Toruviel dostrzegła swą ofiarę bez problemu. Zbliżała się, bez pośpiechu, spokojnie. Badała ruchy mężczyzny, aby upewnić się, że jest odpowiednio podpity. W końcu zaś, gdy już była pewna, przyśpieszyła kroku, na czymś, co wyglądało na kurs kolizyjny. Patrzyła w ziemię, żeby stworzyć pozory i... wpadła na mężczyznę, ot tak, zwyczajnie. Stęknęła przy tym jak rasowa delikatna dziewka. W tym samym też momencie uwolniła ukryte ostrze i odcięła nim mieszek, tą samą też ręką go łapiąc i chowając. Udała, że się zatoczyła, by dalej grać pozorami.
- Oh jejku, przepraszam! Zagapiłam się! - powiedziała i poszła w swoją stronę bez pośpiechu. Zaszedłszy w jakąś uliczkę rozglądnęła się, czy jest sama i czy nie jest śledzona.