Rzucał się z boku na bok. Prycza skrzypiała jakby tłukła się na niej para małżonków. Z jednej strony łóżko było mocno wyświechtane, a z drugiej przepiękny sen, który nie schodził mu z przed oczu przez całą noc. Dopiero odgłosy rozmów i wołanie na obiad go obudził. Podniósł się leniwie i zakrywając usta łapą zaczął ziewać.
- Ach, co za cudowny sen! - mówił podnosząc się z pryczy.
Kubryk świecił pustkami, wszyscy już dawno wrócili do swoich codziennych zajęć. A więc i pora na jaszczura żeby zaczął robić coś pożytecznego.
Pozbierał się i spokojnym krokiem udał się w kierunku kambuzu. Kiszki grały mu marsza. Był ciekawy, co właśnie serwuje kuchnia.
Zaraz po wejściu zagaił do kucharza.
- Co dzisiaj serwuje kuchnia?