Zapach obiadu unosił się już w powietrzu od jakiegoś czasu. Jaszczurka, odkąd tylko opuścili Valfden, zamelinowała się w kambuzie gdzie spełnia się jako pokładowy kuchta. Może kapuśniak nie był trafionym pomysłem na kolacje ale zawsze liczy się ciepły i pełnowartościowy posiłek. Z tym, że posiadał on na prawdę mnóstwo witamin potrzebnych marynarzom.
Na śniadanie przygotował jajecznicę podsmażaną z boczkiem i cebulką. Jak też wiadomo, na stołach nie zabrakło wyśmienitego rumu, który dodawał do każdego posiłku.
Zaraz po samym śniadaniu jaszczur skupił się na przygotowaniu obiadu. Po długich minutach spędzonych na poszukiwaniu czegoś, co by urozmaiciło znacznie strawę, ku swemu lekkiemu zdziwieniu, udało się mu znaleźć woreczki z kaszą.
- Świetnie! - powiedział podrzucając woreczkiem. - To teraz mogę się już brać za obiad.
A jego głównym pomysłem na dzisiejsze dania były: gotowana kasza okraszona słoniną z gulaszem w sosie pieczeniowym i surówką z kiszonej kapusty. Uwziął się na nią jak cholera ale cóż poradzić? A na pierwsze - zupa rybna.
Spieszył się gdyż pora obiadowa nadchodziła dużymi krokami a on był z nie którymi rzeczami głęboko w dupie. Musiał nadrobić stracony czas przeznaczony na poszukiwanie kaszy.