Jaszczur powoli wkroczył do wnętrza karczmy. To, co tam zastał, sprawiło, że już go w życiu nic bardziej nie zaskoczy. Na środku sali tłukło się kilku facetów. Prawdziwa jadka. W ruch szły nie tylko butelki ale także szable i miernej jakości miecze. Nie wszyscy piraci spali na forsie tak jak gubernator Garugi.
Po prawej stronie, blisko baru, kilku jurnych żeglarzy próbowało namowić biedną kobiete, do prostytucji. No cóż, wyglądała dość niewinnie ale czy aby na pewno? Tutaj nie przypływały dworskie damy z Valfden tylko kawał pirackiej suczy, która potrafi nie jednego faceta ukrócić z ptaszyny.
- No, i to jest raj na ziemi! - prawie zakrzyknął rozkładając swą jedyną rękę. Wtem coś zakłóciło jego zachwyt. Przy jednym ze stolików siedział znany mu dowódca - w swej osobie Siwobrody. Widząc go porzucił wszystkie swoje dotychaczasowe plany i podszedł do jego stolika. Ten nawet nie zauważył jaszczura. Tak ochoczo konsumował złocisty napój.
- No kurwa twoja mać w te i na zad! To ja cie szukam kilka dobrych tygodni a ty rozbijasz się na Garudze? Gdzie raporty?