Trudno było określić skąd byli niewolnicy, Doralczycy pewnie prztwozili ich zewsząd. Drużyna dotarła do "ratusza". Bo był to dawny ratusz czy też Jaszczurzy odpowiednik. Melkior i Szeklan poznali architekture. Wnętrze było... chlewem. Wielka sala zamieniona na salę biesiadną, stoły, ławy, pochodnie, skóry zwierząt i czaszki demonów. No i tron, z kości i - a jakże - czaszek. Na nim mauren. Gruby i łysy, pod jego nogami leżały dwie nagie elfki. Na oko piętnastoletnie. Połowa obecnych była pijana lub naćpana. Tchórz z portu zaprowadził kompanie przed oblicze miejscowego watażki.
- Jestem Kagan Mehmet, namiestnik Klanu Węża i pokorny sługa Bailif Chana. Was nie znam, ale kojarze znaki na pancerzach. Uśmiechnął się paskudnie, oblizując wargi tłuste od jedzenia - Synowie Rashera tak? To wy zabiliście Sesontisisa i pokonaliście Białą Hordę?
Melkior nie był zdziwiony, był zadowolony że wieści o wpierdolu jaki spuścili jaszczurom w sumie nie tak daleko stąd dotarły tutaj, a Horda... ci co uciekli widzieli banderę Pięści Rashera. Zresztą nie obchodziło go to. Mehmet wyglądał na "światowego".
- My. Jestem Melkior Tacticus. To moje i tego tu Szeklana - wskazał jaszczura - Horda ośmieliła się zaatakować. Przybyliśmy ich znaleźć, i puścić z dymem jakąś ich wioske. Ale widzę że są tu i inne nacje. Nacje. Dobre słowo.
- Już was lubie. Przynieść gościom wina! Wróg mego wroga jest moim przyjacielem.
Służba przyniosła wino, lepiej wypić.