Wieśniak zamarł, nie mogąc się ruszyć. Przed sobą widział jedynie szalonego jeźdźca i jego konia, który szarżował prosto na niego, Włodka, prostego rymarza ze wsi Lipkowo. I teraz miał umrzeć, stratowany przez zamaskowanego człowieka, którego kaprysem było zabić nic nie wadzącego chłopa. W ostatniej chwili jego żona złapała go za ramię i przeciągnęła na bok, a koń wampira minął ich, wzbijając tumany kurzu.
- A żeby wam kurwie syny chuje zgniły! - wydarł się Włodek, roztrzęsiony przez bliskie spotkanie ze śmiercią - A żeby was stado dzików wychędożyło!