Oto kolejna część. Nieco dłuższa od poprzedniej. Jak już mówiłem dopiero w kolejnych rozdziałach będzie tego jeszcze więcej.
Rozdział II - Spotkanie
Boisko nie było daleko od domu, więc chłopak szybko zjawił się w domu. Według niego miał duże szczęście, ponieważ Weroniki jeszcze nie było. Niestety od razu zauważyła go mama.
- Posłuchaj. Mam zastrzeżenia do tego żebyś z nią mieszkał, ale tak będzie lepiej. Traktuj ją dobrze i w żadnym wypadku nie bij jej. Jest bardzo dobrze wychowana, więc uważaj. Jeśli się tylko dowiem, że coś jej się stało z twojej winy to nie ręczę za siebie. I jeszcze jedno. Idź się umyj, bo nie pachniesz fiołkami.
- Dobra, dobra już idę i spróbuje być miły dla niej.
Po tej krótkiej rozmowie Marco poszedł po ręcznik i jakieś czyste ubranie. Ręczniki zwykle był w łazience, ale jego mama miała zwyczaj chować je w najróżniejsze miejsca. W końcu znalazł jeden w szafie w pokoju rodziców. To pomieszczenie w przeciwieństwie do jego pokoju było duże. Znajdowało się tutaj lustro po prawej stronie wielkiego łóżka, duży segment, w którym znajdowało się wszelkiego rodzaju szkło. Jego ojciec często siedział tutaj ze swoim laptopem. Oczywiście dostał go od szefowej, gdyż był mu potrzebny, a sam nie miał możliwości kupić go. Przy lustrze jego mama miała skład różnego rodzaju mazideł służących do ,,upiększania”. Chłopak wraz z ręcznikiem poszedł do swojego pokoju po czyste ubranie. Znalazłszy to, czego szukał poszedł do łazienki umyć się.
Tutaj to dopiero jest skład różnych mazideł – pomyślał Marco.
Po umyciu się chłopak popsikał się jeszcze dezodorantem ojca i wyszedł. Wszedłszy do pokoju zobaczył trzy wielkie walizki, prawie pękające od nadmiaru rzeczy wpakowanych do środka. Rodzice krzątali się w całym domu zabierając ,,najpotrzebniejsze” rzeczy. Oprócz trzech walizek mama miała jeszcze poręczną torebkę. Także wypchaną. Raz po raz sprawdzali czy czasami czegoś nie zapomnieli. Gdy przygotowania do wyjazdu rodziców trwały Marco poszedł do swojego pokoju posłuchać muzyki. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak nie miał zamiaru wstawać, wiedział, że to będzie jego współlokatorka. Usłyszał kroki w przedpokoju i nerwowy głos matki wołający go. Marco zwlókł się z łóżka i poszedł w stronę matki.
- Marco to jest Weronika poznajcie się – powiedziała ciepłym już głosem matka.
- Cześć, jestem Marco.
- Cześć jestem Weronika.
Po krótkim przywitaniu podali sobie dłonie.
Nawet ładna – pomyślał Marco, ale szybko odrzucił od siebie tę myśl. Nie zważając na innych chłopak zadzwonił szybko z telefonu do Franco. Wystukał numer, ale nikt nie odpowiadał. Postanowił zadzwonić później. Ojciec zawołał go na kolację, którą sam zrobił. Poszedł szybko i zajął swoje miejsce przy stole. Po jego lewej stronie siedział jego ojciec a po prawej Weronika. Jego mama siedziała po lewej stronie taty, a po jej lewej mama Weroniki. Na kolację był pieczony kurczak z zapiekanymi ziemniakami. Marco to uwielbiał.
- ÂŻyczę wszystkim smacznego i jedzmy póki ciepłe – powiedział ojciec chłopaka. Odpowiedziało mu chóralne ,,smacznego” i wszyscy zaczęli konsumować kurczaka. Przy jedzeniu nikt nie rozmawiał, dopiero po nadszedł czas pożegnań. Marco nie lubił zbytnio tego czasu, nienawidził, gdy raz po raz te same osoby przytulają go i całują. Gdy wszystko ucichło zostali sami. Jak zwykle w takich momentach panowała niezręczna cisza. Przerwał ją w końcu chłopak.
- Nie jesteś głodna? Może chcesz jeszcze coś zjeść – spytał z wymuszoną troską w głosie?
- Nie, nie, przed chwilą zjedliśmy przecież pyszną kolację.
- No to, choć oprowadzę Cię po domu i wybierzesz sobie pokój, w którym będziesz spała. Pokój jadalny, odgrywający też rolę salonu i kuchnię już znasz, tutaj jest łazienka – teraz zdawało się, że jest bardzo pusta, gdy mama Marca zabrała wszystko -, a tutaj toaleta. Chyba Wiesz jak wygląda toaleta, więc nie będziemy wchodzić, chyba, że bardzo chcesz.
- Nie, nie trzeba.
- W zasadzie to już niewiele zostało. Tutaj jest mój pokój, tam mały pokój gościnny, a tam sypialnia rodziców – pokazał jej wszystkie pokoje -. Więc gdzie chcesz spać? W salonie jest tapczan, na którym da się spać, a w pokoju gościnnym jest normalne łóżko. Ewentualnie – podkreślił to słowo – mogę wynieść kilka mebli z mojego pokoju i wstawić tam lóżko z pokoju gościnnego.
- Nie trzeba, po co będziesz się fatygował. Prześpię się w pokoju gościnnym. Pójdę się rozpakować.
Powiedziawszy to Weronika podeszła do swojej torby leżącej w przedpokoju. Dziewczyna z trudem ciągnęła ją po podłodze.
- Daj, zaniosę i ją tam – zaproponował Marco.
Walizka nie była lekka, ale zaniósł ją bez większego trudu.
No zobaczymy, co tego wyjdzie – pomyślał chłopak. Nie miał wiele do roboty, więc postanowił jeszcze raz zadzwonić do Franco. Znalazł telefon i wystukał numer. Po trzech sygnałach usłyszał głos mamy chłopca.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, tutaj Marco. Zastałem Franco?
- Tak, ale teraz je kolacje, zadzwoń później. Może coś przekazać?
- Nie, nie trzeba zadzwonię za 15 minut. Dowidzenia
- Dowidzenia
Odłożył słuchawkę. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka – pomyślał? Z nudów poszedł do pokoju, w którym urzędowała Weronika. Stanął przy drzwiach i usłyszał tylko szybkie wyciąganie ciuchów z torby. Zapukał cicho w drzwi. Odpowiedziało mi gorączkowe ,,proszę” i wszedł do pokoju. Nastąpił moment konsternacji. Teraz było wiadomo, czemu walizka byłą taka ciężka. Weronika spakowała chyba cały dom. Pokój wyglądał na najbardziej zagracony na całym świecie. Oprócz ubrań widać tam było jeszcze, na razie, jakiś dziwny zeszyt, chyba pamiętnik, kilka par butów, w tym klapki kąpielowe, zestaw do makijażu, zdawał się być bardzo rzadko używany. To wszystko wyciągane z walizki i nie układane od razu robiło wielki bałagan.
- Przepraszam za ten bałagan, zaraz to wszystko poukładam. Jeśli znajdę jakieś miejsce. Mógłbyś mi tu przynieść jakąś szafkę?
- Mi bałagan nie przeszkadza, a szafkę zaraz skombinuje. W pokoju mam chyba dwie i nic w nich nie mam, więc zaraz Ci je przyniosę.
Powiedziawszy to poszedł do swojego pokoju i wziął jedną szafkę, wrócił z nią do pokoju Weroniki i postawił przy łóżku. Drugą postawił w rogu.
- Dziękuję Ci bardzo i jeszcze raz przepraszam za ten bałagan. Zaraz go posprzątam.
- Spoko, będę w salonie jakbyś czegoś potrzebowała.
Chłopak udał się tam i usiadł na tapczanie. Włączył telewizor i oglądał jakiś program. Mimo, że był już 21 na polu było widno. Odczekał 15 minut i po raz trzeci w tym dniu wystukał numer telefonu Franco. Tym razem bardzo szybko usłyszał głos swojego kolegi.
- Tak słucham?
- Cześć tutaj Marco. To, co idziemy jeszcze pograć?
- Pewnie czekałem tylko na twój telefon wezmę piłkę i będę czekał na boisku, a tak nawiasem to, co z tą dziewczyną? Jest jakaś fajna czy pospolita pudernica z tapetą na twarzy?
- Nie wiem, co jeszcze o niej sądzić. Chyba jest fajna nie to, co te, debilki z naszego roku i chyba się tak nie pudruje. Widziałem u niej jakiś zestaw do makijażu, ale widocznie go nie używa. To idź na boisko ja zaraz będę. Na razie.
- Na razie tylko się spiesz.
Odłożył słuchawkę i poszedł powiedzieć o tym dziewczynie. Gdy wszedł do pokoju wyglądał już bardzo ładnie. Wszystkie rzeczy z walizki znalazły sobie miejsce w pokoju. Wszystko dziwnie ze sobą się zgrało. Ten widok trochę onieśmielił chłopca, ale szybko wrócił do rzeczywistości.
- Fajnie to wszystko poukładałaś, nieźle to teraz wygląda. Słuchaj umówiłem się już wcześniej z kolegom, że pogramy jeszcze sobie w piłkę nożną. Zaraz wychodzę. Pójdziesz ze mną czy zostaniesz tutaj?
- Tak w zasadzie to już skończyłam. Mogę iść. Zobaczymy czy coś potrafisz – dodała z uśmiechem.
- Dobra to się zbieraj ja się tylko przebiorę i idziemy.
Po tym poszedł do swojego pokoju i szybko się przebrał. Wziął piłkę i wyszedł. Weronika czekała już na niego. Ubrał korki i wyszli z mieszkania.