- Ano jestem - krasnolud pociągnął nosem - Do fortu prowadzą co najmniej dwa ukryte przejścia. Podejrzewam istnienie trzeciego, ale nie mogłem go znaleźć, możliwe że idzie gdzieś dalej, poza podgrodzie. Te dwa zaś... Pierwsze jest w, hehe, burdelu - krasnolud zarechotał rubasznie - Ale nie polecam. Wiem tyle co usłyszałem ale sporo z tym pierdolenia, trzeba znać hasła, tłuc się na jakiejś arenie. Drugie wejście jest bardziej obiecujące, prowadzi przez piwnicę nieopodal. Wejście jest zakryte, ale nic nie umknie temu sokolemu wzrokowi - krasnolud wskazał na swoje oczy, z czego jedno było ewidentnie ślepe, bowiem było pokryte bielmem, prawdopodobnie stara rana wnosząc po przecinającej je bliźnie - I to tutaj bym na waszym miejscu uderzał. Główna brama odpada, pilnie strzeżona, mysz się nie prześlizgnie. Ewentualnie może nietopyrz jaki - dodał, patrząc na wampiry - Poza tym bez zmian, dzień jak co dzień, dzień po dniu. Warty się zmieniają jak w zegarku, co sześć godzin, nikt podejrzany nie wchodził ani nie wychodził z fortu. Nie sądzę by wiedzieli o obecności mojej czy moich chłopców.