Autor Wątek: Oczami Baala  (Przeczytany 2403 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Zielony_Diego

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 9
  • Reputacja: 0
Oczami Baala
« dnia: 09 Marzec 2007, 17:17:52 »
Rozdział I: Przybysz

Normalny dzień jak co dzień. Baal Tyon stał na placu świątynnym i nauczał Nowicjuszy.
-I przyjdzie ÂŚniący by nas uwolnić...
Wokół placu zgromadziło się sześciu Nowicjuszy. Czterech klęczało i oddawało pokłony, jeden stał i słuchał uważnie, a inny patrzył i ze znudzeniem popalał Zielonego Nowicjusza. Po dwóch godzinach mozolnego słowotoku Baal stwierdził
-Możecie się rozejść-niedługo powrócę byście dalej mogli kroczyć ścieżką oświecenia.
Baal postanowił pójść do swojej chaty i medytować. W tym celu udał się do Fortuna-lokalnego handlarza bagiennym zielem.On wolał nazywać go ''leczącym umysł''.
-Witaj czcigodny Baalu Tyonie-przywitał go Fortuno
-Witaj Fortuno-powiedział Tyon jednocześnie wyjmując pokaźną sakiewkę wypełnioną bryłkami rudy-daj mi 20 sztuk Zewu Nocy.
Fortuno włożył skręty do drewnianego pudełka i wręczył je Baalowi.Tyon dał sakiewkę dla Fortuno i odszedł.
Baal Tyon usiadł na dywanie w swojej chacie odpalił skręta i zaciągnął się.Potem drugi raz.Poczuł przyjemne szumienie w głowie. Zaczął rozmyślać o zbawicielu, o ÂŚniącym. Zaciągając się raz po raz medytował.
Lecz nagle coś zakłóciło spokój jego myśli. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że przed główną bramą zaraz zdarzy się coś co będzie miało wpływ na losy ich wszystkich. Baal wierzył w przeczucia, zwłaszcza pod wpływem bagiennego ziela.Więc postanowił wyjść na mostek łączący jego chatę z innymi.Wyszedł więc i ujrzał coś, a raczej kogoś kto jak miało się okazać na zawsze zmiani jego filozofię postrzegania śwata żywych i umarłych.Chociaż sam nie wiedział dlaczego, bo nie ujrzał nic co mogłoby się wydawać nadzwyczajne.
Ujrzał człowieka w siwym,poszarpanym ubraniu,przypominającym stroje kopaczy ze Starego Obozu.Miał lekki siniak pod okiem śiwadczący zapewne o uczestniczeniu w jakiejś barowej burdzie.Przy boku miał tępy,zardzewiały miecz.Postać miała blond włosy z małym kucykiem.Nie wyglądał jak silni i zachartowani Strażnicy ÂŚwiątynni.Był zdecydowanie bardziej wątły. Cóż na pewno nie była to postać która mogłaby budzić respekt. ot kolejny kandydat na Nowicjusza. A jednak- Tyon nie wiedział dlaczego, ale czuł, że to nie był kolejny zwykły kandydat na Nowicjusza. Po chwili przekonał się dlaczego, a przynajmniej w pewnym stopniu. Człowiek jeszcze chwilę temu stojący przed bramą po zamianie kilku słów ze Strażnikami ÂŚwiątynnymi podszedł do Lestera i Baal Namiba.Powiedział coś do tego pierwszego.Zaczęli rozmawiać,Tyon nie słyszał o czym. Potem przybysz przemówił do Baal Namiba.
-Cóż za bezczelność-pomyślał Tyon.
Ten chłystek na pewno uprzedzony przez Lestera śmie odzywać się do jednego z Baalów.Zobaczył jak Lester ze wyraźnie zdenerwowany mówi coś do nieznajomego, a Strażnicy którym jego bezczelność też się wyrażnie nie spodobała patrzą na niego wrogo i w znaczącym gescie kładą ręce na rękojeści swoich mieczy.
I wtedy Baal Tyuon dostrzegł jedną z tych rzeczy która tak go zaciekawiła w nieznajomym. Normalny człowiek by zareagował. Przestraszył się, przeprosił, zwłaszcza jeśli nie ma żadnej zbroji oraz sensownej broni. Mógłby chociaż wyrazem twarzy okazać skruchę.Właśnie! Wyraz twarzy. Ten czlowiek nie miał wyrazu twarzy tak jak nie ma go skała stojąca nad wodospadem. Zdawał się nie zdradzać rzadnych emocji niczym boska istota. ÂŻadnego strachu, zdenerwowania, radości.Nie zwracając uwagi na strój czy broń i patrząc mu tylko w oczy naprawdę budził respekt.On naprawdę był jak skała- twardy,dumny.Może dlatego po krótkim namyśle, ani Baal Namib,ani Lester, ani dwaj Strażnicy ÂŚwiątynni nic mu nie zrobili mimo zniewagi Baal Namiba.Przybysz po krótkiej rozmiwie pewnym krokiem udał się do chaty Cor Kaloma.Tyon nie wiedział co o tym myśleć- postanowił przeczekać sytuację i zobaczyć co wydarzy się póżniej.odgasił dopalającego się skręta i ponownie wyszedł na plac świątynny.Od razu gdy wszedł na podest zebrała się grupka trzech Nowicjuszy, potem dołączali następni. Baal zaczą przemawiać do nich, ale wciąż myśli o nieznanym mu przybyszu nie dawały spokoju.Gdy słońce zaczęło zachodzić i zapadał zmrok Tyon wracając do swojej chaty ponownie ujrzał przybysza idącego w stronę bramy.Zatrzymał się i patrzył.Odpalił Zew Nocy i zastanawiał się kim on jest i jakie ma zamiary.
Nieznajomy przybysz wyszedł przez bramę i oddalił się w niewiadomym kierunku, tak jak w niewiadomym kierunku zachodzi słońce.


Rozdział II: Dziwny podarek

Baal Tyon witał poranek na mostku koło swojej chaty z żarzącym się Zewem Nocy w ręce.Od niepamiętnych czasów nie doświadczył tak niespokojnego snu jaki miał tej nocy.Budził się co chwilę,a jak już zasypiał miał bardzo dziwne sny.Teraz już ich nie pamiętał, ale domyślał się kogo dotyczyły.
-To on-pomyślał-dziwny człowiek o posturze kopacza i oczach boga.
Chciał przestać o tym myśleć ale nie mógł.Dopalił skręta i jak w każdy poranek udał się na plac świątynny by nauczać nieoświeconych.Stanął na podeście i ujrzał jak zwykle grupkę Nowicjuszy czekającą aż przemówi.Więc mówił:
-Słuchajcie i módlcie się bo wasze cierpienia zostaną nagrodzone.Albowiem ÂŚniący...
Przerwał,gdyż nagle ujrzał jego.Nieznany przybysz w szarym stroju szedł powolnym, ale pewnym krokiem w jego stronę.Nowicjusze dostrzegli go o wiele później.Nie spodobało im się to że ktoś obcy z niewiadomymi zamiarami zbliża się do Baala.Okrążyli podest gotowi w każdej chwili przyjść swojemu guru z pomocą.Nie wydawali się wystraszeni.
-Jak ci głupcy mogą nie czuć respektu przed tym człowiekiem?-pomyślał-Może nie dostrzegają tego co ja?
A Tyon dostrzegał wiele. Dostrzegł, że mimo wrogości ze strony Nowicjuszy nieznajomy dalej idzie w jego stronę,bez okazania strachu bez okazania emocji.
Przybysz zatrzymał się.Tyon zorientował się, że stoi z nim twarzą w twarz. Nowicjusze byli cały czas obok-zdezorientowani, nie wiedząc jak zareagować. Wtedy nieznajomy znów nie okazując szacunku przemówił-tym razem do niego samego-do Baala Tyona.Jego głos był spokojny,pewny:
-Proszę mistrzu mam prezent dla ciebie-skosztuj.
Po czym wyjął z kieszeni skręta bagiennego ziela i wręczył go Baalowi.Tyon wziął skręta do ręki i popatrzył ze zdziwieniem. Baal Tyon był w obozie Bractwa uważany za smakosza i znawcę bagiennego ziela-wiedział o nim wszystko. Nie mógł uwierzyć własnym oczom-nigdy wcześniej nie spotkał się z taką odmianą.Cóż to mogło być?Na pewno nie Zielony Nowicjusz, ani Mrok Północy.Wygląd łodyg przypominał Zew Nocy ale pachniało to zupełnie inaczej.Tyon nie chciał by nieznajomy pomyślał, że nie docenia podarku,wię odpalił skręta od stojącej obok pochodni i zaciągnął się.Raz-tylko jeden jedyny raz. W ostatniej świadomej chwili zobaczył jeszcze twarz przybysza.Dumną, kamienną twarz i wzrok w którym był ogień. Potem Baal osuną się na ziemię, ale tego już nie czuł. Czuł za to że przenosi się zupełnie gdzie indziej.Usłyszał jeszcze jakby z oddali krzyki Nowicjuszy.Zapanowała ciemność.


Rozdział III: Ocalenie

Baal Tyon stał w pewnym miejscu-nie mógł określić gdzie. Wiedział tylko że była noc. Kiedy już jego oczy przyzwyczaiły się do ciemności nareszcie zobaczył. Cały czas był w obozie Bractwa ÂŚniącego.Tylko że teraz nie stał na placu świątynnym, tylko na szczycie schodów prowadzących do świątyni w której mieszkał ich wódz- Y'Berion. Poza mrokiem nocy na niebie ujrzał, coś co było wtym wszystkim najdziwniejsze. Bariera która otaczała całą Górniczą Dolinę wyglądała jakby za chwilę miała wybuchnąć. Pęczniała, aż w końcu doszło do wielkiej eksplozji, grzmoty błyskawic dochodziły z każdej strony, a jego bracie, ludzie z całego Bractwa ÂŚniącego...
wszyscy uciekali w popłochu, w różnych kierunkach, wszyscy byli przerażeni. Widział Cor Angara bienącego w stronę bramy, Fortuna który krzyczał o pomoc i wyglądał jakby za chwilę miał zemdleć. Zobaczył też zwłoki nowicjusza na placu świątynnym całe we krwi, Baal Namiba przygniecionego zawaloną drewnianą chatą i strażnika świątynnego z odciętą ręką który krzyczał na całe gardło.Co krzyczał?Tego już Tyon nie usłyszał, bo zamknął oczy zatkał uszy i powtarzał sam do siebie
-nie,nie to nie może być prawda.
Kiedy otworzył oczy nie był już w obozie.Był w jakiejś dziwnej krypcie przypominającej jakąś świątynie. Na podeście w krypcie stał wielki...
wielki?Nie-ogromny potwór, większy niż troll.Z wyglądu przypominał pełzacze z którymi na codzień rozprawiali się świątynni strażnicy.Ale to nie był jakiś przerośnięty pełzacz. To była potęzna, magiczna istota. Baal wyczuł to, bo wręcz pachniało od niej magiczną energią.Ale to nie była dobra energia.potwór wglądał tak jakby mógł zabić jednym spojrzeniem.
I Tyon zobaczył jego.Odrazu go rozpoznał. To był ten sam człowiek który jeszcze niedawno pojawił się w bractwie.Człowiek o posturze kopacza i twarzy boga.
Ale jednak coś się zmieniło.Tak z pewnością.Nie miał już na sobie szarego ubrania i zardzewiałego miecza przy boku.Miał na sobie wspaniałą lśniącą zbroję jakiej Tyon nigdy wcześniej nie widział.I ten miecz.Miecz który zdawał się zabijać samym lśnieniem na ostrzu.I wreszcie-człowiek zaatakował.był szybki,pewny,dumny.Doskoczył do jakiegoś kamiennego segmenu na którym leżało coś co przypominało serce.Przebił je mieczem.Bestia zaryczała i pojawił się demon.Człowiek wykonał kilka pewnych cięć mieczem i demon padł.było 5 takich serc.Za każdym razem dobiegał, przebijał serce i zabijał pojawiającego się demona.Kiedy przebił ostatnie serce bestia wrzasnęła okropnie,otworzyła się czarna othchań za jej plecami i wciągnęła ją do środka.Baal spojrzał w górę i zobaczył wielki głaz spadający mu na głowę.

Otworzył oczy.Krypta zniknęła.Znowu był na placy świątynnym w środku dnia.Leżał na ziemi.Wokół niego zgromadziła się grupka wystraszonych Nowicjuszy.Wstał otrzepał się.Zobaczył człowieka, który jeszcze przed chwilą pokonał wielką bestię, ale nie miał już tego miecza i lśniącej zbroi.
-Miałem wizję- ty będziesz tym który nas ocali.
Przybysz odpowiedział ze spokojem, nie okazującach żadnego zdziwienia słowami Baala:
-Chciałbym się do was przyłączyć.Mogę liczyć na twoje poparcie u Cor Kaloma?
Tyon zachował dumę i poczucie wyższości jakie przystoi guru Bractwa i powiedział tylko:
-Powiedz Cor Kalomowi, że uzyskałeś moje poparcie.
Człowiek spokojnie udał się w stronę chaty Cor Kaloma. Nowicjusze dalej stali zdezorientowani.Baal Tyon uśmiechnął się do nich.
-Bracia, nie macie się czym martwić.Człowiek przyjdzie i nas ocali.
O tak, Tyon był już spokojny.No może jedna rzecz nie dawała mu spokoju.Skąd ten człowiek wziął takiego świetnego skręta?

THE END  
Wystąpili:
- Baal Tyon
- Bezimienny
- ÂŚniący
- Fortuno
- Lester
- Baal Namib
- Cor Angar
- Nowicjusze  
- ÂŚwiątynni Strażnicy
« Ostatnia zmiana: 30 Marzec 2007, 12:55:23 wysłana przez Rajca »

Offline Kozłow

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1717
  • Reputacja: 382
  • Płeć: Mężczyzna
  • Acid Rain!
Oczami Baala
« Odpowiedź #1 dnia: 09 Marzec 2007, 19:12:18 »
Muszę powiedzieć, że jest to bardzo dobre opowiadanie. Ciekawa fabuła, fajne dialogi, niezły opis wizji. Dopatrzyłem się kilku literówek, nie było bardziej rażących błędów. Jedno tylko mi się nie spodobało: bardzo krótkie te opowiadanie, mogłeś je urozmaicić opisami postaci, po prostu bardziej rozwinąć akcję. Ogólnie bardzo mi się podobało. Napisz może dalszą część tego opowiadanie, np: losy Tyona po śmierci śniącego.

Daję 5 gwiazdek i 9/10  

-------------------------------------------------
"Czy obejmiemy w ręce świat niespławiony w krwi aż do krańca?" - W. I. Lenin

Forum Tawerny Gothic

Oczami Baala
« Odpowiedź #1 dnia: 09 Marzec 2007, 19:12:18 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top