ruszył w kierunku areny, by poinformować Angara o wszystkim. Jednak gdy wychodził z swojej chaty usłyszał za plecami:

-Spieszysz się do Angara, co?

Rangus odwrócił się i zobaczył Diega, następnie odpowiedział:

- Hej, Diego, wejdź

Rangus i Przywódca Cieni weszli do środka. Rangus zaczynał już mówić, ale Diego go uprzedził:

- Lasuar mi opowiedział. Nie możesz dać Angarowi tego dziennika.
- Ale kazał mi...
- Tak, znaleźć dowody, że Uras miał ustawiony zawód kowala, a potem podarować pracę Huno
- Dokładnie
- Daj dziennik, zajmę się już tym sam.
- Dzięki - po podziękowaniach Rangus oddał Diegowi dziennik i pożegnał się

Wyszedł z chaty i już miał skręcać do areny, lecz zauważył małe domostwo zaraz obok bramy na dziedziniec zamkowy. Przed domem stał sczupły, jasnowłosy mężczyzna. Rangus skręcił i podszedł do tajemniczego Cienia.

- Hej, kim jesteś? - zaczął Rangus
- Jestem Rączka, najzręczniejszy spośród tych wszystkich "mięśni"  - odpowiedział Cień - Zapewne chcesz zostać jednym z nas, co?
- Tak.
- Jeśli coś dla mnie zrobisz, masz mój głos.
- Mianowicie?
- Fisk ma w swoim magazynie pewien szczególny miecz. Będzie się wyróżniał. Zdobądź go dla mnie, a jesteś ustawiony.
- Kto to?
- Kupiec, czarnoskóry cień.

Rangus po przypomnieniu sobie o skórzanej zbroi, którą schował w swojej chacie, pognał tam i ubierając zbroję, z starego ubrania wpadł mu list. Było na nim napisane....
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec 2007, 19:21:30 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #18 dnia: 15 Marzec 2007, 19:03:30 »
no to pojechali...
Po pierwsze
"w okół" - powinno być razem

Po drugie
nie "wszedli" tylko "weszli"

Po trzecie
"skręcać do areny" raczej powinno być "skręcać w stronę areny"

Po czwarte
"nim napiane.... " napiane  

Coraz mniej błędów stylistycznych i coraz mniej moich uwag... Rozwijaj już akję, bo się nie mogę doczekac co będzie dalej. Zauważ, że nie miałem co do tej części zatrzeżeń typu realiowego, życiowego, same językowe   Bardzo dobrz częśc, jedna z najlepszych. Zarówno pod względem stylistycznym, ortograficznym jak i fabularnym  
Ocena 9+/10

Offline Darkon

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 393
  • Reputacja: 0
Historia o Rangusie
« Odpowiedź #19 dnia: 15 Marzec 2007, 20:20:47 »
Lecz Rangus zdążył przeczytać tylko "Xardasie", następnie list zwinął się a pisało na nim tylko "Do Xardasa". Zdziwiony wcisnął list spowrotem do kieszeni, założył zbroję i wyszedł z chaty. Diego kręcił się i akurat wstawał sprzed ogniska.

- Hej Diego, wiesz kim jest Xardas?
- Tak, to Arcymag z Kolonii.
- Gdzie przebywa?
- Jego wieża znajduje się na dziedzińcu zamkowym, widać ją nawet z poza Obozu. - wyjaśnił Diego - A czemu pytasz?
- Nieważne, wybierasz się gdzieś?
- Idę zapolować gdzieś koło terytorii Orków, już dawno nie byłem poza obozem.
- Mogę iść z tobą?
- Jasne, tylko uważaj - powiedział Diego i ruszył w stronę bramy.

Kiedy wyszli, skręcili w lewo. Diego szybko wyciągnął łuk i zestrzelił krwiopijcę, który leciał za nimi. Znowu skręcili i skierowali się w jakieś przejście. Stało przy nim dwóch strażników z Obozu.

- Za tymi strażnikami są terytoria Orków - niby trzymają się póki, co głównie swojego miasta po drugiej stronie tamtego mostu, ale w sumie teraz jest z nimi wojna, zawsze mogą stamtąd wyjść. Tak samo jest ryzyko, że któreś z tych monstrum jest na polowaniu albo robi co innego, więc trzymaj się blisko mnie. Oprócz tego są tu też grozniejsze zwierzęta - wyjaśnił przywódca Cieni.

Przeszli parę kroków i skręcili w mały wąwóz. Diego wyciągnął łuk, wychylił się, by zobaczyć czy nie ma tam żadnej zwierzyny, ale niespodziewanie z ukrycia wybiegł Ork i rzucił się na Diega. Przywódca Cieni nie mógł nic zrobić, bo ciągle miał w rękach łuk. Rangus wyciągnął szybko miecz i przeciął bestię od tyłu. Ork z mieczem w brzuchu zaryczał dziko i upadł na ziemię. Rangus schował miecz.

- Dzięki, jeszcze jeden cios i bym nie przeżył - te cholerne bestie mają strasznie dobry oręż, ale zwykły człowiek raczej tego nie utrzyma. Ooo, jaskinia, choć Rangus, raz się żyje, a jak coś to przynajmniej załatwimy tych zielonoskórych. - powiedział Diego, po czym wypił miksturę, wyciągnął spowrotem miecz i ruszył ku jaskini

Rangus trzymał się blisko Diega i ciągle rozglądał się czy kolejny Ork się na nich nie czai. Wtedy z jaskini wybiegli dwaj Orkowie. Obie bestie rzuciły się na Rangusa. Z początku próbował blokować dzikie ataki zielonoskórych nieprzyjacieli, ale nie mógł się równać z nieustającymi potężnymi ciosami Orków, więc przeturlał się do tyłu. Diego odciągnął jednego do siebie i zaczął z nim walczyć, a Rangus stwierdziwszy, iż jest zdany na siebie - rzucił się do przodu i zadał potężny cios w głowę Orka. Bestia, śmiertelnie zraniona, nadal trzymała się i rzuciła się z wściekłością na przeciwnika. Rangus w ostatniej chwili kucnął i podciął zielonoskóremu nieprzyjacielowi nogi. Bestia dziko zaryczała, ale nadal nie dawała za wygraną. Wzięła zamach i już miała ugodzić Rangusa, gdy przez jej brzuch przeszło długie ostrze. Tym razem Ork zaryczał i upadł na ziemię.

- No to mamy remis - 1:1 - powiedział z uśmiechem Diego - Opłacało się w tej jaskini jest sporo rudy, trochę skór, kilka mikstur, no i na prawdę niezła halabarda. Podział - rudy po połowę, skór również, mikstur też, a halabarda jest twoja.
- Dzięki, zawsze jakoś wolałem halabardy niż te małe mieczyki. Ile tego jest - sprawdzałeś?
- Skór na oko, z 20 - wilczych, mikstury to głównie lecznicze, parę tych many, na oko około 15, a rudy przynajmniej z 300 bryłek.
- Nie potrzeba mi, aż tyle tego, nawet nie uniosę. Wezmę tą halabardę i już chyba wracam, bo dla mnie to tutaj nie jest bezpiecznie....
- To do zobaczenia - pożegnał się Diego

Rangus powoli skierował się z powrotem do Obozu.
« Ostatnia zmiana: 15 Marzec 2007, 20:21:08 wysłana przez ÂŁukasz_1 »

Forum Tawerny Gothic

Historia o Rangusie
« Odpowiedź #19 dnia: 15 Marzec 2007, 20:20:47 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything