To może ja... jak to pisał Prachett, człowiek wierzy w Boga, bo nie może wierzyć w człowieka... jakkolwiek pokrętnie to brzmi, jest prawdą.
Może i nasza wiara jest dziwna, ale w większości kształtowała się kilka tysięcy lat temu. Wiara powstała po to, żeby ludzie mogli sądzić, że ktoś nad nimi czuwa.
Jeśli patrząc z innej strony, nie powinienem być katolikiem, bo mnie nie obchodzą modlitwy, kościół itp. Szanuję papieża za to, co robi i jaki jest mądry, ale nie uważam go za Boga na ziemi... Prawda jest taka, że wiara przestaje być potrzebna, bo wiele ,,problemów" religijnych są wyjaśnione przez naukę...
Ale, jak już czytałem, "katolicy to debile" Czemu? Bo wierzą w coś w co ty nie wierzysz? Bo mamy pozornie debilne prawa? Niech mamy, co wam to szkodzi
Wy nie uznajecie Boga, nie macie go, my mamy... podobno.
Ja grzeszę. Często. Nie chodzę do kościoła i nie wyznaje fanatycznie Boga. I mimo to wierzę , że on gdzieś jest, nieważne jak bardzo naiwnie to brzmi. Wierzę w Boga, nie Jezusa, nie Maryję, nie w Kościół czy inne duperele... Jeśli Bóg jest nauką, postępem, to niech tak będzie dla tych, który tak chcą. Jeśli jest potężnym staruszkiem, niech i tak będzie
Więc proszę Ateistów i Katolików o to, żeby przestali się nawzajem obrażać i wyśmiewać. Każdy wierzy w coś innego... Nie potraficie tego zaakceptować? Trudno, ale podejdźcie do tego na ,,chłodno"