Euthnoelfhijnd skierował się do swoich elfickich towarzyszy. Kolejny tydzień podróży stanowił dowód, że jego obawy nie sprawdziły się. Pomimo plotek, jakie do niego dochodziły, nie doszło do wybuchu wojny, w którym brałoby udział Ghuruk, Ilusmir i Elanoi. Koncentracja floty Ilusmiru przy portach Ghuruk nie wpłynęła na przebieg wyprawy, gdyż statek, którym płynęli, nie był przedmiotem zainteresowania ilusmirskiej marynarki. Potwierdziły się przy tym słowa Yarpena, że Melkior zadbał o to, aby na szklaku podróżniczym wyprawy nie znajdował się ani jeden statek piracki. Największym problemem podróżników był olbrzymi sztorm, który objął obszar morza, na którym się znajdowali 3. dnia wyprawy. Jednocześnie wyśmienita koordynacja i dyscyplina Bękartów Rashera, którą reprezentowali ochroniarze misji kolonizacyjnej, pozwoliła na tyle szybko zmobilizować i ukierunkować wysiłki kolonizatorów, że zarówno zabezpieczyli oni cały prowiant, jak i samych siebie, dzięki czemu sztorm ostatecznie okazał się dla nich nieszkodliwy. W taki oto sposób płynęli przez tydzień, gdy na horyzoncie zaczął się objawiać jasnozielony, surowy ląd.
- Bracia i siostry! Dotarliśmy do naszego nowego domu! - krzyknął Euthnoelfhijnd, gdy zobaczył powierzchnię wyspy, do której zbliżał się statek. Gdy kolonizatorzy to usłyszeli, wszyscy wydali z siebie wielki okrzyk radości. Grajkowie sięgnęli po swoje instrumenty i zaczęli na nich grać radosne pieśni, do których niektórzy przedstawiciele elfickiej społeczności zaczęli entuzjastycznie tańczyć.
Euthnoelfhijnd, przechodząc pomiędzy rozradowanymi współbraćmi, podszedł do Yarpena, celem ustalenia szczegółów przybicia do brzegu:
- Szanowny Yarpenie, jako odpowiedzialnego za bezpieczeństwo wyprawy, uprzejmie proszę Cię o udzielenie informacji, w jaki sposób będzie przebiegało przybicie do brzegu i rozpoczęcie kolonizacji? - zapytał.