Autor Wątek: Opowiadanie o pewnym człowieku.  (Przeczytany 2347 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Kapi Pogromca

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 0
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« dnia: 04 Luty 2007, 17:14:56 »
Postanowiłem napisac opowiadanie. Nie jest jakimś wytworem literackim, ale się trochę starałem. Będzie jeszcze coanjmniej 10 rozdziałów i każdy następny będę zamieszczał tutaj. Nie piszę pięknych wypracowań więc to też chyba nie jest za piękne. Przeczytajcie może ocenicie inaczej. Pierwsze dwa rozdziały nie będą długie ponieważ to dopiero w następnych będę miał co pisac. Dopiero tam się zacznie :).  


 Rozdział I – Początek    
   Były wakacje. Marco codziennie spędzał cały dzień na boisku. Nie myślał o dziewczynach ani o niczym innym. Był szczęśliwy, że może grac w piłkę i nic innego go nie obchodziło. Marco jak na chłopca był bardzo przystojny. Miał niebieskie oczy, krótko ścięte jasne  brązowe włosy. Nie było meczu, którego by nie oglądnął.
   Rodzice Marca musieli wyjechać na tydzień. Obowiązki służbowe. Marca to nie obchodziło. I tak się nim niewiele zajmowali.
- Marco wiesz, że muszę z tatą wyjechać na kilka dni. Ale nie martw się wszystko będzie dobrze, a do ciebie przyjdzie taka jedna dziewczyna – powiedziała mama Marca.
- Tak, tak wiem, że się nic nie stanie, ale mamo po co ta dziewczyna? Przecież jestem już duży i mam 15 lat. Potrafię o siebie zadbać – odpowiedział jej Marco.
- No wiem, ale to jest córka mojej przyjaciółki i właśnie moja przyjaciółka też musi wyjechac na kilka dni. Więc razem postanowiliśmy, że zamieszkacie razem przez te kilka dni. Zawsze raźniej prawda?
- Ja nie chcę z nią mieszkać. Niech sobie sama radzi.
- Marco już postanowione i nie masz tu nic do gadania. Jej mama leci tym samym samolotem co my i przyjedzie po nas. Wtedy przywiezie też Weronikę.
- Czyli jak zwykle nie mam już żadnego wyboru?! Zawsze tak jest. Zawsze to wy mną rządzicie, a ja nie mogę nic zrobić.
- Zrozum, to dla twojego dobra. Ne chcemy, żebyś był tutaj sam. W dwójkę będzie wam raźniej.
Po słowach matki Marco zamkną się w swoim pokoju. Nie był to duży pokój, ale Marcowi wystarczał. Miał w nim łóżko, komputer, kilka mebli i wieże. Właśnie tą ostatnią rzeczą zainteresował się teraz. Włączył wieże i głośność ustawił na maksymalną. Włożył byle jaką płytę z muzyką i zaczął słuchać, rozmyślając o tym, że będzie przez tydzień mieszkał z dziewczyną, której nawet nie znał. Po kwadransie słuchania muzyki jego mama zawołała go na obiad, który jak zwykle  nie bym za dobry. Mama Marca nie potrafiła gotować i nigdy nie wychodziło jej dobrze. Tata zaś bardzo dobrze to robił, ale nie lubił tego ponieważ, jak zwykł mawiać, od tego są kobiety. Marcowi nie pozostawało nic innego jak pogodzić się z tym, że musi jeść obiady mamy. Po obiedzie ( trwającym 30 minut ) Marco wyszedł na pole kierując swoje kroki w stronę boiska. Jak zwykle ktoś tam był i dało się pograć. Szczęście mu dzisiaj dopisało. Był tam jego najlepszy kumpel, Franco. Razem robili takie akcje, że nikt nie mógł im sprostać.
- Witaj Marco, co tam u ciebie słychać? – Spytał Franco.
- Nic takiego. Oprócz tego, że przez ten czas gdy moi rodzice będą na delegacji będę mieszkał z dziewczyną, której nie znam.
- To chyba będziesz miał niezłe towarzystwo i może wreszcie poderwiesz jakąś laskę co?
- Oh Franco wiesz, że mnie nie interesują żadne dziewczyny i ona tym bardziej mnie nie będzie obchodziła. Nie jestem zadowolony z tego, ale jak zwykle nie miałem swojego zdania na ten temat.
- Dobra nie marudź. Choć gramy już bo nas tu noc zastanie.
- No dobra choć, ale dzisiaj nie będę długo grał. Wiesz muszę się z rodzicami pożegnać i przywitać z tą dziewczyną.
Marco i Franco grali do godziny 18.30. Zmęczeni jak na piłkarzy przystało w stronę swoich domów.
- Marco może wyjdziesz jeszcze dzisiaj i pogramy jeszcze trochę? Chyba nie uziemi Cię ta dziewczyna i będziesz na polu do 23 ?– Spytał się Franco.
- No ja tylko będę mógł wyjść to przyjdę po ciebie, zbierze się ekipę i zagramy normalny mecz.
- Dobra to na razie.
- Na razie
Po pożegnaniu rozeszli się do domów, a Marco szedł na spotkanie z nieznajomą.

« Ostatnia zmiana: 04 Luty 2007, 17:25:44 wysłana przez Kapi Pogromca »

Offline Trivet

  • Myśliwy
  • ***
  • Wiadomości: 228
  • Reputacja: 1
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #1 dnia: 04 Luty 2007, 23:36:51 »
Prawdę mówiąc nie wiem od czego zacząć, gdyż bardzo dawno nie oceniałem żadnego opowiadania, a ten tekst  jeśli mam być szczery nie wzbudził we mnie większych emocji. Nie jest to z pewnością utwór żartobliwy, ale również nie wyszła z tego żadna melancholia. Jeśli chodzi o samą akcje to również jest płytko niczym w zbiorniku z wodą po którym mógłby spacerować nie tylko Jezus...

Po pierwsze wydaje mi się to dość nieprawdopodobne, aby pozwolono zamieszkać 15-letniemu, przystojnemu chłopakowi wraz z super, ekstra seksowną(a czyż nie będzie tak?  ) rówieśniczką tak bez zastanowienia(ba! rodzice nawet nalegali). Logiczne wydaje się to, iż w tym wieku ludziom buzują hormony, a stawianie tak młodych istnień(i to w dodatku urodziwych) w sytuacji w której przez tydzień będą musieli się zmagać z sobą w sposób dość intymny jest dość wyzywające. Napisałem intymny, gdyż jest to logiczne, że gdy przez tydzień mieszkają ze sobą ludzie(urodziwi...  ) to do niezręcznej sytuacji może dojść bardzo łatwo. IMO cała sytuacja wygląda tak jakby matka sama się prosiła o to, by po powrocie synek głaszcząc narzeczoną po brzuszku odpalił jej tekstem - "za 9 miesięcy będziesz babcią mamo".  

Dość jednak już wywodów na temat samej fabuły. Kolejna rzeczą, która drażni moje(może aż nazbyt krytyczne) oczy to imię głównego bohatera. Marco - brzmi jak jakiś włoski amant, który w rekordowym czasie - dwóch mrugnięć okiem i jednego drinka zaprasza panny na warsztat.  
A jeśli chodzi o sam tekst to zasób twojego słownictwa jest dość ubogi. Oczywiście nie popełniasz błędów(udało mi się tylko wyłapać literówki - wyjechac, ne, oraz oh), ale stosujesz zdecydowanie za mało rozbudowanych zdań co sprawia, że tekst wydaje się być bardzo prosty(i chyba jest to niestety prawda), ale co gorsze nie wzbudza większych emocji. Kolejna rzecz do której musze się doczepić to zbyt szybko postępująca akcja. Zbudowanie klimatu, który przyciągnął by uwagę czytelnika jest w mym mniemaniu najważniejszą sztuką w tekście pisanym, a tobie niestety nie udało się tego osiągnąć.

Podsumowując: tekst napisany poprawnie, ale nie był w stanie przyciągnąć mojej uwagi niczym szczególnym. Mam nadzieje, że wraz z kolejnymi rozdziałami(które mam nadzieje będą dłuższe) spotkasz się ze znacznie lepszą oceną z mej strony. Tym razem będzie to 5+/10 lub jak kto woli 3 gwiazdki(no trochę zaokrągliłem).

Pozdrawiam...Triv
« Ostatnia zmiana: 05 Luty 2007, 01:11:49 wysłana przez Trivet »

Forum Tawerny Gothic

Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #1 dnia: 04 Luty 2007, 23:36:51 »

Offline Kapi Pogromca

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 0
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #2 dnia: 06 Luty 2007, 21:37:27 »
Oto kolejna część. Nieco dłuższa od poprzedniej. Jak już mówiłem dopiero w kolejnych rozdziałach będzie tego jeszcze więcej.

Rozdział II - Spotkanie  

   Boisko nie było daleko od domu, więc chłopak szybko zjawił się w domu. Według niego miał duże szczęście, ponieważ Weroniki jeszcze nie było. Niestety od razu zauważyła go mama.
- Posłuchaj. Mam zastrzeżenia do tego żebyś z nią mieszkał, ale tak będzie lepiej. Traktuj ją dobrze i w żadnym wypadku nie bij jej. Jest bardzo dobrze wychowana, więc uważaj. Jeśli się tylko dowiem, że coś jej się stało z twojej winy to nie ręczę za siebie. I jeszcze jedno. Idź się umyj, bo nie pachniesz fiołkami.
- Dobra, dobra już idę i spróbuje być miły dla niej.
Po tej krótkiej rozmowie Marco poszedł po ręcznik i jakieś czyste ubranie. Ręczniki zwykle był w łazience, ale jego mama miała zwyczaj chować je w najróżniejsze miejsca. W końcu znalazł jeden w szafie w pokoju rodziców. To pomieszczenie w przeciwieństwie do jego pokoju było duże. Znajdowało się tutaj lustro po prawej stronie wielkiego łóżka, duży segment, w którym znajdowało się wszelkiego rodzaju szkło. Jego ojciec często siedział tutaj ze swoim laptopem. Oczywiście dostał go od szefowej, gdyż był mu potrzebny, a sam nie miał możliwości kupić go. Przy lustrze jego mama miała skład różnego rodzaju mazideł służących do ,,upiększania”. Chłopak wraz z ręcznikiem poszedł do swojego pokoju po czyste ubranie. Znalazłszy to, czego szukał poszedł do łazienki umyć się.
Tutaj to dopiero jest skład różnych mazideł – pomyślał Marco.
Po umyciu się chłopak popsikał się jeszcze dezodorantem ojca i wyszedł. Wszedłszy do pokoju zobaczył trzy wielkie walizki, prawie pękające od nadmiaru rzeczy wpakowanych do środka. Rodzice krzątali się w całym domu zabierając ,,najpotrzebniejsze” rzeczy. Oprócz trzech walizek mama miała jeszcze poręczną torebkę. Także wypchaną. Raz po raz sprawdzali czy czasami czegoś nie zapomnieli. Gdy przygotowania do wyjazdu rodziców trwały Marco poszedł do swojego pokoju posłuchać muzyki. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak nie miał zamiaru wstawać, wiedział, że to będzie jego współlokatorka. Usłyszał kroki w przedpokoju i nerwowy głos matki wołający go. Marco zwlókł się z łóżka i poszedł w stronę matki.
- Marco to jest Weronika poznajcie się – powiedziała ciepłym już głosem matka.
- Cześć, jestem Marco.
- Cześć jestem Weronika.
Po krótkim przywitaniu podali sobie dłonie.
Nawet ładna – pomyślał Marco, ale szybko odrzucił od siebie tę myśl. Nie zważając na innych chłopak zadzwonił szybko z telefonu do Franco. Wystukał numer, ale nikt nie odpowiadał. Postanowił zadzwonić później. Ojciec zawołał go na kolację, którą sam zrobił. Poszedł szybko i zajął swoje miejsce przy stole. Po jego lewej stronie siedział jego ojciec a po prawej Weronika. Jego mama siedziała po lewej stronie taty, a po jej lewej mama Weroniki. Na kolację był pieczony kurczak z zapiekanymi ziemniakami. Marco to uwielbiał.
- ÂŻyczę wszystkim smacznego i jedzmy póki ciepłe – powiedział ojciec chłopaka. Odpowiedziało mu chóralne ,,smacznego” i wszyscy zaczęli konsumować kurczaka. Przy jedzeniu nikt nie rozmawiał, dopiero po nadszedł czas pożegnań. Marco nie lubił zbytnio tego czasu, nienawidził, gdy raz po raz te same osoby przytulają go i całują. Gdy wszystko ucichło zostali sami. Jak zwykle w takich momentach panowała niezręczna cisza. Przerwał ją w końcu chłopak.
- Nie jesteś głodna? Może chcesz jeszcze coś zjeść – spytał z wymuszoną troską w głosie?
- Nie, nie, przed chwilą zjedliśmy przecież pyszną kolację.
- No to, choć oprowadzę Cię po domu i wybierzesz sobie pokój, w którym będziesz spała. Pokój jadalny, odgrywający też rolę salonu i kuchnię już znasz, tutaj jest łazienka – teraz zdawało się, że jest bardzo pusta, gdy mama Marca zabrała wszystko -, a tutaj toaleta. Chyba Wiesz jak wygląda toaleta, więc nie będziemy wchodzić, chyba, że bardzo chcesz.
- Nie, nie trzeba.
- W zasadzie to już niewiele zostało. Tutaj jest mój pokój, tam mały pokój gościnny, a tam sypialnia rodziców – pokazał jej wszystkie pokoje -. Więc gdzie chcesz spać? W salonie jest tapczan, na którym da się spać, a w pokoju gościnnym jest normalne łóżko. Ewentualnie – podkreślił to słowo – mogę wynieść kilka mebli z mojego pokoju i wstawić tam lóżko z pokoju gościnnego.
- Nie trzeba, po co będziesz się fatygował. Prześpię się w pokoju gościnnym. Pójdę się rozpakować.
Powiedziawszy to Weronika podeszła do swojej torby leżącej w przedpokoju. Dziewczyna z trudem ciągnęła ją po podłodze.
- Daj, zaniosę i ją tam – zaproponował Marco.
Walizka nie była lekka, ale zaniósł ją bez większego trudu.
No zobaczymy, co tego wyjdzie – pomyślał chłopak. Nie miał wiele do roboty, więc postanowił jeszcze raz zadzwonić do Franco. Znalazł telefon i wystukał numer. Po trzech sygnałach usłyszał głos mamy chłopca.
- Tak słucham?
- Dzień dobry, tutaj Marco. Zastałem Franco?
- Tak, ale teraz je kolacje, zadzwoń później. Może coś przekazać?
- Nie, nie trzeba zadzwonię za 15 minut. Dowidzenia
- Dowidzenia
Odłożył słuchawkę. Co jeszcze mnie dzisiaj spotka – pomyślał? Z nudów poszedł do pokoju, w którym urzędowała Weronika. Stanął przy drzwiach i usłyszał tylko szybkie wyciąganie ciuchów z torby. Zapukał cicho w drzwi. Odpowiedziało mi gorączkowe ,,proszę” i wszedł do pokoju. Nastąpił moment konsternacji. Teraz było wiadomo, czemu walizka byłą taka ciężka. Weronika spakowała chyba cały dom. Pokój wyglądał na najbardziej zagracony na całym świecie. Oprócz ubrań widać tam było jeszcze, na razie, jakiś dziwny zeszyt, chyba pamiętnik, kilka par butów, w tym klapki kąpielowe, zestaw do makijażu, zdawał się być bardzo rzadko używany. To wszystko wyciągane z walizki i nie układane od razu robiło wielki bałagan.
- Przepraszam za ten bałagan, zaraz to wszystko poukładam. Jeśli znajdę jakieś miejsce. Mógłbyś mi tu przynieść jakąś szafkę?
- Mi bałagan nie przeszkadza, a szafkę zaraz skombinuje. W pokoju mam chyba dwie i nic w nich nie mam, więc zaraz Ci je przyniosę.
Powiedziawszy to poszedł do swojego pokoju i wziął jedną szafkę, wrócił z nią do pokoju Weroniki i postawił przy łóżku. Drugą postawił w rogu.
- Dziękuję Ci bardzo i jeszcze raz przepraszam za ten bałagan. Zaraz go posprzątam.
- Spoko, będę w salonie jakbyś czegoś potrzebowała.
Chłopak udał się tam i usiadł na tapczanie. Włączył telewizor i oglądał jakiś program. Mimo, że był już 21 na polu było widno. Odczekał 15 minut i po raz trzeci w tym dniu wystukał numer telefonu Franco. Tym razem bardzo szybko usłyszał głos swojego kolegi.
- Tak słucham?
- Cześć tutaj Marco. To, co idziemy jeszcze pograć?
- Pewnie czekałem tylko na twój telefon wezmę piłkę i będę czekał na boisku, a tak nawiasem to, co z tą dziewczyną? Jest jakaś fajna czy pospolita pudernica z tapetą na twarzy?
- Nie wiem, co jeszcze o niej sądzić. Chyba jest fajna nie to, co te, debilki z naszego roku i chyba się tak nie pudruje. Widziałem u niej jakiś zestaw do makijażu, ale widocznie go nie używa. To idź na boisko ja zaraz będę. Na razie.
- Na razie tylko się spiesz.
Odłożył słuchawkę i poszedł powiedzieć o tym dziewczynie. Gdy wszedł do pokoju wyglądał już bardzo ładnie. Wszystkie rzeczy z walizki znalazły sobie miejsce w pokoju. Wszystko dziwnie ze sobą się zgrało. Ten widok trochę onieśmielił chłopca, ale szybko wrócił do rzeczywistości.
- Fajnie to wszystko poukładałaś, nieźle to teraz wygląda. Słuchaj umówiłem się już wcześniej z kolegom, że pogramy jeszcze sobie w piłkę nożną. Zaraz wychodzę. Pójdziesz ze mną czy zostaniesz tutaj?
- Tak w zasadzie to już skończyłam. Mogę iść. Zobaczymy czy coś potrafisz – dodała z uśmiechem.
- Dobra to się zbieraj ja się tylko przebiorę i idziemy.
Po tym poszedł do swojego pokoju i szybko się przebrał. Wziął piłkę i wyszedł. Weronika czekała już na niego. Ubrał korki i wyszli z mieszkania.
   

Offline viqux

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 20
  • Reputacja: 0
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #3 dnia: 08 Luty 2007, 16:50:45 »
Cóż... niewątpliwą zaletą opowiadania jest niezła fabuła... niby wszystko się toczy prosto i gładko, ale jednak coś zmusza do czytania, a konkretniej ciekawość następnych wydarzeń.
Znalazło się pare błędów ortograficznych i stylistycznych... typu "umówiłem sie juz z kolegom" - kolegą chyba; "nie miał możliwości kupić go." - chyba kupienia go... takich błędów się znalazło całkiem sporo, ale to drobny minus, bo tego typu omyłki są nieuniknione, szkoda tylko ze jest ich tak duzo...

druga rzecz, o której chce mówić, to opisy... cóż, nie będę owijał w bawełnę: są beznadziejne. Co to za opis "Znajdowało się tutaj lustro po prawej stronie wielkiego łóżka, duży segment, w którym znajdowało się wszelkiego rodzaju szkło." klapa... nie interesują one czytelnika, przynajmniej mnie nie ;) w dodatku rażą fatalną stylistyką.

co do fabuły, to rozwija się całkiem całkiem, tylko od początku zdziwiła mnie mocno taka rzecz: jacy rodzice sprowadzają rówieśniczkę zeby sobie pomieszkał z nią młody chłopak sam przez kilka dni, i to w wieku 15 lat?? moi starzy by mnie nawet na noc nie zostawili xD
Z obecności laptopa i wieży w opowiadaniu wnioskuję, że akcja dzieje się w czasie mniej więcej współczesnym... kto dzisiaj nazywa swoje dzieci imionami Marco i Franco? ;D też takie dziwne...
baaaaardzo mi się nie podobało, że nie opisałeś wyglądu Weroniki.. dziewczyna będzie miała niewątpliwie później duże znaczenie, będzie ważną postacią, więc dlaczego jej nie stworzyłeś obrazu, tylko powiedziałeś że ona po prostu jest? nie wiem też jak wyglądał Franco, kolejny duży błąd...

Z własnego doświadczenia wiem, co być w opowiadaniu powinno, żeby było dobre: opis na tyle szczegółowy i dobry, aby czytelnik wyobraził sobie daną scenę... bardzo wazny i niezbędny aspekt. Tego tutaj brakuje...
dobre i naturalne dialogi... są ok, ale brakuje mi tutaj wtyczek, typu np.: "- nie wiem mamo - powiedział Marco rozdrażnionym tonem." , albo "oczywiscie - odparł z uśmiechem". Tego typu dodatki do dialogu sprawiają, że czytelnikowi dana scena staje przed oczyma. Warto stosować takie zabiegi...

Słownictwo i styl... cóż, tutaj niestety też cieniutko. Język, jakim piszesz nie jest zbytnio porywający... styl i słownictwo powinno być perłą opowiadania, czymś, na co czytelnik zwróci uwagę... zdania powinny być ułożone poprawnie stylistycznie i gramatycznie, zdania jakich tu często używałeś nie powinny wchodzić w rachubę...  "Boisko nie było daleko od domu, więc chłopak szybko zjawił się w domu." , "Dobra, dobra już idę i spróbuje być miły dla niej. "
słowa "popsikał" czy "mazidła", też mi nie pasują... są po prostu zbyt potoczne i pospolite. Zasób słownictwa też bardzo cieniutki.
Zdarzały się często powtórzenia i błędy w gramatyce... więc styl to jest największa wada tego opowiadania... popracuj nad tym.

szybko się czyta, opowiadanie wciąga. Nie wystawię oceny... mam mieszane uczucia co do tego dzieła ;P
ale następną część na pewno przeczytam, bo jest bardzo ciekaw jak to się wszystko potoczy :]

pozdrawiam

ps. chyba Cię pamiętam z g.zyw... piraci? ;D

Offline Arthas

  • Magnat
  • ***
  • Wiadomości: 756
  • Reputacja: 2
  • Płeć: Mężczyzna
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #4 dnia: 11 Luty 2007, 11:13:27 »
Szczerze powiedziawszy, opowiadanie mnie nie zachwyciło, choć nie jest ono najgorsze.

Omówię najpierw samą fabułę, która wydaje mi się nieco zbyt prosta i schematyczna, przynajmniej jak na razie. Chłopak, który kocha piłkę nożną poznaje miłą, sympatyczną dziewczynę i... wiadomo, co dalej. Muszę także przyznać rację poprzednikom - początkowa faza opowiadania jest nieco nierealistyczna, bo kto zostawiłby 15 - letniego chłopca samego przez cały tydzień z jego rówieśniczką? Zasadniczy błąd. Również imiona niektórych bohaterów są nie na miejscu. Marco i Franco kojarzą się raczej ze słoneczną Italią, a chyba akcja opowiadania nie dzieje się w tym miejscu. Szkoda, że nie opisałeś dokładniej najlepszego przyjaciela Marco oraz Weroniki, mielibyśmy dokładniejszy obraz tych postaci.

Nie mogę pominąć samego tekstu, który jest w pewnym sensie ubogi i prosty. Liczyłem tutaj na większy zasób słownictwa i bardziej rozbudowane zdania oraz opisy.Sama stylistyka opowiadanie stoi na bardzo niskim poziomie i niczym się nie wyróżna. Pracę czyta się bez większych emocji i uczuć, brakuje w niej klimatu, a akcja postępuje stanowczo za szybko.

Co do błędów, jest ich na twoją niekorzyść, sporo. Duża ilość powtórzeń, błędów interpunkcyjnych, literówek, błędów językowych i stylistycznych(o tym już wspomniałem) psuje wizerunek pracy.

Cóż, opowiadanie ma też swoje walory, takie jak to, że sama praca nie nudzi i szybko się ją czyta. Ogólnie mówiąc, tekst jest napisany w zasadzie poprawnie, jednak jego wady są zbyt widoczne na pierwszy rzut oka. Czekam na kolejną część, dopiero wówczas wystawię ocenę.

Offline Tristram

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 34
  • Reputacja: 0
Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #5 dnia: 11 Luty 2007, 11:49:14 »
Tak. Opo jest ciekawe. Wciąga i czekam na następne części mam nadzieje że będą równie ciekawe! Niepoddawaj się krytyce tylo pisz i pisz a wkońcu oczy im wyjdą z oczodołów.  . Niedostrzegłem błęów ortograficznych. A to dobrze świadczy o opo.

Przepraszam za krótkiego posta.

Forum Tawerny Gothic

Opowiadanie o pewnym człowieku.
« Odpowiedź #5 dnia: 11 Luty 2007, 11:49:14 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything