To była mroczna noc...Księżyc świecił blado trupim światłem. Obudziłam się i poczułam bardzo silne pragnienie...Podniosłam się z mojego rzeźbionego w czarnym granicie sarkofagu. ÂŚwiatło księżyca wpadające przez otwór w suficie tworzyło w rzeźbieniach piękne świetlne refleksy. Zamieniłam się w nietoperza i wyleciałam na cmentarz, ale niestety nie dojrzałam nikogo, nawet marnej hieny cmentarnej, aby zaspokoić pragnienie.
Wylądowałam na ziemi i zamieniłam się w kobietę.. Głupi śmiertelnicy zawsze się na to nabierają. Podążyłam kierunku miasta...Weszłam do jednej z najlepszych tawern. Było tam czysto i podawali w miarę dobre trunki, jak byłam zwykłym człowiekiem to tu nie zaglądałam, byłam tylko brudną dziwką, więc i tak by mnie nie wpuścili. Ale teraz wyglądałam na prawdziwą, dobrze wykształconą kobietę. Zamówiłam lampkę elfiego wina, aby nie wzniecać podejrzeń i zaczęłam rozglądać się za ofiarą. Wtedy go zobaczyłam, siedział kilka stolików dalej, sam...Miał długie, kruczoczarne włosy, bladą cerę i błękitne, przepełnione chłodem oczy. Zastanawiałam się jak go podejść. Wtedy on na mnie spojrzał i puścił do mnie oko. No tak w mojej dosyć skąpej sukni, lekkim makijażu uznał mnie za kurtyzanne. Wiele się nie mylił. Odpowiedziałam mu tym samym i uśmiechnęłam się. Zrozumiał i podszedł do mnie. -Witaj, nie widziałam cię tu wcześniej- powiedziałam delikatnym i słodkim głosem. - Nie dziwne, dopiero, co przybyłem, podróżuje z miasta do miasta, jestem bardem- odpowiedział. Ech.. Ci śmiertelnicy, myślą, że tak łatwo mnie oszukać, wiedziałam, że coś kręci... Strasznie tu duszno... Może wyjdziemy na zewnątrz- zaproponowałam. - Wynająłem tu pokój, może pójdziemy tam razem- odpowiedział kładąc nacisk na słowo razem... - Szybki jesteś- zaśmiałam się i poszliśmy do jego pokoju. Gdy weszłam, zauważyłam kątem oka, że zamyka drzwi na klucz, idiota, nie wie, że takie rzeczy mnie nie powstrzymają. Spojrzał mi w oczy - Ile to będzie kosztowało? Wolę być już przygotowany- w jego oku zalśnił zły błysk. To będzie cię wiele kosztować!- Przemieniłam się i obnażyłam kły... - Głupia! Wiedziałem kim jesteś!- Warknął i wyjął sztylet, srebrny. Zaśmiałam się z pogardą - I myślisz, że mnie tym zbijesz?!- I szybkim ruchem rzuciłam się na niego. Wyrwałam mu sztylet i zapytałam - Jesteś łowcą wampirów?- Przytaknął- A zabiłeś jakiegoś- powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech - Zabiłem ich wiele ty zdziro- i wyciągnął wodę święconą. Ale on był za wolny, szybkim kopniakiem wytrąciłam mu ją z ręki - Mnie nie oszukasz słabiaku- i wbiłam mu kły w szyję. Jęknął tylko - To niemożliwe-, Gdy tylko zgasiłam pragnienie, wbiłam mu jego własny sztylet w serce, to miasteczko jest z małe, aby muc wyżywić kolejnego wampira. Podeszłam do okna i w postaci nietoperza odleciałam na mój cmentarz...