- Proszę mi dać chwilę, znajdę go tylko w drugim pomieszczeniu - odparł Artur, unosząc do góry dłonie, jakby zatrzymywał kobietę w miejscu. Ruszył wolnym krokiem, mijając tego drugiego, byczastego, znikając za winklem. Olga cierpliwie czekała na jego powrót, najpewniej spodziewając się kilku chwil, dłuższych czy krótszych. Drab łykał na kobietę wzrokiem, patrząc czy nie robi niczego głupiego, sondując co się dzieje na ulicy, zerkając przez okno. Artur nadal szukał. Minęła minuta, dwie, a wszystko przeciągało się w nieskończoność. Wreszcie Artur wrócił, mając w dłoni szklaną, niewielką kulę. Jej wieko było otwarte, nadal wypełniona była płynem, lecz w środku nie było dosłownie nic. Człowiek rzucił do mięśniaka, by zabezpieczył zaplecze.
- Zdaje się, Olgu... że miałem złodzieja. - Uniósł do góry brwi, jakby czekając na jakąś odpowiedź.