Autor Wątek: Manuskript  (Przeczytany 1866 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Arkhan

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1117
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • ...
Manuskript
« dnia: 22 Luty 2007, 22:06:04 »
Chciałbym przedstawić kolejną pracę, jednak proszę brać pod uwagę moje małe i słabe umiejętności pisarskie, jednak, staram się uczyć:D To tylko Wstęp i Akt I, na dobry początek i zachęte(oby  ).

Wstęp

Manus, kolejny skazaniec z ręki jegomościa króla Mengora Wielkiego III, Pana Varrantu, czyli prawnuka Rhobara II. Górnicza Dolina, od momentu pojawienia się smoków, nigdy nie odzyskała dawnej świetności za rządów magnatów na czele z Gomezem, jednak zmieniła się nie do poznania.
A Manus? skazaniec który trafił do kopalń złota, za zabójstwo możnego szlachcica Vakert’a.


AKT I

- Hej frajerze! Co się tak ociągasz z robotą! Jazda!
- Panie, ja już nie mogę…
- Cóż za farmazony mi tutaj opowiadasz, do roboty albo przez resztę swoich zasranych dni spędzisz w pokoju tortur, a po towarzyszy ci Bigos, nasz stary przyjaciel, hehe, on to cię urządzi!

Manus nie miał wyboru, a nie chciał spotkania z obleśnym Bigosem, który czekał na rozrywkę. Kopacz kopał, kopał, i kopał całymi dnami, wydobywając te cholerne sztuki złota, tak bardzo porządane…
Nadeszła upragniona godzina zakończenia pracy i powrotu do chałup w obozie a zwyczaj i prawo mieli takie w Górniczej, że po zakończonej pracy, codzienna wypłata równa pięć srebników, kawałek chleba, plasterek szynki i butelka wody.
Obóz to był wielki majestatyczny budynek, jak nie forteca, otoczona najnowocześniejszymi strukturami obronnymi jak wysuwane kolce na znak, czy to zapadnie w pobliżu i wiele wiele innych, jednak kopaczom nie znanych a trzymanych w tajemnicy przez projektantów.
Manus przekroczył progi wejścia do obozu, po czym udał się do swojej chaty która znajdowała się 20 kroków od wschodniego wejścia. Idąc przez targ, bo oto była najkrótsza droga, spotkał człowieka odzianego w brązowo zielonkawą szatę a na ramieniu miał coś w rodzaju małego puklerza, a w pobliżu stoisk o czymś głośno mówił.
Zaciekawiony kopacz podszedł bliżej nadstawiając uszu, bo może oto jakaś nowina jest?

- Jaa go widziałem! We śnie! Wyjawił mi, że droga do szczęścia nie prowadzi przez pracę, ale umysł i ducha! Otwórzcie się na jego naukę, otwórzcie swe serca, i umysły!
Jeżeli mój pan wam przemówił, chodźcie za mną! Zaprowadzę was na jego święte łoża gdzie delektować się będziecie zapachami kadzideł, a usługiwać będą wam po wsze czasy!

Manus słysząc iście fanatyka, zignorował jego kazanie i powrócił do chaty. Swój kliof położył obok krzesełka, umył ręce w kubłu wypełnionym wodą, po czym rozpalił w kominku, usiadł na krzesełku i począł jeść to co dostał za dzień pracy. Kiedy skończył napełniać swoje siły witalne, pięć srebników włożył do kufra po czym zamknął, i położył się spać.
ÂŚnił mu się moment przekroczenia do obozu, i pójścia do chaty przez targowisko, i moment, w którym słuchał tego fanatyka, z tą różnicą że kopacz wystąpił na środek i wypowiedział

- Niech imię pana będzie sławione!

I natychmiast się zbudził cały spocony, z ciężkim oddechem, serce mu skakało i czuł że oczy mu wyskoczą z ciśnienia…
Do rana nie spał, rozmyślając nad owym człowiekiem.

- No nic, mam koszmary, mogłem nie jeść tego cholernego sera na noc – tłumaczył sobie dziwny sen i całe zajście.
Kiedy słońce wstało, czas było ruszać do kopalni……
« Ostatnia zmiana: 22 Luty 2007, 22:13:19 wysłana przez Arkhan »

Offline Sir_William

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 771
  • Reputacja: 3
  • Płeć: Mężczyzna
  • I tak w koło, Macieju...
Manuskript
« Odpowiedź #1 dnia: 23 Luty 2007, 00:19:38 »
Opowiadanie jest dobre. Dopatrzyłem się jedynie błędu rzeczowego. Mianowicie:
Cytuj
po zakończonej pracy, codzienna wypłata równa pięć srebników, kawałek chleba, plasterek szynki i butelka wody.

Mam jasno określoną zapłatę. Następnie piszesz:
Cytuj
usiadł na krzesełku i począł jeść to co dostał za dzień pracy

ok, w porządku, lecimy dalej:
Cytuj
mogłem nie jeść tego cholernego sera na noc

I tutaj pojawia się błąd. Szynka i ser, jednak nie robi to wielkiego zamieszania w opowiadaniu staraj się o takich rzeczach pamiętać.

Mogę powiedzieć, że jest to nieskończone opowiadanie, które daje wiele możliwości. Początek wykorzystałeś bardzo dobrze. Mam nadzieję, że za jakiś czas ujrzymy Akt II.

5 gwiazdek!

Forum Tawerny Gothic

Manuskript
« Odpowiedź #1 dnia: 23 Luty 2007, 00:19:38 »

Offline Arkhan

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 1117
  • Reputacja: 25
  • Płeć: Mężczyzna
  • ...
Manuskript
« Odpowiedź #2 dnia: 19 Maj 2007, 23:01:19 »
- Pobudka, nieroby! Czas do roboty, na chwałę króla i magicznej rudy! - krzyczał trzymający do rana wartę strażnik.
- Kurwa, co on tak się drze..co za idiota... - myślał Manus.

Nagle próg domostwa przekroczył tenże właśnie strażnik. Był wysokim, młodym brunetem, przy sobie, a u jego boku lśnił "Miecz Strażnika".

- A ty? Nie słyszałeś?
- Czego?

Strażnik wyciągnął broń.
-No a teraz słuchaj. Albo wstaniesz natychmiast, weźmiesz kilof i pójdziesz wydobywać ten przeklęty kruszec - strażnik splunął na podłogę, albo zawiśniesz na naszych Polach Chwały haha - głośno się uśmiał...
- Tak panie, już wstaję!

Nie minęło dziesięć minut a Manus już wydobywał rudę w kopalni. W głowie nadal mu pozostały wydarzenia z poprzedniego dnia, które nie dawały mu błogiego spokoju.
-Trzeba będzie się dowiedzieć nieco więcej o nich - te myśli zaprzątały głowę kopaczowi...

wieczorem...

Nadszedł wieczór, czyli powrót do domostw. Ta sama droga, od wielu lat, wydeptana ścieżka, pamięć nie zadarta. Manus będąc już w obozie i przechodząc obok targu, zauważył tego samego fanatyka, co dzień temu. Siedział on na pniu drzewa, popijał piwo, nucąc słowa pieśni:

Była raz sobie panna z wielkimi balonami...
Wohoho! Wohoho! Wohoho!!
Jak stanęła przed moimi drzwiami...
Wohoho! Wohoho! Wohoho!
Jak mnie piorun strzelił
tak mi gacie zbielił...

Manus lekko zdziwiony zbreźnymi słowami pieśni, podszedł do fanatyka i spytał ;
- Czy pan się dobrze czuje?
- woha! Woha! Hola! a ty to kto? - zapytał się zdezorientowany sytuacją nieznajomy
- Ja? No eee, nowy.
- AA nowy. A więc witam! - uśmiechnął się Fanatyk.
- Nazywam się Manus, a jak tobie na imię?
- Corins, i tylko to na razie możesz wiedzieć, ale chodźmy, zapraszam na poczęstunek, chodźmy do mojej chaty!

Chata Cornis'a

- A więc, jesteś kopaczem tak? Hmm, twój wygląd o tym najlepiej świadczy. Z pewnością masz w dupie ten straszny wyzysk.
- ÂŻebyś człowieku wiedział - odpowiedział Manus po czym wziął łyk piwa
- A no właśnie. Kto obraca pieniędzmi, obraca ludzką krwią. Mówi ci to coś?
- W sumie to nie.
- A no, powiedział to kiedyś T.Kozłow. Zacny filozof, w dodatku patron Kopaczy,  którego właśnie piorun strzelił w tej biesiadnej piosence, no ale nie o tym chcę rozmawiać. Jestem członkiem Bractwa Wodnych Bawołów i czcimy wielką TECH, proponuję ci członkostwo. To bractwo, w którym przeżyjesz liczne spazmy WRÓÆ, głęboką aurę modlitwy i zaufania. ÂŻadnych prac, czysty relax.
- Przemyślę to ... - rzekł zniechęcony Manus.

Zapadł już zmrok. Wszyscy kopacze powrócili do swych chat szykując się na kolejny ciężki dzień pod znakiem kilofa i marnej wypłaty. Jedynie Manus kręcił się wokół okolicy, jednak bezpiecznie i niezauważony powrócił do swej chaty. Kolejny dzień, miał przynieść nowe wydarzenia, które zmienią obóz w nie do poznania...






Forum Tawerny Gothic

Manuskript
« Odpowiedź #2 dnia: 19 Maj 2007, 23:01:19 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top